niedziela, 10 lutego 2013

Zero no Tsukaima - animcowo #1

Fabuła 8/10
Grafika 7/10
Muzyka 7/10
Postaci 9/10

Ogólne wrażenie 8/10


„Zero no tsukaima” to cykl light novel autorstwa Noboru Yamaguchi ilustrowanych przez Eiji Usatsuka, znany również jako The Familiar of Zero. Na jego podstawie powstała manga oraz kilka serii anime. I właśnie na tym anime się skupię. Na początku nie wiedziałam co myśleć, jednak znajoma tak strasznie zachwalała, że musiałam obejrzeć i przekonać się, co też takiego wspaniałego znalazła. Myślałam, iż trafiłam na lekką odprężającą historię o lekkiej fabule i miałam rację.

Anime opowiada o Louise Valliere, która uczęszcza do Akademii magii w Tristain. Jej pełne imię to Louise Françoise Le Blanc de La Vallière, lecz mimo szlacheckiego pochodzenia, nie radzi sobie w szkole za dobrze. Rzec by można, że w ogóle sobie nie radzi. Właśnie ze względu na jej brak postępów w nauce, otrzymała przydomek „Zero”. Nie jest to zwykła złośliwość uczniów, gdyż gdy tylko dziewczyna próbuje coś wyczarować, kończy się to spektakularną eksplozją.

W akademii na drugi rok przypada niezwykle ważna ceremonia, czyli przyzywanie chowańca. Louise udaje, że jest pewna, iż wszystko pójdzie jak pomaśle, lecz jej brak powiązania z jakimkolwiek żywiołem oraz nietypowe zdolności, wprowadzają niejakie wątpliwości. Jak można się domyślić los znów spłatał biednej nastolatce figla! Gdy wszyscy inni przyzywali salamandry, smoki czy chociażby szczególne krety, ona sprowadziła zwykłego człowieka! Dokładniej mówiąc siedemnastolatka z naszego świata.

I tutaj trzeba zauważyć, że właściwie nie był to taki człowiek, jakiego można by się spodziewać. Oczywiście nie przejawiał żadnych magicznych zdolności, nie w tym rzecz. Otóż był z innego świata. Wszystkie wydarzenia mają miejsce w świecie równoległym do naszego i w jakiś niepojęty sposób połączonego z nim. W rzeczywistości Louise da się dostrzec pewne podobieństwa, jak nazwy krain, takie jak: Germania czy Galia, ale to zupełnie inne miejsce (o czym świadczą m. in dwa księżyce), a rzeczony chłopak pochodził z Tokio, miasta nieznanego tam.

Saito Hirage (gdyż tak nazywał się ów przybysz) ląduje nagle w dziwnym miejscu, w którym ludzie mogą mu zagrozić magią. Jest to dla niego nie do pojęcia, gdyż dotychczas coś takiego spotykał jedynie w mangach. Młodzieniec już nie mógł żyć jak dotąd, ponieważ od teraz był chowańcem Louise. Spał na ziemi na słomie, prał ubrania swej pani i dostawał baty, kiedy Louise naszła zazdrość, bądź gdy śmiał użyć w jej obecności słowa zero (na które była jakby uczulona)! Było to uważane przez nią za niegodziwość (w końcu on jest jak sługa czy pies, jak raczyła na niego wrzeszczeć), więc dziewczyna musiała jakoś go ukarać.

Fabuła jest ciekawa i mimo iż wydaje się oklepana, to potrafi zaabsorbować. Anime nie ma szczególnego głównego wątku, a większość wydarzeń jest ze sobą luźno powiązanych, ponieważ wszystko skupia się ciągle wokół dwójki głównych bohaterów, którzy przeżywają coraz bardziej interesujące przygody. W czasie oglądania odbiorca może być kilka razy zaskoczony nieoczekiwanym zwrotem akcji, aczkolwiek nie było to zbyt częste zjawisko, a anime pokłada swe największe nadzieje w humorze. Komiczne sytuacje, relacje między Saito i Louise oraz komizm językowy sprawiają, że obserwator nie może się nudzić i miło spędza swój czas.

