Fabuła 8/10
Grafika 7/10
Muzyka 7/10
Postaci 9/10
Ogólne wrażenie 8/10
„Zero no tsukaima” to
cykl light novel autorstwa Noboru Yamaguchi ilustrowanych przez Eiji
Usatsuka, znany również jako The Familiar of Zero. Na jego
podstawie powstała manga oraz kilka serii anime. I właśnie na tym
anime się skupię. Na początku nie wiedziałam co myśleć, jednak
znajoma tak strasznie zachwalała, że musiałam obejrzeć i
przekonać się, co też takiego wspaniałego znalazła. Myślałam,
iż trafiłam na lekką odprężającą historię o lekkiej fabule i
miałam rację.
Anime opowiada o Louise
Valliere, która uczęszcza do Akademii magii w Tristain. Jej pełne
imię to Louise Françoise Le Blanc de La Vallière, lecz mimo
szlacheckiego pochodzenia, nie radzi sobie w szkole za dobrze. Rzec
by można, że w ogóle sobie nie radzi. Właśnie ze względu na jej
brak postępów w nauce, otrzymała przydomek „Zero”. Nie jest to
zwykła złośliwość uczniów, gdyż gdy tylko dziewczyna próbuje
coś wyczarować, kończy się to spektakularną eksplozją.
W akademii na drugi rok
przypada niezwykle ważna ceremonia, czyli przyzywanie chowańca.
Louise udaje, że jest pewna, iż wszystko pójdzie jak pomaśle,
lecz jej brak powiązania z jakimkolwiek żywiołem oraz nietypowe
zdolności, wprowadzają niejakie wątpliwości. Jak można się
domyślić los znów spłatał biednej nastolatce figla! Gdy wszyscy
inni przyzywali salamandry, smoki czy chociażby szczególne krety,
ona sprowadziła zwykłego człowieka! Dokładniej mówiąc
siedemnastolatka z naszego świata.
I tutaj trzeba zauważyć,
że właściwie nie był to taki człowiek, jakiego można by się
spodziewać. Oczywiście nie przejawiał żadnych magicznych
zdolności, nie w tym rzecz. Otóż był z innego świata. Wszystkie
wydarzenia mają miejsce w świecie równoległym do naszego i w
jakiś niepojęty sposób połączonego z nim. W rzeczywistości
Louise da się dostrzec pewne podobieństwa, jak nazwy krain, takie
jak: Germania czy Galia, ale to zupełnie inne miejsce (o czym
świadczą m. in dwa księżyce), a rzeczony chłopak pochodził z
Tokio, miasta nieznanego tam.
Saito Hirage (gdyż tak
nazywał się ów przybysz) ląduje nagle w dziwnym miejscu, w którym
ludzie mogą mu zagrozić magią. Jest to dla niego nie do pojęcia,
gdyż dotychczas coś takiego spotykał jedynie w mangach.
Młodzieniec już nie mógł żyć jak dotąd, ponieważ od teraz był
chowańcem Louise. Spał na ziemi na słomie, prał ubrania swej pani
i dostawał baty, kiedy Louise naszła zazdrość, bądź gdy śmiał
użyć w jej obecności słowa zero (na które była jakby
uczulona)! Było to uważane przez nią za niegodziwość (w końcu
on jest jak sługa czy pies, jak raczyła na niego wrzeszczeć), więc
dziewczyna musiała jakoś go ukarać.
Fabuła jest ciekawa i
mimo iż wydaje się oklepana, to potrafi zaabsorbować. Anime nie ma
szczególnego głównego wątku, a większość wydarzeń jest ze
sobą luźno powiązanych, ponieważ wszystko skupia się ciągle
wokół dwójki głównych bohaterów, którzy przeżywają coraz
bardziej interesujące przygody. W czasie oglądania odbiorca może
być kilka razy zaskoczony nieoczekiwanym zwrotem akcji, aczkolwiek
nie było to zbyt częste zjawisko, a anime pokłada swe największe
nadzieje w humorze. Komiczne sytuacje, relacje między Saito i Louise
oraz komizm językowy sprawiają, że obserwator nie może się
nudzić i miło spędza swój czas.
