środa, 29 maja 2013

Papierowe miasta - John Green



Premiera 5 czerwca!


Możesz się przekonać, jakie to wszystko jest sztuczne. Nie jest nawet na tyle trwałe, by je nazwać miastem z plastiku. To papierowe miasto.”


Quentin Jacobsen jest od zawsze zakochany w przyjaciółce z dzieciństwa - Margo Roth Spiegelman. Jednak ich drogi zwyczajnie się rozeszły i mimo że ta dwójka mieszka naprzeciwko siebie i chodzi do tego samego liceum, to nie zamieniają ze sobą nawet słowa na korytarzu. Q prowadzi nudne życie i nie przeszkadza mu to, jest przyzwyczajony do codziennej rutyny. Lecz wszystko się zmienia, gdy pewnego dnia, a raczej nocy, przez jego okno zagląda nie kto inny jak Margo, na dodatek w stroju ninja! Co prawda po tej dziewczynie można się wszystkiego spodziewać, ale to i tak jest dość dziwne. Namawia Q (a nie jest to zbyt trudne, chłopiec zrobiłby dla niej wszystko) na szaloną noc, w czasie której zrealizować muszą wszystkie rzeczy z listy, najczęściej będące zemstą na znajomych Margo. Quentinowi bardzo podoba się ta niesamowita noc, ma nadzieję na poprawienie stosunków z dawną przyjaciółką, niemniej jednak dziewczyna następnego dnia po prostu znika. Na dodatek nastolatka zostawia dla Q pewne wskazówki, zaś chłopak przejawia wielki zapał do jej odszukania. Do czego one prowadzą i czy Jacobsen naprawdę ją znajdzie? I czy w ogóle wie, kogo szuka...

Jeśli „Co to jest trawa” miało tak skomplikowaną odpowiedź, to, pomyślałem, równie skomplikowana musi być odpowiedź na pytanie „Kto to jest Margo Roth Spiegelman?”.

Quentin – dla przyjaciół znany jako Q – wydaje się być strasznie nudną osobą dla otoczenia. W końcu w niczym się nie wyróżnia, ma jedynie dwójkę przyjaciół, lubi jakieś tam gry, a wszystkie jego dni wyglądają tak samo... zwykły, nudny szary człowiek. Niemniej jednak jest to zły osąd. Odkąd tylko Margo pojawia się w jego oknie, ukazują się w nim nowe cechy. Chłopak zaczyna pokazywać pewność siebie i spryt, przestaje się również bać odejść od codziennej rutyny. W trakcie lektury widzimy jak ten bohater się zmienia i to na lepsze, jakby odkrywał jaki może być. Drugą bardzo ważną postacią jest naturalnie Margo i o niej nie można do końca powiedzieć, iż staje się inna... raczej, że to my, jak i Quentin, poznajemy ją na nowo. Przejawia ona cechy, których na początku by się jej nie przypisało, odsłania swoją prawdziwa twarz i zdziera z niej maskę. Wszyscy bohaterowie – Margo, Q, jego przyjaciele czy Lacey - są rozwinięci i z pewnością stanowią mocną stroną tej lektury. Ich charaktery, szczególnie opisanej powyżej dwójki, są bardzo rozbudowane i niebanalne. Naturalnie nadal są to jedynie nastolatkowie, niemniej jednak przejawiają różne postawy, zachowania i skłaniają do zastanowienia, będąc przy tym całkiem autentycznymi i łatwymi do wyobrażenia.

Fabule również nie można za wiele zarzucić. Jedynie sam początek był po prostu zwyczajny. Szczerze powiedziawszy, gdy zaczęłam czytać i zobaczyłam, że pierwsze sto stron jest poświęconych zwykłemu życiu i wykręcaniu numerów przez Q i Margo, trochę się zawiodłam. Ten wstęp do historii niczym szczególnym się nie wyróżnia, mógłby być to początek jakiejś innej, normalnej książki młodzieżowej. Jednak pod koniec tej części pojawiają się wątpliwości, które zobaczyć można w wypowiedzi Margo o papierowych miastach. Właśnie w tamtym momencie zainteresowałam się tą opowieścią i wcale tego nie żałuję. Wtedy zaczynają być poruszane różnego rodzaju problemy, pozycja ta staje się trochę bardziej poważna. Aczkolwiek mimo to nie można zapomnieć, iż humor ciągle towarzyszy tej lekturze. Muszę przyznać, że byłam tym trochę zaskoczona. Takie połączenie bardziej znaczących kwestii z poczuciem humoru nastolatków (który często był całkiem luźny, utrzymany w szkolnym tonie, niekiedy też trochę niesmaczny), mogło wypaść słabo. Mogło, ale tak się nie stało. Właśnie to zestawienie dało specyficzny, trochę niesamowity klimat tej historii, która pod połacią luźnej opowieści przekazywała inne treści i zmuszała do refleksji nad niektórymi sprawami.

Każdy opętany jest manią posiadania przedmiotów. Cienkich jak papier i jak papier kruchych.”

