„Kraina, jak ze snów”
Mageli, której prawdziwe
imię brzmi Margarethe-Elisabeth, czuje że nie pasuje do swojej
rodziny. Nie tylko z wyglądu, ale i zachowania. W szkole również
trzyma się na uboczu, spędzając czas ze swoją najlepszą
przyjaciółką Rosanną. Wokół niej nie dzieje się za wiele
dziwnych rzeczy, a jak już, to ich nie zauważa. Lecz jej życie się
zmienia, gdy poznaje tajemniczego i przystojnego Erina. Chłopiec
jakby znikąd pojawia się i ratuje ją, jak damę z opresji.
Dziewczyna nie wie o nim za wiele, on nie odpowiada na wszystkie jej
pytania, szczególnie gdy próbuje dowiedzieć się, skąd się nagle
wziął w danym miejscu. Ale nie narzeka. Nieznajomy pociąga ją
coraz bardziej, a Mageli wie, iż jest inny, nie z tego świata. On
pochodzi z krainy elfów, ona ludzi, a jednak i tak tworzy się
między nimi nić porozumienia. Nastolatka już nie wie co jest
prawdą, co snem, granica pomiędzy marzeniami a jawą zaciera się...
Aczkolwiek Erinowi grozi niebezpieczeństwo, a ona musi zadecydować,
czy wierzy w jego opowieści i czy ruszy na ratunek elfickiemu
księciu.
„Miałam tylko małe
starcie z drzewem. I myślę, że drzewo wygrało.”
Mageli jest całkiem
ciekawą główną bohaterką. Swą aparycją przyciąga mężczyzn,
wysoka, piękna blondynka, która jednak stroni od znajomości. Inni
myślą, że zadziera nosa i nie chce się zniżać do kolegowania z
nimi, niemniej nie mają racji. Dziewczyna na dodatek nieziemsko gra
na flecie, ma talent. Lecz idealna nie jest, działa często pod
wpływem impulsu, nie zastanawiając się nad skutkami. Ma też
wilczy apetyt i zero zdolności kulinarnych. Tym ostatnim podbiła
moje serce, a ogólnie wydała się sympatyczną osobą. Szkoda mi
było natomiast, iż najbliższa przyjaciółka, płomiennowłosa
Rosanna, została potraktowana pobieżnie. Niemniej skupić warto się
również na postaci Erina. Sama niestety nie wiem co o nim sądzić,
Mageli była w nim zakochana, a on, zwinny i zręczny okazał się
dość nijaką postacią. Aczkolwiek, co jest trochę dziwne, pasował
mi jakoś do głównej bohaterki, więc całkiem źle nie było.
Ogólna kreacja postaci jest dobra, choć nie zachwycająca, nie
zżyłam się szczególnie z pojawiającymi się bohaterami.
Pozycja ta opowiada o
elfach, temacie, który nie zawojował literatury młodzieżowej, jak
wampiry i wilkołaki. Istoty te są tutaj przedstawione realistycznie
i interesująco, nawiązują do starych legend i baśni, gdzie już
się pojawiały. Z tego przedstawienia jestem więcej niż
zadowolona, podejście do tego tematu udało się autorce znakomicie.
Na dodatek ukazanie Engimali, miasta elfów, było nieziemskie! Czasy
świetności tego miejsca już minęły, a teraz znajduje się pod
ziemią, niemniej barwne opisy sprawiły, że poczułam się, jakbym
naprawdę tam była, widziała to wszystko. Zwyczajnie odczułam
zachwyt, chciałabym zobaczyć taki krajobraz na żywo, to na pewno
byłoby niezapomniane przeżycie. Społeczność elfów również
ukazana jest należycie, a poszczególne jednostki pokazują prawdę
o tych istotach. Autorka posługując się przyjemnym językiem,
prostym w odbiorze dla czytelnika, oczarowuje go i realistycznie
opowiada całą historię, tak iż odbiorca jest nawet skłonny w nią
uwierzyć.
„- Podoba mi się to,
że róże nie są doskonałe. Takie cudowne, a jednocześnie
niebezpieczne. A może właśnie dlatego są perfekcyjne.”