Bohaterowie są bardzo
sympatyczni. Saito jest miłym chłopcem, który znosi humorki swej
pani, jednak jego niewyparzona gęba daje o sobie niekiedy znać,
przez co oczywiście musi zostać ukarany. Na dodatek cieszy się
niezłym powodzeniem u dziewcząt, co również doprowadza do szału
jego towarzyszkę. Niemniej pozytywne usposobienie jakoś równoważy
złośliwość głównej bohaterki. Louise jest niecierpliwą, często
denerwującą, łatwo wpadającą w złość dziewczyną, aczkolwiek
jej gburowatość nie ujmuje jej uroku. Ta dwójka postaci od razu
wzbudza zainteresowanie obserwatora, który po cichu im kibicuje.
Reszta bohaterów jest zwyczajna dla tego typu produkcji, np.
niezwykły przystojniak, flirciarz, który jest tchórzem, piękna
złośliwa królowa szkoły i temu podobne. Postacie negatywne nie są
praktycznie wcale rozbudowane, co może być tutaj akurat minusem.
Projekt postaci jest
prosty, lecz i tak zadowalający. Scenografia jest pełna kolorów,
nie zabraknie też gry cieni, co cieszy oko widza. Ogólnie animacja
jest całkiem dobra, co sprzyja czerpaniu radości z oglądania.
Muzyka zaś jest dopasowana i nie zwraca się na nią uwagi, przez co
nie da się o niej zbyt wiele powiedzieć. Opening jest miły dla
ucha, ale może na początku zbić z tropu swą cukierkowatością i
miłością w tle. Ending natomiast nie jest za dobry, nie potrafiłam
się jakoś na nim skupić.
Produkcja ta powinna
dostarczać wiele rozrywki i sprawdza się na tej płaszczyźnie
znakomicie. Fascynujące przygody, magia w tle i wiele humoru to coś
czym to anime może się poszczycić. Również miłości nie
zabraknie, lecz romans w pierwszym sezonie zbytnio się nie rozwija.
Do „Zero no tsukaima” najbardziej pasują określenia: przyjemne,
zabawne i kolorowe. Z tym miłym klimatem oraz rozbrajającymi raz po
raz bohaterami można śmiało spędzić radośnie czas. Oglądając
mogłam się szczerze pośmiać, a nastrój poprawiał mi się od
razu, jak tylko siadałam, z zamiarem obejrzenia przygód Louise i
Saito. Mimo iż niektórym wydaje się zwyczajna, to ta produkcja ma
w sobie tyle uroku, że należy do moich ulubionych. Serdecznie
polecam!
____________________________
Tekst napisany w zeszłym roku, ale jakoś stwierdziłam, że mogę go w końcu wstawić :) Anime ostatnio oglądam dość sporo, niemniej skupiałam się w ostatnich tygodniach na nadrabianiu one piece (584 odc wyszło na razie)... już prawie mi się udało, więc niedługo będę znów zaczynać kolejne serie (nie żebym w międzyczasie nie zaczynała i nie kończyła xd). Nom i jeżeli będę miała chęci i siłę, że tak powiem, to co miesiąc jeden post będzie poświęcony właśnie dla jakiegoś anime. Zapewne zbyt wiele osób z książkowej blogosfery to nie interesuje, ale a nóż widelec ktoś się znajdzie, wtedy przynajmniej będę miała też jakąś taką niby motywację ^^ A pisanie takich opinii jest miłe, bo potem jak się to przeczyta, od razu wszystko się przypomina *.* Ale zobaczymy... xd
Pozdrawiam
Tris
Jak ja dawno anime nie oglądałam, aż mi głupio. :( Muszę nadrobić Naruto, jestem na 222 odcinku Shippuudena i aż się boję sprawdzić, ile muszę jeszcze obejrzeć, żeby być na bieżąco. Poza tym zgubiłam się w mandze i nie wiem, gdzie teraz powinnam czytać. :P Eh, masakra totalna.
OdpowiedzUsuńZero no Tsukaima sobie odpuszczę, bo nie jestem zainteresowana.
