„Księżniczka, wieża, strażnik i
smok”
„Za górami, za
lasami, w niedostępnej krainie król srogi córę swą nadobną w
brylantowej wieży z kości słoniowej uwięzić kazał.
Niezwyciężonego rycerza o czarnym sercu dla ochrony przed chmarą
zalotników jej przydał i smoka srogiego przy wieży ulokował.
Jednak piękny i mężny królewicz niczego się nie uląkł...”
Oficjalne kroniki tak
podają, ale za przeproszeniem, kto w nie wierzy. Prawda wygląda
nieco inaczej. Książę srogi, prawda, zamknął córę wierzy. I tu
zaczynają się schody. Wieża wyższych standardów nie spełniała,
a gdzie te brylanty widzieli ci ludzie, to nie wiadomo. Córka zaś
całkiem ładna, choć dość często zmaga się z kłopotami z cerą.
Rycerz niezwyciężony o czarnym sercu... powiedzmy, gdyby nie to, iż
rycerzem nie jest, pochodzi raczej z niszy społecznej. Za to smok,
tak, srogi niezwykle, przepędza zalotników, lecz poza tym całkiem
miły jest, a zwie się Paskuda. Historia opowiada o młodej
księżniczce, której nie zawsze tak zależy na opuszczeniu wieży,
gdzie spędza godziny na pogaduszkach ze Strażnikiem i na graniu z
nim w statki. Paskuda zaś, smok straszny, nazywana jest często
zdrobniale, pieszczotliwie Pasią, bardzo przyjazna towarzyszka,
której można zaufać, na dodatek solennie wypełnia swe obowiązki,
zjadając każdego pojawiającego się rycerza.
„- Pomocy, pomocy –
obwieściła beznamiętnym tonem, bardziej z poczucia obowiązku niż
rzeczywistej nadziei na wsparcie. - Ratunku.”
Ta historia już na
wstępie wydaje się zabawna i ciekawa. Wrażenia te na szczęście
nie są mylne, gdyż mamy do czynienia z dowcipną powieścią o
więziach łączących Księżniczkę, Strażnika i smoka, którzy
skazani na siebie, stają się bliskimi przyjaciółmi. Odkrywają
siebie i mimo że żyją na tak małej przestrzeni, nie przeszkadza
im to. Mają wypracowany plan, Paskuda zjada wszystkich rycerzy, a
oni wiodą spokojne życie. Czasami się nudzą, wtedy grają w
statki. Oczywiście nie jest całkiem różowo, Księżniczka
przechodzi załamania, gdy dociera do niej co jakiś czas, że już
zawsze będzie samotna. Ludzie od zawsze dążą do tworzenia
stowarzyszeń, grup, nie radzą sobie z samotnością, chcą być
akceptowani przez innych i znajdować w nich oparcie. Przyjaźń daje
to wszystko, jest czymś trwałym i pięknym, a ta więź, która
zawiązała się między trójka bohaterów, jest bardzo silna i
nierozerwalna, razem stanowią siłę.
„- Pasiu, chodź
tutaj! - zawołała Księżniczka przymilnie. - Chodź, chodź,
podrapię cię za uszkiem...”
Autorka nie nadaje
głównym postaciom imion, są Strażnikiem i Księżniczką. Na
początku, dzięki temu, można spokojnie przedłożyć tę historię
na jakąkolwiek bajkę, opierającą się na tym temacie. Łatwo jest
sobie to wszystko wyobrazić. Każdy rozdział opowiada o innym
epizodzie z życia bohaterów, wszystko jest luźno ze sobą
połączone. Ponadto książka jest wyposażona w kilka ilustracji
przedstawiających miejsca, postacie czy sceny oraz małe obrazki
przy pierwszym akapicie każdego rozdziału, co powoduje skojarzenie
powieści z bajką. Wszystko wygląda inaczej, jednak nadal jesteśmy
w baśniowej rzeczywistości, gdzie straszliwe smoki zjadają
nieszczęśników, gotowych uratować piękną niewiastę. Bardzo
ciekawe jest również prawo tam panujące, które głosiło, iż
pożarciu przez smoka winny jest sam pożarty. Ogólny obraz
przedstawia się interesująco i potrafi wciągnąć czytelnika.
„- W ogóle nie
interesuje mnie Księżniczka! - obwieścił głośno i wyraźnie. -
Zupełnie nie jest w moim guście. Mam do was interes...”
Pomysł jest ciekawy,
fabuła nawet również, jednak niekiedy wieje nudą. Są miejsca, w
których niewiele się dzieje i choć nadal czyta się przyjemnie, to
traci się część zainteresowania. Na szczęście jest ich
niewiele. Dawka humoru ociepla atmosferę i wywołuje uśmiech na
twarzy odbiorcy. W dużej mierze książka opiera się na dowcipie i
lekkim tonie, zniekształca dobrze znaną historię księżniczki,
czekającej w wieży na cnego rycerza. Do samego końca pozostaje tak
samo łagodna jak na początku, tutaj nawet zjedzenie przez smoka,
nie jest przedstawione w sposób brutalny. Najbardziej skupia uwagę
to, jak wyglądają relacje między trójką bohaterów, a reszta,
wszystkie wydarzenia, zdają się być dla nich tylko tłem i mocną
podporą. Narracja jest prowadzona trzeciosobowo, jak na dobrą bajkę
przystało. Autorka używa prostego języka, przez co przyswojenie
opowieści przychodzi bezproblemowo, łatwo i szybko.
