czwartek, 24 lipca 2014

Wyniki - pandy, pisanie nie na temat i rozwiązanie konkursu


Jak zawsze na początku chciałam podziękować za zainteresowanie konkursem i wzięcie w nim udziału. Tym razem zgłoszeń było dość sporo, z czego bardzo się cieszę. Ostatecznie uważam, że zadanie z pandami okazało się świetnym pomysłem, bo gdy tylko zauważałam nowy link, uśmiech pojawiał się na mojej twarzy! Co ciekawe nie wstawialiście jedynie obrazków czy filmików, ale znalazło się miejsce również na gry czy akcesoria związane z tymi cudownymi stworzeniami. Spędziłam chyba troszkę za dużo czasu grając z pandami, oglądając je, zachwycając się nimi... jednak nie żałuję! Jeszcze raz bardzo dziękuję i przy okazji wstawiam filmik (jest przeuroczy *^*), który został podlinkowany w konkursie... więcej niż jeden raz, chociaż został wzięty z różnych stron.




Miały to być wyniki, więc przyszła pora, by w końcu ogłosić zwycięzcę. Tak na marginesie uwielbiam generatory liczb losowych w internecie - odwalają one za człowieka całą robotę. Właśnie jeden z nich wybrał osobę, która zgłosiła się do konkursu jako druga. To oznacza, że wygrywa:


Serdecznie gratuluję! Zaraz skontaktuję się mailowo ze zwyciężczynią i mam nadzieję, że otrzymam dane potrzebne do wysyłki w ciągu tygodnia. W innym wypadku będę zmuszona wylosować kogoś innego... lecz to zapewne nie będzie miało miejsca ^^



To tyle odnośnie konkursu. Tak poza tym recenzje się piszą... kiedyś je nawet skończę. Nie ma ich wiele z bardzo prostego powodu - zwyczajnie ostatnimi czasy mniej czytam (można to zresztą łatwo zauważyć). Wcześniej miałam przynajmniej wymówkę, bo rysowałam, teraz zaś złapałam art blocka, a nadal niewiele czytam, niewiele książek zamawiam, niewiele kupuję... robię to już tylko wtedy, kiedy jestem prawie pewna, że mi się jakaś spodoba (taka tam rygorystyczna selekcja). Zobaczymy, jak to dalej będzie, choć wątpię, by ta mała ilość miała się drastycznie zmienić w najbliższym czasie. Jednak nie ma co się załamywać, tak to już bywa, że zainteresowania się zmieniają, człowiek odnajduje nowe pasje i zaniedbuje trochę stare... ale nie porzuca ich! Tak to widzę. Dlatego też na pogodne zakończenie wstawiam gif z pandą, który jest chyba moim ulubionym i po po prostu mnie urzeka *o*





Pozdrawiam,
Tris

środa, 9 lipca 2014

Konkurs! 19 razy Katherine



Hej, cześć i czołem! Krótko i na temat - ogłaszam konkurs, w którym do wygrania jest książka "19 razy Katherine"




REGULAMIN:


1. Organizatorem jestem ja, właścicielka bloga Miasto Mgły oraz wydawnictwo Bukowy Las,  będące fundatorem nagrody w postaci książki.
2. Aby wziąć udział w zabawie, należy w komentarzu napisać swoją odpowiedź na zadanie konkursowe, podane poniżej.
3. Trzeba także podać swój adres mailowy. Miło będzie, jeżeli dodacie bloga do obserwowanych oraz polubicie moją stronę na facebook'u (http://www.facebook.com/MiastoMgly), lecz nie jest to już wymagane.
4. Konkurs trwa od 9 do 23 lipca 2014 (do północy), wyniki ogłoszę 24/25 lipca, a o zwycięstwie powiadomię drogą mailową oraz w notce na blogu.
5. Zwycięzca zostanie wybrany w drodze losowania.
6. Nagrodą jest powieść Johna Greena "19 razy Katherine" [recenzja], którą wyślę listem poleconym, po tym jak otrzymam już adres zwycięzcy (na który będę czekała do tygodnia od ogłoszenia wyników). 
8. Udział może wziąć każdy, ale osoby nieposiadające bloga, proszę o podanie poza mailem też swojego imienia bądź jakiegoś pseudonimu. 



ZADANIE KONKURSOWE:

Ostatnio po raz kolejny dopadła mnie moja wielka miłość do pand. Dlatego też w ramach zadania konkursowego należy podać link do czegoś związanego z pandami! Może to być obrazek (chociażby pandowego pudełka czy samej pandy), filmik, cokolwiek! Proste? Proste... w końcu u mnie zawsze jest łatwo i prosto wygrać książkę ^^ 



Byłoby mi również miło, gdyby ktoś wstawił na swojego bloga poniższy obrazek (podlinkowany do tej notki). Z góry dziękuję tym, którzy to zrobią i przepraszam za taki prosty baner, lecz nie miałam czasu zrobić żadnego poważniejszego ^^ [wiem, ja nigdy nie mam na nic czasu xd]




Zapraszam do udziału i życzę powodzenia ^^
W razie jakichkolwiek pytań, proszę pisać w komentarzach. 



