„Piętrzące się
tajemnice... a może jednak nie?”
W Salmon Creek, małym
miasteczku, którego nawet nie znajdzie się na mapach, znajduje się
niewielki ośrodek badań medycznych. Właśnie przez niego niektórzy
ludzie próbują zainteresować się tym miejscem. Na dodatek wokół
zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Młoda dziewczyna, należąca
do drużyny pływackiej, tonie na środku jeziora. Była nią Serena,
najlepsza przyjaciółka Mai, o której właśnie opowiada ta
książka. Natomiast obok jej domu zaczynają się pojawiać pumy,
które nie są nawet wrogo nastawione, po prostu sobie spacerują.
Zachowują się nienaturalnie. Sama Maya również nie jest taką
zwyczajną nastolatką. Od małego kocha biegać po lesie i nie boi
się dzikich zwierząt, idealnie wpasowując się do swojego miejsca
zamieszkania. Także jej najlepszy przyjaciel odznacza się pewna
nietypową cechą, miewając osobliwe odczucia w odniesieniu do
niektórych ludzi, potrafiąc ocenić czy tę osobę warto polubić
czy też nie. W takim miasteczku, gdzie wszyscy się znają, zawitał
też niedawno nowy uczeń – Rafa. Jest to dość tajemniczy młody
człowiek, który wykazuje nadmierne zainteresowanie niektórymi
dziewczynami, a jego wzrok pada w końcu na Mayę.
Sam opis z tyłu książki
zaciekawił mnie, a ponieważ czytałam już kiedyś „Najmroczniejsze
moce” tej autorki, które bardzo mi się podobały, postanowiłam
zaznajomić się i z tą pozycją. Niestety nie dostałam tego czego
oczekiwałam. Po pierwsze zapoznając się z tekstem opisu, można
było zwietrzyć jakąś ciekawą tajemnicę, sekrety piętrzące się
w stosy... Jednak jest to według mnie całkiem nieadekwatne do tego,
co ta powieść naprawdę w sobie kryje. Zamiast wielu zagadek
wszystko otrzymujemy jak na tacy. Wniosek jest jeden - historia
okazuje się być zwyczajnie przewidywalna. Od samego początku, gdy
tylko dowiadujemy się co nieco o bohaterce, jasne jest jak potoczy
się dalej akcja. Nadal pozostaje kilka rzeczy, których znaczenia
nie odkryłam, to prawda. Niemniej były to kwestie, które nawet nie
zostały wyjaśnione i nie wiadomo czy miały jakieś znaczenie.
Autorka opiera się na samych utartych schematach, więc miłośnicy
gatunku paranormal romance, jak i zagorzali czytelnicy szeroko
pojętej fantastyki nie będę niczym zaskoczeni. Wiele z
pojawiających się sytuacji, wyda im się po prostu banalna.
Bohaterowie natomiast są
zwyczajni. Pani Armstrong zarysowuje nam charaktery praktycznie
przeciętnych nastolatków. Choć oczywiście odznaczają się oni
jakimiś szczególnymi cechami. Należałoby zacząć od samej Mai,
która okazała się dziewczyną kochającą las, miewającą jak
inni rozterki miłosne i poświęcającą wiele uwagi zwierzętom.
Jest sympatyczna, lecz niezbyt przebojowa czy oryginalna. Również
jej prawdziwa tożsamość była łatwa do odgadnięcia. Następnie
jest Daniel, jej najlepszy przyjaciel - opiekuńczy, z wyczulonym
instynktem, który podpowiada mu, komu można zaufać. Był on jak
taki starszy brat, który zawsze gotów jest pomóc Mai. Nie wolno
oczywiście też zapomnieć o Rafie, dość nowym uczniu, który
słynie z tego, że co chwila zmienia dziewczyny, z którymi się
zadaje. I on nie był trudny do rozszyfrowania. Kreacja bohaterów
nie zachwyca, ale również nie denerwuje. Może poza jedną ważną
kwestią. Co jakiś czas wydawało mi się, iż postacie nagle
zidiociały i nie widziały najprostszych rozwiązań, leżących tuż
pod ich nosem. Było to dość irytujące i odbierało trochę
przyjemności z czytania.