„- Zrzucę mu
doniczkę na głowę, jak będzie przechodził pod oknem –
wymyśliła wreszcie Księżniczka. - i powiem, że sama spadła,
przypadkiem. Nie, nie mam doniczki...”
Szczerze mówiąc, jak
tylko przeczytałam opis, bardzo chciałam sięgnąć po tę powieść.
To jest zabawna historia o rozkwitającej miłości, przyjaźni i
solidarności, która wykształciła się pomiędzy współtowarzyszami
niedoli. „Paskuda&Co” niezwykle umiliła mi czas,
przeczytałam ją bardzo szybko i żałuję jedynie, iż tak szybko
musiałam się pożegnać z postaciami. Bohaterowie są świetnie
wykreowani, nie sposób ich nie polubić. Każdy jest inny, spotykamy
żalącego się nad swoim losem szczęściarza, synalka ważnego
hrabiego, który ma o sobie zbyt wygórowane zdanie czy śpiewaka,
który odstrasza ludzi dokoła. Najważniejsze jednak, że w utworze
tym panuje ciągle ciepła atmosfera, widzimy ile przyjaźń znaczy
dla każdego i z chęcią czytamy o losach tych niezwykłych
osobników. Pozycja ta jest uniwersalna, może po nią sięgnąć
zarówno dziecko, młodzież i dorosły, każdemu może się w niej
coś spodobać, dlatego serdecznie ją polecam.
„Paskuda została.
Siedziała tuż przy brzegu, do połowy zanurzona w wodzie, z bardzo
skupioną miną.
Chyba o czymś
myślała.”
A może tak tylko
chciała sobie posiedzieć.”
Moja ocena 8/10
Tytuł:
Paskuda&Co
Autor:
Magdalena Kozak
Ilość
stron: 304
Wydawca:
Fabryka słów
Data
premiery: 2012-10-17
O autorce:
Magdalena
Kozak – polska autorka fantastyki. Lekarz specjalizujący
się w medycynie ratunkowej, pracuje na Szpitalnym Oddziale
Ratunkowym w szpitalu wojskowym. Jej debiutem literackim było
opowiadanie Nuda opublikowane w sieciowym magazynie
"Fahrenheit", którego w latach 2005-2011 była redaktorką.
Oprócz tego publikowała na łamach "Nowej Fantastyki",
"Science Fiction" oraz "Esensji". Jej debiutem
książkowym była powieść Nocarz (o którym w 2009 zespół
Closterkeller napisał piosenkę o tym samym tytule), której
kontynuację stanowią kolejne powieści Renegat i Nikt
(wszystkie były nominowane do Nagrody im. Janusza A. Zajdla
odpowiednio za 2006, 2007 i 2008 rok).
Książkę mogłam przeczytać, dzięki uprzejmości Księgarni Gandalf
Lubię panią Kozak i Paskudę & Co na pewno kiedyś przeczytam, po Twojej wysokiej dość ocenie z pewnością :)
OdpowiedzUsuńA,ja nie lubię polskich autorów i mimo pozytywnej recenzji nie przeczytam! Taka się ostatnio światowa zrobiłam, że cudze chwalę, a swego nie znam! :3 ^^
OdpowiedzUsuńMimo wszystko spasuję ;)
OdpowiedzUsuńPasia bardzo przypadła mi do gustu, ale ogólnie powieść raczej mnie nie uwiodła :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać! Uwielbiam wszelkiego rodzaju bajki, baśnie, nawet te skierowane do młodszych czytelników. Trzeba sobie czasami odpocząć od codzienności :) Bardzo fajna recenzja, tak lekko się ją czyta, trafia do odbiorcy. Pozdrawiam i życzę miłego weekendu!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie książki, może dlatego że mają coś z baśni, które uwielbiam :) Muszę poszukać tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńJakoś niespecjalnie mam ochotę na tę książkę, ale zbiera dobre opinie, więc może kiedyś, z nudów, sięgnę :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to nie mam ochoty na tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńCzytałem od Pani Kozak tylko "Fiolet", przypadł mi do gustu. Potem chciałem sięgnąć po "Nocarza" ale jakoś się nie udało. "Paskudę" niestety chyba też sobie odpuszczę. Mam wrażenie że męczyłbym to długo mimo tych 300 stron:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Książka z tzw. "jajem". Jak najbardziej po nią sięgnę. W dodatku smoki?! Muszę!
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam w planach, bo zapowiada się fajnie i zabawnie :)
OdpowiedzUsuńZupełnie zapomniałam, że mam jakąś książkę Magdaleny Kozak. Wprawdzie teraz nie pamiętam tytułu, ale poszperam w mojej biblioteczce i przeczytam.
OdpowiedzUsuńZ miłą chęcią sięgnę po tę powieść :)
OdpowiedzUsuń