Pozdrawiam,
Tris 
 

niedziela, 6 lipca 2014

19 razy Katherine - John Green


Czytanie trochę go uspokoiło. Bez Katherine, Teorematu i nadziei na ważną rolę w historii ludzkości miał bardzo niewiele, ale zawsze pozostawały mu książki. Książki to notoryczni Porzucani: gdy je odkładasz, mogą na ciebie czekać wiecznie, a gdy poświęcasz im uwagę, zawsze odwzajemnią twoją miłość.”


Jest kilku takich pisarzy, po których książki na pewno sięgnę nawet bez wcześniejszego zapoznania się z opisem. Musieli oni mnie wcześniej czymś do siebie przekonać i pokładam wiarę w tym, że już mnie nie zawiodą. Jednym z takich autorów jest właśnie John Green, po którego powieści sięgam z wielką chęcią, po tym jak przeczytałam „Gwiazd naszych wina”. Tekst ten zyskał sobie rzesze fanów i nie ma co się dziwić – opowiada piękną historię, która wielu poruszyła do łez. Swoją pozycję Green utwierdził także opowieściami zawartymi w „Papierowych miastach”, jak i „Szukając Alaski”. Według mnie były już one gorszymi tworami, jednak nadal miały w sobie to coś, skłaniały człowieka do refleksji i zmuszały do skupienia się na lekturze. Po tak dobrych wrażeniach w końcu nadeszła pora na „19 razy Katherine”, o której to książce będę dziś pisać. Gdy w końcu dostałam ją w swoje ręce, szybko wzięłam się za czytanie... niestety nie wciągnęła mnie ona na tyle, bym nie odłożyła jej niedługo po tym.

- Siema! - rzucił Hassan.
- „Siema” to nie słowo – odparł Colin, nie podnosząc wzroku.
- Jesteś jak promień słońca w pochmurny dzień, Singleton. Gdy na dworze panuje mróz, ty jesteś jak ciepły maj.”

Sam zarys historii przedstawia się dość luźno. Opowiada ona losy głównego bohatera o imieniu Colin Singleton, który zdaje się być raczej osobliwym chłopakiem. Uwagę przyciąga już fakt, że gustuje on tylko w dziewczynach o imieniu Katherine. Dwie, trzy - to nie byłoby jeszcze nic dziwnego, lecz w jego przypadku rozstał się aż dziewiętnaście razy z osobą o tym imieniu! Ten nietypowy nastolatek, uwielbiający tworzyć anagramy, jest prawdziwym porzucanym. Zmęczony swoim życiem, próbując odnaleźć siebie i chcąc zaistnieć, wyrusza wraz ze swym najlepszym przyjacielem Hassanem w podróż po Ameryce. Długo jeździć nie będą, bo już po krótkim czasie, chcąc odwiedzić grób pewnego arcyksięcia, trafiają do wielkiego różowego domu. W nim przyjmuje ich miła kobieta oferująca im pracę, jak również ich córka, nie nazywająca się na szczęście Katherine. Colin rozpoczyna tam pracę nad Teorematem o zasadzie przewidywalności Katherine, dzięki której chce stworzyć wzór matematyczny, przepowiadający przyszłość wszystkich związków. Jednak wiele rzeczy mu w tym przeszkadza... między innymi pogoń, a nawet ucieczka, za dziką świnią.

Bohaterowie u Greena nigdy nie są zwyczajni. W tym przypadku jest podobnie. Colin Singleton jest cudownym dzieckiem, które marzy żeby zostać geniuszem. Zna kilka języków, bardzo dużo czyta, a jego ulubionym zajęciem jest układanie anagramów, w czym jest całkiem niezły. Mimo to nie potrafi posiąść niezwykle przydatnej umiejętności, a mianowicie szeptania. Dochodzi też jeszcze sprawa związków z Katherine'ami, które raz po raz z nim zrywają. Jego przyjaciel Hassan natomiast jest pulchnym muzułmaninem, który jednak nie za bardzo przestrzega zasad swojej religii, jak również jest zagorzałym miłośnikiem serialu „Sędzia Judy” i odznacza się ciekawym poczuciem humoru. Jak widać autor ma sporo pomysłów i tworzy kolejne postacie z wyobraźnią, dzięki czemu nie raz może zaskoczyć czytelnika. Zresztą wszystko w jego książce może w pewnym momencie zdziwić, w tym samo miejsce akcji. Kiedy chłopcy przyjadą do małej mieściny i już zamieszkają z obcą, miłą panią w jej różowej rezydencji, dowiadują się, że posiada ona zakład produkujący sznurki do tamponów! Przyznam, że wydaje się być to bardziej absurdalne niż ciekawe, a nietypowe sytuacje potrafiły zmylić mnie w trakcie lektury, jak również zaskoczyć... niestety nie zawsze pozytywnie.

