czwartek, 28 marca 2013

Cienie na księżycu - Zoe Marriott



Miłość nadciąga jak burzowe chmury,
ucieka przed wiatrem i rzuca cienie na Księżyc”


Suzume jest świadkiem śmierci ojca, oskarżonego o zdradę, jak również swojej przyjaciółki. Sama cudem uchodzi z życiem. Dotychczas prowadziła wygodne życie, nazywano ją piękną, mogła swobodnie się uśmiechać. Niemniej teraz jest inaczej, zamieszkuje z matką i ojczymem, który okazuje się być odpowiedzialny za śmierć jej najbliższych. Dziewczyna już nie czuje się bezpiecznie, ma poważne kłopoty i planuje zemstę. Odkrywa w sobie magię, dzięki której potrafi się ukryć przed niepożądanymi oczyma. Od momentu, gdy dowiaduje się, co tak naprawdę spowodowało jej całe cierpienie, jej życie nieustannie się zmienia. Trafia do kuchni, gdzie zostaje pomywaczką, czy też do więzienia. Już nigdy nie będzie tą samą Suzume. Natyka się na przyjaciół, podobnych sobie tkaczy cienia, ale też wrogów. Od teraz nie ma lekko, ale nie poddaje się, jest wytrwała. Żądna zemsty dziewczyna będzie musiała niestety też stanąć w końcu przed trudnym wyborem. Będzie musiała zdecydować pomiędzy zemstą a miłością.

- Ktoś mógłby pomyśleć, że chcesz, aby złamano mi serce – wyszeptałam.
-Ktoś mógłby pomyśleć, że pragnę je uratować.”

Kreacja bohaterów jest czymś, czemu nic nie mogę tutaj zarzucić. Każda postać ma własną osobowość i to nie płytką. Sama matka głównej bohaterki niezwykle mnie ciekawiła, tak jak jej podejście do życia i własnego dziecka. Z pewnością nie odebrałam jej zbyt pozytywnie przez to, co sobą reprezentowała, aczkolwiek właśnie jej osobowość niezwykle mnie zainteresowała. Jej drugi mąż natomiast, Terayama, wzbudził we mnie wiele negatywnych emocji, co zapewne było zamierzone. Przypominał on myśliwego, który poluje i morduje jedynie dla satysfakcji. Naturalnie tych dobrych postaci nie zabraknie. Pojawią się i one, choć mogą okazać się nie do końca takie, jak można by się spodziewać. Najlepiej zauważamy starszego pana, pracującego w kuchni oraz znaną geiko. Bohaterowie ci nie są oczywiście idealni, lecz prawie bezinteresownie ofiarowują pomoc Suzume, zjednując tym sobie naszą sympatię. Wszystkie te postacie widzimy oczami Suzume i ich znajomość jest przez to ograniczana. Niemniej dzięki temu łatwiej jest się do nich ustosunkować i rozpoznać, jaką rolę odgrywają.

Mam na imię Suzume. Znaczy to nie więcej niż mały brązowy wróbelek, ale tak właśnie brzmi moje imię.”

Pozostaje również sama główna bohaterka – Suzume. Choć nie nazywa się tak cały czas. Jest niezwykle ciekawą postacią i trzeba to przyznać. Wcale nie jest tak pozytywna jak mogłoby się wydawać, wiele przeżyła i ma swoje problemy. Nie wytrzymuje niekiedy bólu, zadaje sobie sama rany i podejmuje błędne decyzje. Jednak jest silna i to bardzo, zdana na siebie, walczy o swoje. Jestem pod wrażeniem jej niecodziennej osobowości, staje przed nami dziewczyna, która przeszła wiele załamań i przybiera najróżniejsze maski. Także jej zmieniające się imiona są interesującym procesem. Nigdy nie zastanawiamy się nad nim, ono po prostu jest. Natomiast dla bohaterki już nie jest tak oczywiste. Wraz z własnymi przeobrażeniami otrzymuje nowe charaktery, nowe twarze, nowe nazwy. Jest to wręcz piękne i najbardziej mnie w tej powieści urzekło. W tym zawiera się również jedno jej imię, które pozostaje niezmienne, nadane przez pewną ważną i czułą osobę. Wszystko co przeżywała bohaterka, to co musiała przejść, kogo udawać, w kogo się wcielać, zostało podkreślone tymi imionami. Coś w tym mnie porusza, zawsze jak o tym pomyślę, to że musiała porzucić wszystko i to nie jeden raz.