Już sam tytuł zastanawia. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z określeniem „papierowe miasta”. Dopiero poprzez tę książkę dowiedziałam się co nieco i cieszę się z tego. Nie jest to naturalnie przypadkowy tytuł, a właśnie o papierowych miastach mówi Margo na początku, jak również o papierowości ludzi i kruchości przedmiotów, otaczającej nas sztuczności. Jej wypowiedzi można interpretować i z pewnością skłaniają one do refleksji. Ponadto nie tylko one. W trakcie lektury obok zwykłych prawd, problemów szkoły średniej, jak i jej funkcjonowania pojawiają się przemyślenia o życiu i ludziach. Szczególnie o tym, jak sobie ich wyobrażamy, w końcu nasze wyobrażenia niekoniecznie pokrywają się z prawdą. Kogo tak naprawdę znamy, kogo chcemy poznać i kto nam daje taką możliwość? Nie sposób się nad tym nie zastanowić. Cała ta sprawa jest powszechnie znana, lecz często nie zwraca się na nią uwagi, nie poświęca się zbyt wiele czasu. Ogólnie o „Papierowych miastach” nie można powiedzieć, że są pozycją banalną i całkiem lekką, gdyż nie da się ich, moim zdaniem, po prostu przeczytać, zapomnieć o nich i nie pomyśleć nad niektórymi rzeczami omawianymi bądź też jedynie wspominanymi w tej powieści. Pod tym względem jestem również niezwykle zadowolona z lektury.

Jak podsumować „Papierowe miasta”? Z pewnością są one interesującą książką, skłaniającą do myślenia i wciągającą. Niemniej jednak jest to również literatura młodzieżowa i pojawiają się tutaj zwykłe sytuacje z życia nastolatków, które moim zdaniem dobrze współgrały zresztą, lecz było ich chyba trochę za dużo. Całość czyta się dość łatwo, dzięki prostemu i lekkiemu językowi, którym posługuje się autor, przekazując przy tym ważną treść. Jak zawsze jestem pod wrażeniem twórczości Johna Greena. Co prawda „Gwiazd naszych wina” podobała mi się bardziej, lecz nie mogę określić do końca dlaczego, ponieważ tych dwóch pozycji nie da się zwyczajnie porównać - są one zupełnie inne. Ta lektura wydaje mi się luźniejsza, aczkolwiek nadal należy do ambitniejszych utworów z literatury młodzieżowej. Ciekawe było tutaj wplecenie cytatów, które naprawdę mnie zainteresowały i zastanowiły, jak również urozmaiciły tę opowieść. Nie można również zapomnieć o zakończeniu. Ogólny przebieg akcji nie był ani całkiem do przewidzenia, ani całkiem zaskakujący, jednak zakończenie było po prostu świetne. Zupełnie wybiegło poza ramy i przedstawiało poziom. Uważam, ze wraz z postępem akcji pozycja ta była coraz lepsza, a sama ta końcówka najlepsza. Serdecznie polecam tę powieść wszystkim fanom twórczości autora, jak i każdemu, kto szuka ambitniejszych lektur, takich perełek wśród literatury młodzieżowej.


Mieszkam tu osiemnaście lat i ani razu w swoim życiu nie spotkałam kogoś, komu zależałoby na czymkolwiek istotnym.”


Moja ocena 8/10


Tytuł: Papierowe miasta
Autor: John Green
Ilość stron: 396
Wydawca: Bukowy las
Data premiery: 2013-06-05



O autorze:
John Green jest pisarzem amerykańskim, autorem bestsellerów z listy „New York Timesa”. Debiutował znakomitą powieścią Szukając Alaski, porównywaną z Buszującym w zbożu J. D. Salingera, opublikował następnie kilka powieści (m.in. Papierowe miasta), z których ostatnia – Gwiazd naszych wina – przyniosła mu ogromną poczytność i światową sławę. Jest laureatem licznych nagród literackich, m.in.: The Printz Medal, Printz Honor i Edgar Award. Mieszka z żoną i synem w Indianapolis. Wraz z bratem Hankiem prowadzi Vlogbrothers, jeden z najpopularniejszych projektów wideo w sieci.






Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Bukowy Las, za co serdecznie dziękuję ^^ 


14 komentarzy:

  1. Chętnie przeczytam. bo widzę, że warto, ale dopiero po zapoznaniu się z "Gwiazd naszych wina", która stoi sobie grzecznie na półce i czeka na swoją kolej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podobała ta książka, teraz tylko czekam na możliwość przeczytania "Szukając Alaski" - obym wytrwała cierpliwie do premiery. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W wolnym czsie chętnie sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach! Bardzo chcialabym przeczytac :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na tę ksiązkę. Po pierwszej jestem fanem autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zacznę pewnie od "Gwiazd naszych wina" :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zamierzam przeczytać każdą książkę Greena, która ukaże się w Polsce, więc na pewno nie przegapię premiery "Papierowych miast". :)

    OdpowiedzUsuń
  8. mam ochotę na oba dzieła Greena, ale zacznę raczej od "Gwiazd naszych wina", w kolejności jak wszyscy ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaciekawiona do granic możliwości :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Z pewnością kiedyś sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeszcze czeka na mnie "Gwiazd naszych wina" tego autora i kto wie może kiedyś sięgnę po "Papierowe miasta". Poczekam aż pojawi się więcej recenzji, bo trzeba oszczędzać fundusze xD

    OdpowiedzUsuń
  12. Ostatnio zakupiłam sobie "Gwiazd naszych winę", którą zamierzam w najbliższym czasie przeczytać. Myślę, że po "Papierowe miasta" z czasem też sięgnę. Mimo, że są to lektury młodzieżowe, jestem nimi bardzo zainteresowana:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak dla mnie ten tytuł jest sporo słabszy od Gwiazd naszych wina, ale czyta się dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  14. Muszę kupić tę książkę...

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...