Przeszłość, jak powiedziała mu Lindsey, to logiczna opowieść. To sens tego, co się stało. A ponieważ przyszłość nie jest jeszcze zapamiętana, wcale nie musi mieć żadnego pierdzielonego sensu.
W tym momencie rozpostarła się przed Colinem przyszłość – niemieszcząca się w żadnym teoremacie, matematycznym czy jakimkolwiek innym: nieskończona, niepoznawalna i piękna.”

Wszystko co spotykało Colina, było według mnie nieprawdopodobne, zostało aż nazbyt udziwnione. Ta niezwykła swoboda ze strony rodziców, dziewiętnaście związków z dziewczynami o imieniu Katherine, nagła propozycja zamieszkania u zupełnie obcej osoby czy też, co ciekawe, odkrycie prawdy dzięki teorematowi, który ma zły wzór... to niestety do mnie nie przemówiło. Życie tego nastolatka zostało wypaczone, a całość po prostu przerysowana. Niekiedy jest tak w powieściach, które starają się coś przekazać, jednak ten zabieg zupełnie mi tutaj nie pasował. Bohaterowie także się do tego trochę zaliczyli, gdyż niektóre ich cechy były aż za bardzo wyraziste. Co prawda nie denerwowało mnie to, niemniej sprawiło, że czytałam tę lekturę w większości z obojętnością. Nie obyło się również bez kilku schematów, a akcja, jak to u Greena bywa, rozwijała się dość powoli. Styl pisania autora natomiast można zaliczyć do plusów. Ma on lekkie pióro, a jego twórczość czyta się szybko i z przyjemnością, dzięki przystępnemu językowi. Chociaż i tutaj według mnie wkradło się kilka niedoskonałości w postaci sztucznie wypowiedzianych dialogów. Na każdym polu znalazłam jakieś potknięcia i nie mogę się wręcz pogodzić z tym, że spotkałam to w książkach tak lubianego przeze mnie pisarza.

„19 razy Katherine” jest powieścią, która mnie zawiodła. Przyznaję to z przykrością, jednakże tak zwyczajnie jest. Czytając opinie innych, spotkałam się z tym, że zachwalają one humor w tej historii, lecz i tutaj znalazłam jedynie fragmenty, w których on się ukazał. Są też oczywiście przypisy autora, które były interesujące i naprawdę zabawne, niemniej nieliczne. Możliwe że po prostu zbyt wiele oczekiwałam od tej pozycji. Absurd początkowo mnie odrzucił, potem zaś zauważyłam, że nie znajduję w tej lekturze wiele nowego. John Green zawsze przekazywał w swojej twórczości jakieś głębsze prawdy, wartości, ale tym razem, choć pojawiły się one, były aż nazbyt oczywiste. Jasne, znalazło się kilka świetnych momentów, jak i ważnych cytatów, jednak co zaznaczę po raz kolejny – było ich zwyczajnie za mało. Aspekty matematyczne zawarte w tym tekście były interesującym uzupełnieniem przemyśleń Colina, dobrze obrazowały jego osobowość i to jest chyba coś, co najmilej zaskoczyło mnie w tej książce. Chociaż jest także słowo „pierdzielić”, umiłowane przez Hassana i Colina, które teraz skłania mnie do uśmiechu. Podsumowując sama książka nie była zła, po prostu nie była również wystarczająco dobra. Fani pisarza z pewnością i tak się z nią zapoznają, aczkolwiek tych którzy nie zaczęli jeszcze swojej przygody z Greenem, odsyłam raczej do innych jego tytułów, które są według mnie o wiele bardziej warte uwagi.


- Eureka – powiedział i dopiero gdy wypowiadał to słowo, uświadomił sobie, że udało mu się szepnąć.
- Odkryłem coś – rzekł głośno. - Przyszłość jest nieprzewidywalna.
- Ten kafir – oznajmił Hassan – czasami lubi mówić rzeczy kompletnie banalne w naprawdę doniosły sposób.”


Moja ocena 6/10


Tytuł: 19 razy Katherine
Autor: John Green
Ilość stron: 304
Wydawca: Bukowy las
Data premiery: 2014-06-04



O autorze:
John Green jest pisarzem amerykańskim, autorem bestsellerów z listy „New York Timesa”. Debiutował znakomitą powieścią Szukając Alaski, porównywaną z Buszującym w zbożu J. D. Salingera, opublikował następnie kilka powieści (m.in. Papierowe miasta), z których ostatnia – Gwiazd naszych wina – przyniosła mu ogromną poczytność i światową sławę. Jest laureatem licznych nagród literackich, m.in.: The Printz Medal, Printz Honor i Edgar Award. Mieszka z żoną i synem w Indianapolis. Wraz z bratem Hankiem prowadzi Vlogbrothers, jeden z najpopularniejszych projektów wideo w sieci.






Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Bukowy Las, za co serdecznie dziękuję!

http://www.bukowylas.pl/

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...