„Kolejne spotkanie z Winter Harbor”
Vanessa znowu powraca do
Winter Harbor, a wszystko miało swój początek właśnie w tej
nadmorskiej miejscowości. To tutaj miały miejsce największe
tragedie w jej życiu, tu dowiedziała się kim jest, tu straciła
ukochanego, tu zmieniło się jej życie. Niemniej teraz znów się
tam zjawia i spotyka swojego byłego chłopaka Simona. Nadal jej na
nim zależy i ma przed sobą wiele decyzji do podjęcia w jego
kwestii. Pragnie naprawić swe błędy i bardzo za nim tęskni. Lecz
nie wie czy powinna się do niego zbliżać, biorąc pod uwagę jej
naturę... Czy odbuduje jego zaufanie? Na dodatek coś w niej się
zmienia, coraz trudniej spełnić jej potrzeby swojego organizmu.
Niestety na tym nie kończą się jej zmartwienia, czuje się
śledzona, a w mieście dochodzi do kolejnych strasznych wypadków,
których tym razem ofiarami okazują się kobiety... Vanessa zaczyna
się obawiać, iż stworzenia z morskich głębin powróciły, lecz
nie ma co do tego pewności. Co się tak naprawdę dzieje w tej
niegdyś spokojnej mieścinie?
„- Jeśli nie widzisz
każdego dnia, to wcale nie znaczy, że wymazujesz to z pamięci. ”
Główną bohaterką
targają wątpliwości, nie wie co ma robić, co jest dobre i
dopuszczalne, a co nie. Bycie syreną nie jest proste, a jej ciało
domaga się ostatnio więcej niż zwykle. Na dodatek dochodzą jej
problemy miłosne. Ogółem postać ta jest całkiem sympatyczna,
zmieniła się od pierwszej części, jest bardziej śmiała,
postępuje też niekiedy pochopnie, lekkomyślnie. Niemniej po raz
kolejny spotykamy się z długimi perypetiami zakochanej nastolatki,
które szczerze mówiąc, trochę mnie irytowały. Również czasami
jej zachowanie wobec innych mężczyzn, nie sprzyjało jej
wizerunkowi, mimo iż znana była przyczyna takiego stanu rzeczy.
Będąc także przy wątku miłosnym - wydał mi się on trochę
sztuczny, biorąc pod uwagę rozwój wydarzeń w poprzednich tomach.
Nie rozumiałam co kierowało tak naprawdę Simonem, który stał się
według mnie nijaki w tej części. Pozostali bohaterowie w
większości byli dość niewyraźni, nie dałoby się o nich za
wiele powiedzieć.
Odniosłam wrażenie, iż
autorka już pozostawiła daleko w tyle historię syren. W pierwszym
tomie o wiele więcej uwagi poświęcało się ich naturze, jakimś
mrocznym sekretom i intrygom, zaś teraz przeobraziły się one
jedynie w tło. Trzeba zauważyć przy okazji, że „Mroczną toń”
i „Syrenę” dzieli już przepaść, to teoretycznie ta sama
opowieść i bohaterowie, a jednak to zupełnie coś innego.
Szczególnie klimat powieści został zaniedbany, zmienił się z
tajemniczego i fascynującego w bardziej zwyczajny. No właśnie,
tutaj odczuwa się, jakby wszystkie te dziwne wydarzenia były już
na porządku dziennym, nie są już traktowane tak samo jak
wcześniej. Obiecany mroczny sensacyjny wątek jest spychany na
drugi, a raczej jeszcze dalszy plan, prym wiedzie Vanessa, meczące
ją wątpliwości oraz ogólnie jej życie. Jest to zmiana raczej nie
na lepsze, nie ma tu już tak wiele fantastyki, a więcej miłości i
młodzieżowego stylu.
„A to znaczyło, że
wybór wciąż należał do niego.”