Fabuła na początku jest
trochę nudna, zaczynając czytać miałam wrażenie, iż czytam
kolejną niczym niewyróżniającą się młodzieżówkę. Gdy
pojawił się tajemniczy Erin nadal miałam podobne wrażenie,
niemniej takie powieści mają to do siebie, że czyta się je z
lekkością. Tak naprawdę dałam się zaskoczyć dopiero, gdy w grę
zaczął wchodzić nieziemski świat. Historia mnie pochłonęła
wtedy i nie mogłam już się od niej oderwać, czytałam z
zaangażowaniem, przejmując się losami bohaterów. Lektura ta na
szczęście nie posiada samych rozdziałów, skupiających się na
Mageli. Między nimi (plus w prologu) można było znaleźć sceny
niezwiązane z tą postacią. Były one szczerze mówiąc
najciekawsze, widać w nich było intrygi, sekrety i urok. Takie
urozmaicenie fabuły podziałało pozytywnie na całą opowieść,
wprowadzając więcej tajemniczości i zachęcając czytelnika do
poznania dalszej części opowieści. Akcja toczy się swoim tempem,
a wraz ze swoim rozwojem, przyspiesza.
„Spojrzenie elfa” tak
naprawdę zaintrygowało mnie po raz pierwszy, dzięki hipnotyzującej
okładce, która idealnie pasuje do treści książki. Od niej nie da
się po prostu oderwać wzroku. Ponoć nie powinno się tak oceniać,
niemniej tutaj wyszło to na plus, gdyż nie żałuję w żadnym
wypadku, sięgnięcia po tę lekturę. Jedynie zirytował mnie w niej
wątek miłosny, który pojawił się za szybko i nie był na niczym
oparty. Choć podobno miłość jest ślepa, a niekiedy od pierwszego
wejrzenia, więc nie będę nad tym szczególnie ubolewać.
Zakończenie natomiast było zbyt ładne, że się tak wyrażę,
choć doszłam do takiego wniosku dopiero po zastanowieniu. Natomiast
plusem jest z pewnością wtrącenie problemu podrzutków, zamian
dzieci w szpitalach, czucia się swobodnie (lub nie) we własnej
rodzinie. Tak więc co tu dużo mówić, jestem oczarowana krainą
elfów i samymi tymi istotami, pod resztą względów książka i tak
jest dobra. Dlatego też polecam ją serdecznie fanom fantastyki i
oczywiście tych spiczastouchych stworów!
„To przypominało
gotowanie! A jeśli chodzi o gotowanie, to od zawsze była zerem.
Gdyby to tylko było możliwe, na pewno przypaliłaby wodę na
makaron.”
Moja ocena 8/10
Tytuł:
Spojrzenie elfa
Autor:
Katrin Lankers
Ilość
stron: 352
Wydawca:
Dreams
Data
premiery: 2013-01-31
O autorce:
Katrin Lankers, urodzona
w 1977 roku, studiowała dziennikarstwo na Dortmundzie. Przez wiele
lat pisała do różnych gazet, czasopism oraz mediów
elektronicznych, aż w końcu zdecydowała się nie tylko połykać
książki, ale również je tworzyć. Dzisiaj Katrin mieszka wraz z
mężem, dwójką dzieci i dwoma kotami w Bornheim niedaleko Bonn i
zajmuje się pisaniem powieści.
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Dreams, za co serdecznie dziękuję ^^
Zainteresowałam się tą książką, jak tylko zobaczyłam na okładce wyraz "elf". I nic więcej mi do zachęty nie jest potrzebne. :) Książkę mam na półce i niedługo zabieram się za czytanie, bo wrzuciłam ją w najnowszy stos. Obym się nie zawiodła. :)
OdpowiedzUsuńPróbuję znaleźć czas na jej przeczytania, jestem ciekawa jak ja na nią zareaguję.
OdpowiedzUsuńHmm...z elfami chyba jeszcze nie miałam do czynienia, ale jakoś mnie do nich nie ciągnie, więc póki co odpuszczę sobie tę książkę.
