Aleksandra wiedzie
spokojne życie na Dworze. Mieszka wraz z trójką braci i rodzicami,
choć jej ojciec nie poświęca jej zbyt wiele uwagi. Za to z
rodzeństwem i matką utrzymuje bardzo dobre stosunki i świetnie się
z nimi rozumie. Niestety ten obraz się załamuje, gdy pewnego dnia
jej rodzicielka zostaje zamordowana przez jakąś okrutną bestię.
Już samo to źle oddziałuje na bohaterkę. Niemniej jednak to
dopiero początek, gdyż niedługo potem król przyprowadza do domu
młodą, piękną kobietę, z którą się żeni. Nie jest to
niestety nic prawdziwego, a zła macocha doprowadza do tego, że
Aleksandra zostaje wywieziona do domu ciotki w sąsiednim Królestwie,
natomiast bracia są skazani na banicję przez własnego ojca.
Dziewczyna trafia do chłodnego domu krewnej, jest sama na zupełnie
obcej ziemi. Aczkolwiek w nocy nad brzegiem morza poznaje urodziwego
i ciekawego młodzieńca o imieniu Gabriel, który ratuje ją przed
szaleństwem i całkowitym zanurzeniem się w rozpaczy. Teraz wiedźma
(nowa królowa) ma szansę przejąć władzę dzięki swej wielkiej
mocy. Ale nie tylko ona jest potężna, ponieważ Aleksandra również
dysponuje wielką mocą i to właśnie ona może uratować Królestwo.
„Zanim pochłonęła
mnie ciemność, bicie łabędzich skrzydeł zmieszało się z rytmem
mojego rozszalałego serca.”
Bohaterowie tej powieści
są całkiem ciekawi i różnorodni. Już sama Aleksandra zyskuje z łatwością sympatię czytelnika. Sama siebie widzi jako nikogo ważnego,
jednak jest odważną, silną dziewczyną o niezwykłej mocy. Jasne,
nie jest idealna, na początku nie potrafi wyrazić swojego zdania i
ulega rozkazom, ale w trakcie powieści rozkwita, jak wspaniały
kwiat i staje się prawdziwa sobą. Reszta postaci pojawiała się i
znikała, nie towarzyszyły nam ciągle w tej historii. Mamy
wspaniałego Gabriela, księcia z bajki, trzech kochających braci -
następce tronu, przyszłego uczonego i idealnego obrońca Królestwa.
Naturalnie nie obejdzie się bez złej wiedźmy, która mami swym
wyglądem, oczarowuje słabych ludzi (w tym króla), choć tak
naprawdę jest zwykłą bestią. Tacy bohaterowie są nieodłącznymi
elementami bajek, baśni i tym podobnych, więc nie mieli czym
zabłysnąć. Za to np. sama ciotka Aleksandry zwróciła moją uwagę
i żałuję, że jej postać nie została rozwinięta, a jej wątek
został porzucony.
Sam pomysł jest ciekawy,
choć powieści oparte w jakiś sposób na baśniach są ostatnio
częściej spotykane. Fabuła jest interesująca, chociaż na
początku nie potrafiłam się w nią wciągnąć. Aczkolwiek po
jakimś czasie powieść mnie praktycznie oczarowała. Baśniowy
klimat panujący w tej historii idealnie pasuje do wszystkich
opisywanych sytuacji i jest po prostu świetny - całkiem na miejscu.
Wszystkie wydarzenia poznajemy z perspektywy Aleksandry, gdyż
książka napisana jest w narracji pierwszoosobowej. Ogólnie lektura
ta odznacza się swoistą delikatnością, nie ma tutaj gwałtowności,
co to, to nie. Właśnie wszystko jest dość spokojne i łagodne, co
również wpływa na ten baśniowy klimat. Akcja nie mknie, a rozwija
się powoli, swoim tempem, lecz nie ma się jak tutaj nudzić, cały
czas odbiorcę zajmuje coś ciekawego. Fabuła jest jednak
nieskomplikowana i dość przewidywalna, wydawać się może, iż
nawet dość schematyczna.
„Gdyby życzenia
zamieniały się w konie, żebracy byliby wspaniałymi jeźdźcami.”