Sama fabuła jest
ciekawa, intryga w tle również. Niemniej i tu mam pewne „ale”.
To jak się zakończyła, całe wyjaśnienie tej dziwnej, tragicznej
sprawy wydało mi się trochę banalne, nie kryło w sobie tego
uroku. Lecz poza tym akcja płynie stosunkowo szybko, zaś gdy
zwalnia, to czytelnik i tak się nie nudzi. Niekiedy też zaskakuje,
braku tego nie można zarzucić. Bardzo ważne jest też to, iż
książkę tę czyta się szybko i bezproblemowo, mimo tylu skarg,
powieść mnie wciągnęła i przeczytałam ją prawie że jednym
tchem. Jest lekka w odbiorze, a autorka posługuje się prostym,
zrozumiałym językiem, nie zgłębiając się w opisy. Kolejnym
plusem, a to nie zmieniło się od pierwszej części, jest
realistyczne przedstawienie wydarzeń, tak że odbiorca bez problemu
potrafi zaangażować się w losy bohaterów czy też wyobrazić
sobie wszystkie zaistniałe sytuacje. Właśnie lekki, prosty styl
pisania tej pani sprawia, iż pozycję tę odbiera się bardziej
pozytywnie.
„Mroczna toń”
okazała się całkiem zgrabnym zwieńczeniem trylogii i wyjaśniła
większość wątków. Niemniej zakończenie wydaje się chętne na
nowe pomysły, pozostawia pole do popisu i otwiera drogę ewentualnym
kolejnym częściom, choć jednak mam nadzieję, iż ta historia nie
będzie przedłużana. Lepsze w tego typu powieściach są stanowcze
zakończenia. Najbardziej jest mi żal, że temat syren, który
początkowo przyciągnął mnie do tej serii, jest dość błaho i
pobieżnie potraktowany. Trzeba po prostu tutaj napisać, iż ta
pozycja coraz bardziej przybliża się do stylu literatury
młodzieżowej, a oddala od tej fantastycznej. Niemniej jestem
zadowolona z lektury, z którą spędziłam bardzo przyjemnie czas,
pomimo tych niedociągnięć. Polecam ją oczywiście tym, którzy
rozpoczęli serię, natomiast po całą trylogię sięgnąć powinny
osoby, szukające rozrywki, wytchnienia i zainteresowane tym tematem.
„Do elektrycznych
szyb i działającej dmuchawy będziesz się musiała przyzwyczaić,
ale wiem, że potrafisz się dostosować. Bo ty potrafisz wszystko.”
Moja ocena 7/10
Tytuł:
Mroczna toń
Seria:
Syrena
Autor:
Tricia Rayburn
Ilość
stron: 392
Wydawca:
Wydawnictwo Dolnośląskie
Data
premiery: 2013-01-23
O autorce:
Tricia Rayburn zaczęła
pisać jeszcze jako nastolatka. Dziś jest uznaną autorką książek
dla młodzieży. Jej cykl o syrenach to niezwykle romantyczne
powieści z mrocznym sensacyjnym wątkiem. Prawa do serii zostały
sprzedane do kilkunastu krajów, m.in. Niemiec, Włoch, Wielkiej
Brytanii i Australii. Tricia uwielbia wodę, pomimo lęku przed
stworzeniami z głębin, dlatego zamieszkała w nadmorskiej
miejscowości na wschodnim wybrzeżu Long Island.
Książkę otrzymałam od Grupy
Wydawniczej Publicat, za co serdecznie dziękuję ^^
muszę w końcu zabrać się do pierwszego tomu! :D
OdpowiedzUsuńOoo Ty już masz za sobą całą trylogię, a ja nawet pierwszej części nie zaczęłam :( Koniecznie muszę jej gdzieś poszukać, bo zapowiada sie naprawdę interesująca lektura ^^ pozdrawiam :3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mi nieco bardziej ten tom przypadnie do gustu. W tygodniu biorę się za jego czytanie, bo jestem ciekawa, jak zakończy się historia ;)
OdpowiedzUsuńPierwsza część tak średnio mi się spodobała, dlatego pasuję.