Sama fabuła zapowiadała
się ciekawie, lecz jak już pisałam okazała się być dość
przewidywalna. Nadal co jakiś czas pojawiały się sytuacje, które
potrafiły prawdziwie czytelnika zaciekawić, niemniej to by było na
tyle. Akcja biegnie jasno wytyczoną ścieżką bez zawahania czy
zwrotów. Cała powieść jest prosta do zrozumienia, nie sposób się
w niej pogubić. Plusem natomiast jest styl pisania autorki, pasujący
do tego typu pozycji - łatwy w odbiorze i ładnie wszystko
obrazujący. Powieść napisana jest w narracji pierwszoosobowej i
jest to nieźle zrealizowane. Autorka spokojnie wcieliła się w
postać nastolatki, mimo iż chwilami robiła z niej zbyt naiwną
bohaterkę, prawie tak, jakby była jeszcze o kilka lat młodsza.
Niemniej całość czytało się przyjemnie, bez zbędnych problemów
i nawet wymienione wcześniej błędy, nie przeszkadzały w szybkim i
lekkim odebraniu tej lektury.
„Osaczenie” nie
wybija się na żadnym polu. Jest pozycją całkiem przeciętną,
dość schematyczną, podobną do wielu innych pojawiających się na
rynku. I tak jak i one ma w sobie to coś, że czyta się ją szybko,
łatwo i przyjemnie. Dzięki niej można się też zrelaksować.
Osoby krytycznie podchodzące do książek, myślące tylko o tym jak
je ocenić, z pewnością znajdą w niej błędy. Mogą również
denerwować się w trakcie lektury, dlatego powinny trzymać się od
niej z daleka. Niemniej osoby takie jak ja, które szukają
najczęściej zwykłej przyjemności i kiedy widzą niezachwycającą
książkę, to nie skupiają się na jej minusach, nie patrzą na nią
krytycznym okiem, a chcą się jedynie zrelaksować, mogą odnaleźć
w niej pewną dozę rozrywki. Ogólnie lekturę tę poleciłabym
młodszej młodzieży, która może nie zwrócić uwagi tak na
naiwność bohaterów, która była tutaj najbardziej denerwującym
czynnikiem. Utwór ten można przeczytać bez negatywnych emocji,
czerpiąc z niego radość, lecz trzeba wcześniej przygotować się
na to, iż jest to zwyczajnie stereotypowa lektura z gatunku
paranormal, skierowana do młodszej widowni.
„W kuchni świetnie
daję sobie radę. To znaczy potrafię zrobić kanapki i włożyć
coś do mikrofali.”
Moja ocena 5/10
Tytuł:
Osaczenie
Seria:
Mrok gęstnieje
Autor:
Kelley Armstrong
Ilość
stron: 336
Wydawca:
Zysk i S-ka
Data
premiery: 2013-02-18
O autorce:
Kelley Armstrong urodzona
w 1968 r. to pisarka kanadyjska zaliczana do grona
najoryginalniejszych współczesnych twórców powieści z gatunku
Thrillera nadnaturalnego i kryminału. Zanim poświęciła się
pisaniu, ukończyła studia psychologiczne i informatyczne. Jest
autorką dwudziestu powieści w tym. m.in. trylogii „Najmroczniejsze
moce” („Wezwanie”, „Przebudzenie”, „Odwet”), cyklu
zapoczątkowanego „Ugryzioną” – „Uwięziona”, „Dime
Store Magic”, „Industrial Magic”, „Haunted” oraz trylogii
„Mrok gęstnieje” („Osaczenie”, „The Calling”, „The
Rising”). Z trójką dzieci i mężem mieszka na wsi w prowincji
Ontario w Kanadzie.
Opis rzeczywiście sugeruje jakieś tajemnice, fabularne twisty i inne atrakcje. Czuje się ostrzeżony, choć i tak pewnie nigdy bym się tą książką nie zainteresował - celuje w niego inne gatunki :)
OdpowiedzUsuń"Najmroczniejsze moce" były cudowne. niestety na "Osaczenie" nie mam ochoty - przez wiele negatywnych recenzji plus niezachęcający opis.
OdpowiedzUsuńTo coraz bardziej boję cię po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńNie wiem co z tą książką jest nie tak, ale albo widzę recenzje, w których wszyscy chwalą ją, albo takie w których otrzymuje najniższą ocenę, albo średnią. Nie ogarniam! o.O Dlatego chciałabym sama się przekonać :D
OdpowiedzUsuń"Osaczenie" zbiera coś dużo średnich ocen, a mimo to wciąż mnie intryguje :)
OdpowiedzUsuńKurcze! Liczyłam na coś lepszego :/ No nic. Może uda mi się przebrnąć :(
OdpowiedzUsuń