Bohaterowie są bardzo sympatyczni. Saito jest miłym chłopcem, który znosi humorki swej pani, jednak jego niewyparzona gęba daje o sobie niekiedy znać, przez co oczywiście musi zostać ukarany. Na dodatek cieszy się niezłym powodzeniem u dziewcząt, co również doprowadza do szału jego towarzyszkę. Niemniej pozytywne usposobienie jakoś równoważy złośliwość głównej bohaterki. Louise jest niecierpliwą, często denerwującą, łatwo wpadającą w złość dziewczyną, aczkolwiek jej gburowatość nie ujmuje jej uroku. Ta dwójka postaci od razu wzbudza zainteresowanie obserwatora, który po cichu im kibicuje. Reszta bohaterów jest zwyczajna dla tego typu produkcji, np. niezwykły przystojniak, flirciarz, który jest tchórzem, piękna złośliwa królowa szkoły i temu podobne. Postacie negatywne nie są praktycznie wcale rozbudowane, co może być tutaj akurat minusem.

Projekt postaci jest prosty, lecz i tak zadowalający. Scenografia jest pełna kolorów, nie zabraknie też gry cieni, co cieszy oko widza. Ogólnie animacja jest całkiem dobra, co sprzyja czerpaniu radości z oglądania. Muzyka zaś jest dopasowana i nie zwraca się na nią uwagi, przez co nie da się o niej zbyt wiele powiedzieć. Opening jest miły dla ucha, ale może na początku zbić z tropu swą cukierkowatością i miłością w tle. Ending natomiast nie jest za dobry, nie potrafiłam się jakoś na nim skupić.

Produkcja ta powinna dostarczać wiele rozrywki i sprawdza się na tej płaszczyźnie znakomicie. Fascynujące przygody, magia w tle i wiele humoru to coś czym to anime może się poszczycić. Również miłości nie zabraknie, lecz romans w pierwszym sezonie zbytnio się nie rozwija. Do „Zero no tsukaima” najbardziej pasują określenia: przyjemne, zabawne i kolorowe. Z tym miłym klimatem oraz rozbrajającymi raz po raz bohaterami można śmiało spędzić radośnie czas. Oglądając mogłam się szczerze pośmiać, a nastrój poprawiał mi się od razu, jak tylko siadałam, z zamiarem obejrzenia przygód Louise i Saito. Mimo iż niektórym wydaje się zwyczajna, to ta produkcja ma w sobie tyle uroku, że należy do moich ulubionych. Serdecznie polecam!



____________________________



Tekst napisany w zeszłym roku, ale jakoś stwierdziłam, że mogę go w końcu wstawić :) Anime ostatnio oglądam dość sporo, niemniej skupiałam się w ostatnich tygodniach na nadrabianiu one piece (584 odc wyszło na razie)... już prawie mi się udało, więc niedługo będę znów zaczynać kolejne serie (nie żebym w międzyczasie nie zaczynała i nie kończyła xd). Nom i jeżeli będę miała chęci i siłę, że tak powiem, to co miesiąc jeden post będzie poświęcony właśnie dla jakiegoś anime. Zapewne zbyt wiele osób z książkowej blogosfery to nie interesuje, ale a nóż widelec ktoś się znajdzie, wtedy przynajmniej będę miała też jakąś taką niby motywację ^^ A pisanie takich opinii jest miłe, bo potem jak się to przeczyta, od razu wszystko się przypomina *.* Ale zobaczymy... xd



Pozdrawiam
Tris

20 komentarzy:

  1. Jak ja dawno anime nie oglądałam, aż mi głupio. :( Muszę nadrobić Naruto, jestem na 222 odcinku Shippuudena i aż się boję sprawdzić, ile muszę jeszcze obejrzeć, żeby być na bieżąco. Poza tym zgubiłam się w mandze i nie wiem, gdzie teraz powinnam czytać. :P Eh, masakra totalna.
    Zero no Tsukaima sobie odpuszczę, bo nie jestem zainteresowana.
    I w ogóle to chyba zachęciłaś mnie do założenia "Kącika anime" na swoim blogu, jak już będę miała nowy szablon i zacznę robić ogólne zmiany. Dzięki! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no widzisz, to trzeba by ponadrabiać :) I bardzo się cieszę, że Cię zachęciłam, ja możliwe, że też w tym wytrwam i nie z samymi recenzjami, bo na początku, czyli pewnie w następnym wpisie o anime, zrobiłabym krótką opisówkę tego co oglądałam, a jest warte uwagi ^^ Bo jest takich serii kilka, a szkoda o nich nie wspomnieć, zaś rec pisać nie będę, bo widziałam je dość dawno :)

      Usuń
    2. Ja już jedną notkę o anime mam gotową, bo opisywałam Kuroshitsuji kiedyś na innym blogu. Założyłam go specjalnie po to, żeby m.in. pisać o anime, ale coś pomieszałam w ustawieniach i nie mogę się dostać na pulpit nawigacyjny. Jednak przynajmniej mój blog nie będzie tylko o książkach, fani anime też coś dla siebie znajdą. ;) Sama mam nadzieję, że w tym wytrwam, ale kocham anime, więc zawsze się jakieś dwa, trzy zdania na ten temat napisze. :)

      Usuń
    3. Haha, miałam podobna sytuację z blogiem o anime, no cóż, a dziś stwierdziłam, że mogę to tutaj robić tak dodatkowo, bo czemu nie :) Jak ktoś nie lubi, to po prostu nie przeczyta danego postu. A no właśnie, jak się kocha anime, to na pewno kilka zdań sensownych się spokojnie skleci ^^

      Usuń
  2. Oglądałam wszystkie sezony tej serii i nie sądzę by była ona szczególnie warta uwagi :)
    Za to chciałabym polecić Ci nowe anime Psycho-Pass, jest wprost genialne jak dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nom, już mi polecano, możliwe że kiedyś obejrzę :)

      Usuń
  3. Anime...
    Tristezzo droga, dlaczego? -_-
    No dobra, uznam, że nie widziałem tego wpisu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdy musi lubić... możliwe, że jeszcze na kilka postów będziesz musiał kiedyś przymknąć oko :P

      Usuń
  4. nie mam teraz czas na anime, ale je uwielbiam są cudne, a przekonała mnie do nich spory czas temu bajka Czarodziejka z księżyca :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W takim razie będę jedną z tych, którzy dodają ci motywacji, bo ostatnio dość często oglądam anime i chętnie się dowiem co masz do powiedzenia na ten temat. Może też napiszę recenzję któregoś z nich... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co do tego anime, to mam je w planach ;)

      Usuń
    2. A no to na serio będę musiała w tym wytrwać, widzę że motywacji trochę mogę mieć i ze strony czytelników i ogólnej satysfakcji i wracania do czegoś co kocham <3 i widzisz, kolejna osoba teraz zastanawia się nad napisaniem czegoś o anime, to super ^^

      Usuń
  6. Oo, ale zaskoczenie :) Zero no Tsukaima oglądałem, właściwie jedno z moich pierwszych i miło je wspominam (też tak na ósemeczkę). Przez ostatni rok obejrzałem niestety bardzo mało tytułów, ale teraz planuję znowu się wkręcić ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przepadałam nigdy za anime, ale teraz jestem w to mocno wkręcona, także jest to coś dla mnie.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
    Obserwujemy?

    OdpowiedzUsuń
  8. Próbowałam oglądać najróżniejsze anime, ale żadne mi się nie podobało. :( Kompletnie nie w moim stylu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja za anime nie przepadam. Koleżanki próbowały mnie do nich przekonać ale im nie wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ostatnio strasznie mnie wzięło na anime. Może spróbuję, skoro tak wysoko oceniasz :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie przepadam za anime...

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...