- Zimno. Rin znaczy „zimno”.
- Nie, to nie pasuje. - Zrobił kolejny krok w moją stronę i powtórzył miękko: - Świergotek.”

Pozycja ta podzielona jest na części właśnie według nabywania nowych imion, rozdzielając w ten sposób książkę na kolejne etapy w życiu bohaterki. Było to ciekawe i dobre posunięcie. Ogólnie akcja w powieści toczy się nierównomiernym rytmem, raz przyspiesza, raz zwalnia, niemniej czytelnik i tak nie ma kiedy się nudzić. Powieść napisana jest w narracji pierwszoosobowej, dzięki czemu możemy wczuć się w sytuację Suzume, zżyć się z nią i jej bliskimi oraz przeżywać losy jakie ją spotykają, jak i tych, którzy ją otaczają. Styl pisania autorki jest plastyczny, posługuje się zrozumiałym językiem, lecz co jakiś czas pojawiają się jakieś japońskie słowa, jak „baka”, „oji-san” i inne. Również przyrostki dodawane do imion, jak „san”, czy „sama” pomagały utrzymać klimat panujący w Kraju Kwitnącej Wiśni. Lecz pewną niedogodnością może być umieszczenie tłumaczeń tych pojęć na końcu książki, zamiast w przypisach na dole strony. Nie wyobrażam sobie kartkowania powieści na sam koniec, by poznać znaczenie jakiegoś słowa. Cieszę się też dlatego, że nie musiałam, zwyczajnie znając te pojęcia, które nie są obce dla nikogo interesującego się Japonią.

Ludzie, mając wybór pomiędzy tym, co prawdziwe, ale nieprawdopodobne, a tym, co fałszywe, ale oczekiwane, zobaczą to, co chcieliby zobaczyć.”

Po „Cienie na księżycu” sięgnęłam w głównej mierze dlatego, iż akcja miała mieć miejsce w Japonii. Do tego dochodziły liczne pozytywne recenzje, magia, tajemnica i bajkowość. Pewne powiązanie z Kopciuszkiem również miało swoją rolę w tym, że przełamałam się i sięgnęłam po tę powieść. Nie do końca spodziewałam się tej historii o cierpieniu, bólu, przezwyciężaniu przeciwności, wielkiej sile woli, trudnych wyborach i oczywiście miłości. Powieść ta mnie porwała, muszę przyznać, że jestem zauroczona, choć nadal czegoś mi brakowało. Czegoś, czego nie potrafię na razie zdefiniować. Nie mogę np. nadal porównywać jej do „Wyznań gejszy”, gdyż opowieść Zoe Marriott jest łagodniejsza, skierowana do młodszej grupy wiekowej, bardziej urokliwie tajemnicza i magiczna. Ten wątek tkaczy cieni jest niesamowity, jest czymś nowym, niezwykłym, znowu uwydatnia cechy bohaterki, jak i chęć posiadania masek, obnoszenia się z nimi. Serdecznie polecam ten utwór wszystkim miłośnikom Japonii, historii miłosnych, ale nie tych cukierkowatych, lecz w których jest też cierpienie, jak również tym, którzy gustują w książkach z wątkami fantastycznymi. Tę magiczną historię zwyczajnie warto poznać i wszystkich do tego szczerze zachęcam.


Jeśli na świecie jest sprawiedliwość, to zostanę ukarana za swoją zbrodnię. Jeżeli nie, to po prostu obrócę się w proch. Ale nie rzucę się do rzeki, aby uciec. Nie ukryję się w szaleństwie.
Będę nosiła ten sekret, ten ciężar, przez resztę swojego życia i nigdy o nim nie zapomnę.
Będę z tym żyła.
Już zawsze.”


Moja ocena 9/10


Tytuł: Cienie na księżycu
Seria: Poza czasem
Autor: Zoe Marriott
Ilość stron: 488
Wydawca: Egmont
Data premiery: 2012-04-18



O autorce:
Zoe Marriott mieszka w północno-wschodnim Lincolnshire z dwoma kotami, Echo i Hero, oraz psem Finnem. „Cienie na księżycu” nagrodzone prestiżową Sasakawa Prize to trzecia książką Zoe. Jej debiut, „The Swan Kingdom” – Królestwo łabędzi zdobył USBBY Outstanding International Book Award.