OdpowiedzUsuńMam w swoich zbiorach pierwsze dwie części, ale jeszcze ich nie czytałam. Muszę je w końcu nadrobić;)
OdpowiedzUsuńJak już nie raz pisałam :P, jestem bardzo ciekawa tej trylogii, więc mam zamiar w końcu się za nią zabrać :D
OdpowiedzUsuńjak do tej pory nie udało mi się poznać części pierwszej, a mam w planie :)
OdpowiedzUsuńA ja czytałam właśnie dlatego, że te syreny były... No cóż, serię do końca dociągnę.
OdpowiedzUsuńP.S. Czy teraz zgadzasz się, że ferie powinny trwać dłużej? xd
Jasne, że ferie powinny trwać dłużej ! xd to logiczne w końcu xd
UsuńNawet nie przeczytałam pierwszej części, ale chyba jednak nie ciągnie mnie tak do tej serii. Sama nie wiem czemu, może to te syreny mnie jakoś nie intrygują ;) No ale może jak mi kiedyś pożyczysz to przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńDobra książka. Także żałuję, że zgubiła swój klimat.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam poprzednie części, więc z pewnością sięgnę po "Mroczną toń".
OdpowiedzUsuń"Syrena" bardzo mi się spodobała, zupełnie nie mogłam oderwać się od lektury, natomiast drugi tom mnie rozczarował. Po "Mroczną toń" pewnie ostatecznie sięgnę, ale głównie po to, by nie mieć niedokończonej serii. ;)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu wziąć się za tę serię!
OdpowiedzUsuńJestem własnie w trakcie czytania :D
OdpowiedzUsuńZa książkę się niebawem zabiorę. Strasznie jestem ciekawa jak odbiorę zakończenie trylogii ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze pierwszej części nie czytałam ale mam to zamiar zmienić:)
OdpowiedzUsuńmam w planach pierwszy tom :)
OdpowiedzUsuńJestem tak zacofana w tych wszystkich seriach, że aż strach! Oczywiście wszystkie 3 części mam na półce, a nie przeczytałam jeszcze nic. :(
OdpowiedzUsuńDobra, zrzęda powróciła z nowym narzekaniem ;P.
OdpowiedzUsuńDlaczego, do cholery, na paru blogach widzę recenzję tej książki, która jest już trzecią odsłoną serii, a na wcześniejsze części się spóźniłem bądź przegapiłem... trzeba będzie kliknąć w te odnośniki do poprzedniczek ;D.
A tak btw. to moich ferii nadszedł kres... Rzygnąć to za mało ;).
Pozdrawiam i życzę spokojnej nocy!
Melon
nom, musiałeś przegapić w większości najwyraźniej, nieuważny jesteś :P widzę, że ze zrzędzeniem wróciłeś, ale to dobrze xd i mi też się ferie skończyły -.- to takie nie fair xd przydałby się jeszcze z tydzień, dwa, ewentualnie miesiąc xd
UsuńCzytałam "Syrenę" i jakoś specjalnie zachwycona nie byłam, więc raczej spasuję :3
OdpowiedzUsuńMam zamiar przeczytać pierwszy tom :)
OdpowiedzUsuńW ramach ograniczania paranormal romance postanowiłam nie sięgać po tę serię.
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwsze dwie części to i po ten sięgnę. Przynajmniej skończę trylogię ;)
OdpowiedzUsuńTrylogia Tricii Rayburn zdecydowanie ląduje na mojej górnej półce :) Nie mogłam się oderwać od tych książek... Pochłonęły mnie do reszty. Rzadko wpadają w ręce tak wspaniałe książki. Cieszę się, że mogę dzielić tę radość z innymi czytelnikami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)