I w ogóle to chyba zachęciłaś mnie do założenia "Kącika anime" na swoim blogu, jak już będę miała nowy szablon i zacznę robić ogólne zmiany. Dzięki! :)
A no widzisz, to trzeba by ponadrabiać :) I bardzo się cieszę, że Cię zachęciłam, ja możliwe, że też w tym wytrwam i nie z samymi recenzjami, bo na początku, czyli pewnie w następnym wpisie o anime, zrobiłabym krótką opisówkę tego co oglądałam, a jest warte uwagi ^^ Bo jest takich serii kilka, a szkoda o nich nie wspomnieć, zaś rec pisać nie będę, bo widziałam je dość dawno :)
UsuńJa już jedną notkę o anime mam gotową, bo opisywałam Kuroshitsuji kiedyś na innym blogu. Założyłam go specjalnie po to, żeby m.in. pisać o anime, ale coś pomieszałam w ustawieniach i nie mogę się dostać na pulpit nawigacyjny. Jednak przynajmniej mój blog nie będzie tylko o książkach, fani anime też coś dla siebie znajdą. ;) Sama mam nadzieję, że w tym wytrwam, ale kocham anime, więc zawsze się jakieś dwa, trzy zdania na ten temat napisze. :)
UsuńHaha, miałam podobna sytuację z blogiem o anime, no cóż, a dziś stwierdziłam, że mogę to tutaj robić tak dodatkowo, bo czemu nie :) Jak ktoś nie lubi, to po prostu nie przeczyta danego postu. A no właśnie, jak się kocha anime, to na pewno kilka zdań sensownych się spokojnie skleci ^^
UsuńOglądałam wszystkie sezony tej serii i nie sądzę by była ona szczególnie warta uwagi :)
OdpowiedzUsuńZa to chciałabym polecić Ci nowe anime Psycho-Pass, jest wprost genialne jak dla mnie.
Nom, już mi polecano, możliwe że kiedyś obejrzę :)
UsuńAnime...
OdpowiedzUsuńTristezzo droga, dlaczego? -_-
No dobra, uznam, że nie widziałem tego wpisu :D
Nie każdy musi lubić... możliwe, że jeszcze na kilka postów będziesz musiał kiedyś przymknąć oko :P
UsuńNie przepadam za anime :)
OdpowiedzUsuńnie mam teraz czas na anime, ale je uwielbiam są cudne, a przekonała mnie do nich spory czas temu bajka Czarodziejka z księżyca :)
OdpowiedzUsuńW takim razie będę jedną z tych, którzy dodają ci motywacji, bo ostatnio dość często oglądam anime i chętnie się dowiem co masz do powiedzenia na ten temat. Może też napiszę recenzję któregoś z nich... :)
OdpowiedzUsuńA co do tego anime, to mam je w planach ;)
UsuńA no to na serio będę musiała w tym wytrwać, widzę że motywacji trochę mogę mieć i ze strony czytelników i ogólnej satysfakcji i wracania do czegoś co kocham <3 i widzisz, kolejna osoba teraz zastanawia się nad napisaniem czegoś o anime, to super ^^
UsuńWszystko tylko nie anime!
OdpowiedzUsuńOo, ale zaskoczenie :) Zero no Tsukaima oglądałem, właściwie jedno z moich pierwszych i miło je wspominam (też tak na ósemeczkę). Przez ostatni rok obejrzałem niestety bardzo mało tytułów, ale teraz planuję znowu się wkręcić ;D
OdpowiedzUsuńNie przepadałam nigdy za anime, ale teraz jestem w to mocno wkręcona, także jest to coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
Obserwujemy?
Próbowałam oglądać najróżniejsze anime, ale żadne mi się nie podobało. :( Kompletnie nie w moim stylu.
OdpowiedzUsuńJa za anime nie przepadam. Koleżanki próbowały mnie do nich przekonać ale im nie wyszło.
OdpowiedzUsuńOstatnio strasznie mnie wzięło na anime. Może spróbuję, skoro tak wysoko oceniasz :-)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za anime...
OdpowiedzUsuń