„Kiedy byłam dzieckiem – wspomina Zoe – nigdy nie lubiłam bajki o Kopciuszku. Myślałam sobie, że dziewczyna jest wielka ofermą i złościło mnie, że potrzebuje pomocy. Co by było gdyby Kopciuszek nie był ofermą? Co by się stało, gdyby był silny, odważny i gotowy do zemsty? Tak powstały „Cienie na księżycu”.”






Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Egmont, za co serdecznie dziękuję ^^


27 komentarzy:

  1. Książka wciąż przede mną :) Świetna recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Stwierdzam, że muszę ją przeczytać - Japonia! :)
    Dzięki Twej recenzji dodaję do Must Have.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Historia ukazana w książce wydaje się być ciekawa. Nie jestem jednak w pełni do owej pozycji przekonany i usilnie nie będę próbował się z nią zmierzyć. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam już o tej książce i właśnie się do niej przymierzam!

    OdpowiedzUsuń
  5. książkę kupiłam sobie jakiś czas temu, jednak do tej pory jakoś nie znalazłam na nią czasu. w kwietniu przeczytam ją obowiązkowo!

    OdpowiedzUsuń
  6. Czeka w kolejce :) Chociaż aż tak bardzo nie interesuję się Japonią, to bardzo lubię historie powiązane z Krajem Kwitnącej Wiśni :D Świetnie napisana recenzja! Uwielbiam czytać Twoje opinie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Od dawna poluję na "Cienie...", mimo, że nie szaleję za Japonią :) Po prostu zaciekawiła mnie :) a po Twojej recenzji jeszcze bardziej utwierdziłam się w tym, że jest to książka dla mnie :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Juz od dawna mam ochotę na tą książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie podobał mi się tu tylko wątek romantyczny - był jakiś taki sztuczny. Bez tego, mogłabym powiedzieć, że książka jest niesamowita :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam. Bardzo lubię książki z serii ,,poza czasem"

    OdpowiedzUsuń
  11. Chętnie sięgnę, słyszałam o tej książce sporo dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialna książka. I ten klimat <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Po twojej recenzji nabrałam na nią ochoty :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Od dawna chcę przeczytać tę książkę. Ciągle obiecuję sobie ją kupić, ale wychodzi jak wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
  15. Książka czeka na półce na swoją kolej już od dłuższego czasu. Czuję, że już dłużej nie będzie czekać:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Chyba po nią sięgnę, recenzja bardzo pochlebna :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Na pewno po nią sięgnę ;)

    Zapraszam na mojego bloga: http://all-is-need-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Od dawna mam w planach. Cieszę się, że główna bohaterka nie jest kryształową postacią. Bardzo lubię takie magiczne powieści. Japonia mnie ciekawi, dlatego z przyjemnością zanurzę się w tamtejszej atmosferze. Pomysł na takie specyficzne podzielenie książki zaciekawił mnie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Cóż, uwielbiam Japonię, więc może warto byłoby się zapoznać z tą książką choćby z tego tylko powodu :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Koniecznie będę musiała ją przeczytać! :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Czytałam "Królestwo łabędzi" tej autorki i byłam pod naprawdę miłym wrażeniem. Zobaczymy, czy i ta powieść przypadnie mi do gustu. Twoja recenzja sprawia, że aż chce mi się po nią sięgnać.

    OdpowiedzUsuń
  22. Książka już od dawna gości na mojej liście "chcę przeczytać", a także na półce :P Po każdej kolejnej recenzji jestem coraz bardziej ciekawa i bliższa tego aby ją ściągnąć stamtąd i zabrać za czytanie :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Ta książka bardzo mnie intryguje :) Muszę koniecznie ją przeczytać!

    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  24. Cudowna i magiczna książka ;) Jedna z moich ulubionych.

    OdpowiedzUsuń
  25. Jeszcze nie czytałam jej ale mam już ją pożyczoną. Więc chyba nie pozostaje mi nic innego jak się za nią zabrać:)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...