Na razie było dość
pozytywnie, ale chciałam również przejść do minusów. Po
pierwsze - zakończenie, które nastąpiło nagle. Wszystko rozgrywa
się i kończy bardzo szybko, nie czuć w tym emocji, oglądamy
najprostsze, najbardziej przewidywalne rozwiązanie, które pewnie
wiąże się właśnie z tym przywiązaniem do baśni. Niestety
jednak i tak trochę mnie zawiodło, było zbyt banalne. Następnym
elementem, który nie przypadł mi do gustu, było potraktowanie
pobieżnie niektórych wątków i prucie prosto przed siebie, jedną
obrana drogą. Choć to również zapewne można przypisać rodzajowi
tej historii. Lecz możliwe, że tak musiało być ze względu na
całokształt opowieści, w końcu ogółem książka wypadła bardzo
dobrze. Prawdziwą udręką dla mnie tak naprawdę była chyba
jedynie niewielka objętość książki, przez którą lektura była
szybka do przeczytania, pozostawienia i rozstania.
„Królestwo łabędzi”
okazało się być ciekawą powieścią, co do której jednak mam
trochę mieszane uczucia. Owszem, podobała mi się, w pewnym
momencie zauroczyła, lecz była również bardzo prostolinijna. Poza
tym po lekturze „Cieni na księżycu”, które były wspaniałe,
spodziewałam się czegoś lepszego. Ale mimo to jestem zadowolona z
tej książki. Fabuła okazała się być ciekawa, spodobała mi się,
a historia ogólnie mnie wciągnęła, mimo kilku „ale”. Poza tym
powinno się zwrócić uwagę na okładkę, która przyciąga wzrok i
mnie osobiście urzekła, a na dodatek oddaje ona też ten inny
klimat historii. Opowieść ta jest czymś innym i nowym w serii
„Poza czasem”, przedstawia magię natury, eneidę, nie zaś
podróże. Sama istota tej magii mnie zainteresowała i okazała się
być czymś odświeżającym. Sądzę też, iż taka specyfika może
kogoś przyciągnąć. Książkę tę polecam fanom innych publikacji
autorki, tej serii, fantastyki i ogólnie baśniowych historii.
Uważam, że warto sięgnąć po tę pozycję.
„Dziewczyna zamknęła
oczy. Łza spadła na ziemię jak kropla wody, lśniąc, złociście
w świetle słońca. Po chwili w tym miejscu pozostała tylko sterta
rzecznych kamieni wygładzonych przez rwącą wodę.”
Moja ocena 7/10
Tytuł:
Królestwo łabędzi
Seria:
Poza czasem
Autor:
Zoe Marriott
Ilość
stron: 264
Wydawca:
Egmont
Data
premiery: 2013-03-06
O autorce:
Zoe Marriott mieszka w
północno-wschodnim Lincolnshire z dwoma kotami, Echo i Hero, oraz
psem Finnem. „Królestwo łabędzi” to jej debiutancka powieść,
która zdobyła USBBY Outstanding International Book Award. Autorka
została także nagrodzona prestiżową Sasakawa Prize za książkę
„Cienie na ksiązycu”, której polskie wydanie ukazało się w
serii „Poza czasem” w 2012 roku.
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Egmont, za co serdecznie dziękuję ^^
Uwielbiam cykl "Poza czasem" więc bardzo chciałabym przeczytać:)
OdpowiedzUsuńCzyli to jest kontynuacja Cieni na księżycu...? Bo się trochę pogubiłam...
OdpowiedzUsuńnie, to jest zupełnie inna historia, po prostu autorstwa tej samej pisarki. jedynym podobieństwem jest to, że obie książki są wzorowane na baśniach :)
Usuńksiążka już idzie do mnie z wymiany! ^^ nie mogę się doczekać, bo "Cienie na księżycu" mnie urzekły.
Nom, dokładnie, to zupełnie inna historia, różni bohaterowie, fabuły. Zresztą to by nie przeszło, szczególnie że jest to debiut, więc kontynuacją raczej być by nie mógł :)
UsuńKsiążkę czytałam i uważam, że jest ona naprawdę miłą odskocznią:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się spodobała.
OdpowiedzUsuńWszędzie widzę tę książkę i różne są opinie dlatego postanowiłam, że sama ją przeczytam i ocenię. Twoja opinia jak najbardziej mnie zachęciła, więc muszę poszukać tej książki jak najszybciej..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Będę musiała ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMam na półce, muszę tylko znaleźć czas na jej przeczytanie :D
OdpowiedzUsuńPrzecudowna okładka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!