OdpowiedzUsuńokładka faktycznie piękna. nie wiem jednak, czy spodobałaby mi się treść. fabuła nie wydaje mi się być oryginalną, choć faktem też jest, że nie da się wymyślić już Bóg wie jak świeżego w książkach z tego gatunku..
OdpowiedzUsuńna razie pasuję. może wkrótce się namyślę.
pozdrawiam :)
Zastawiałam się czy Ci się ta książka podobała i w końcu znam odpowiedź.
OdpowiedzUsuńZgodzę się oczywiście z tym, że okładka jest świetna i to dzięki niej początkowo zwróciłam uwagę na lekturę.
Mam nadzieję, że szybko będę miała okazję czytać, bo jestem zainteresowana.
Tak, okładka przyciąga wzrok zdecydowania. A książka mnie bardzo ciekawi, dlatego rozejrzę się za nią i z chęcią przeczytam:)
OdpowiedzUsuńHm, okładka ładna, jak też zachęcająca fabuła sprawiają, że musze się w najzliższym czasie zainteresowac książką... To chyba nie pierwsyz tytuł o tej tematyce, a ja jeszcze nie miałam okazji o elfach czytać... Wstyd!
OdpowiedzUsuńMiałam dokładnie takie samo odczucie. Dopiero kiedy Mageli wkroczyła w podziemny świat, książka mnie całkowicie pochłonęła :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna okładka, jak większość od Dreams ^u^ Co do książki, trochę się waham, ale chyba przeczytam, jestem ciekawa Erina... ;)
OdpowiedzUsuńOkładka zachęca, tytuł też no i opis, który tak intryguje i ciekawi. *.* A teraz jeszcze Twoja recenzja. Powieść chcę przeczytać baardzo. :)
OdpowiedzUsuńWydaje się dość ciekawa, poza tym nie pamiętam żebym już kiedyś czytała coś o elfach, więc chętnie sięgnęłabym po tą książkę. No i zgadzam się co do okładki ;)
OdpowiedzUsuńCzytając opis książki wydawała mi się fascynująca. I nadal uważam, że zawarta w niej magia wręcz mnie do niej ciągnie. Ale pieniądze jakoś nie ciągną do mojego portfela... ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńMam ją w planach, a okładka jest świetna *_*
OdpowiedzUsuńZaintrygowała mnie sama okładka. Z wielką chęcią bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńNo, no, brzmi ciekawie! Ostatnio jednak zauważyłam, że elfy stają się coraz częstszymi bohaterami książek, a kiedyś nie było o nich tak "głośno"...
OdpowiedzUsuńMarzy mi się ta książka...
OdpowiedzUsuńNo i te elfy! Tolkienowskie elfy uwielbiam, dlatego jestem ciekawa elfów pani Lankers :D
Lubię fantastykę, ale jakoś te elfy do mnie nie przemawiają.
OdpowiedzUsuńOkładka na kolana mnie nie powala, ale może na żywo wygląda lepiej ;) W "Pandemonium" musiałam się jej wnikliwie przyjrzeć nim ją doceniłam. A wracając do elfów - to lubię te postacie, więc i ta książka mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńA ja jestem na nie! Wszystko to wydaje się strasznie oklepane. Poza tym nie lubię elfów. :P
OdpowiedzUsuńNa książkę mam wielką ochotę tylko zanim ja ją zdążę przeczytać to minie sporo czasu:)
OdpowiedzUsuńZgodzę się że okładka jest piękna. :D Uwielbiam tego typu książki i zachęciłaś mnie do niej, więc z pewnością znajdzie się na mojej półce. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być ciekawa i gdy tylko znajdę okazję by ją przeczytać na pewno to zrobię.
OdpowiedzUsuńJestem strasznie ciekawa tej książki. Mam nadzieję, że w miarę szybko uda mi się ją dopaść w swoje ręce :D
OdpowiedzUsuńJa właśnie skończyłam i muszę przyznać, że świat elfów zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie
OdpowiedzUsuń