poniedziałek, 18 lutego 2013

Spojrzenie elfa - Katrin Lankers


„Kraina, jak ze snów”


Mageli, której prawdziwe imię brzmi Margarethe-Elisabeth, czuje że nie pasuje do swojej rodziny. Nie tylko z wyglądu, ale i zachowania. W szkole również trzyma się na uboczu, spędzając czas ze swoją najlepszą przyjaciółką Rosanną. Wokół niej nie dzieje się za wiele dziwnych rzeczy, a jak już, to ich nie zauważa. Lecz jej życie się zmienia, gdy poznaje tajemniczego i przystojnego Erina. Chłopiec jakby znikąd pojawia się i ratuje ją, jak damę z opresji. Dziewczyna nie wie o nim za wiele, on nie odpowiada na wszystkie jej pytania, szczególnie gdy próbuje dowiedzieć się, skąd się nagle wziął w danym miejscu. Ale nie narzeka. Nieznajomy pociąga ją coraz bardziej, a Mageli wie, iż jest inny, nie z tego świata. On pochodzi z krainy elfów, ona ludzi, a jednak i tak tworzy się między nimi nić porozumienia. Nastolatka już nie wie co jest prawdą, co snem, granica pomiędzy marzeniami a jawą zaciera się... Aczkolwiek Erinowi grozi niebezpieczeństwo, a ona musi zadecydować, czy wierzy w jego opowieści i czy ruszy na ratunek elfickiemu księciu.

Miałam tylko małe starcie z drzewem. I myślę, że drzewo wygrało.”

Mageli jest całkiem ciekawą główną bohaterką. Swą aparycją przyciąga mężczyzn, wysoka, piękna blondynka, która jednak stroni od znajomości. Inni myślą, że zadziera nosa i nie chce się zniżać do kolegowania z nimi, niemniej nie mają racji. Dziewczyna na dodatek nieziemsko gra na flecie, ma talent. Lecz idealna nie jest, działa często pod wpływem impulsu, nie zastanawiając się nad skutkami. Ma też wilczy apetyt i zero zdolności kulinarnych. Tym ostatnim podbiła moje serce, a ogólnie wydała się sympatyczną osobą. Szkoda mi było natomiast, iż najbliższa przyjaciółka, płomiennowłosa Rosanna, została potraktowana pobieżnie. Niemniej skupić warto się również na postaci Erina. Sama niestety nie wiem co o nim sądzić, Mageli była w nim zakochana, a on, zwinny i zręczny okazał się dość nijaką postacią. Aczkolwiek, co jest trochę dziwne, pasował mi jakoś do głównej bohaterki, więc całkiem źle nie było. Ogólna kreacja postaci jest dobra, choć nie zachwycająca, nie zżyłam się szczególnie z pojawiającymi się bohaterami.

Pozycja ta opowiada o elfach, temacie, który nie zawojował literatury młodzieżowej, jak wampiry i wilkołaki. Istoty te są tutaj przedstawione realistycznie i interesująco, nawiązują do starych legend i baśni, gdzie już się pojawiały. Z tego przedstawienia jestem więcej niż zadowolona, podejście do tego tematu udało się autorce znakomicie. Na dodatek ukazanie Engimali, miasta elfów, było nieziemskie! Czasy świetności tego miejsca już minęły, a teraz znajduje się pod ziemią, niemniej barwne opisy sprawiły, że poczułam się, jakbym naprawdę tam była, widziała to wszystko. Zwyczajnie odczułam zachwyt, chciałabym zobaczyć taki krajobraz na żywo, to na pewno byłoby niezapomniane przeżycie. Społeczność elfów również ukazana jest należycie, a poszczególne jednostki pokazują prawdę o tych istotach. Autorka posługując się przyjemnym językiem, prostym w odbiorze dla czytelnika, oczarowuje go i realistycznie opowiada całą historię, tak iż odbiorca jest nawet skłonny w nią uwierzyć.

- Podoba mi się to, że róże nie są doskonałe. Takie cudowne, a jednocześnie niebezpieczne. A może właśnie dlatego są perfekcyjne.”

Fabuła na początku jest trochę nudna, zaczynając czytać miałam wrażenie, iż czytam kolejną niczym niewyróżniającą się młodzieżówkę. Gdy pojawił się tajemniczy Erin nadal miałam podobne wrażenie, niemniej takie powieści mają to do siebie, że czyta się je z lekkością. Tak naprawdę dałam się zaskoczyć dopiero, gdy w grę zaczął wchodzić nieziemski świat. Historia mnie pochłonęła wtedy i nie mogłam już się od niej oderwać, czytałam z zaangażowaniem, przejmując się losami bohaterów. Lektura ta na szczęście nie posiada samych rozdziałów, skupiających się na Mageli. Między nimi (plus w prologu) można było znaleźć sceny niezwiązane z tą postacią. Były one szczerze mówiąc najciekawsze, widać w nich było intrygi, sekrety i urok. Takie urozmaicenie fabuły podziałało pozytywnie na całą opowieść, wprowadzając więcej tajemniczości i zachęcając czytelnika do poznania dalszej części opowieści. Akcja toczy się swoim tempem, a wraz ze swoim rozwojem, przyspiesza.

„Spojrzenie elfa” tak naprawdę zaintrygowało mnie po raz pierwszy, dzięki hipnotyzującej okładce, która idealnie pasuje do treści książki. Od niej nie da się po prostu oderwać wzroku. Ponoć nie powinno się tak oceniać, niemniej tutaj wyszło to na plus, gdyż nie żałuję w żadnym wypadku, sięgnięcia po tę lekturę. Jedynie zirytował mnie w niej wątek miłosny, który pojawił się za szybko i nie był na niczym oparty. Choć podobno miłość jest ślepa, a niekiedy od pierwszego wejrzenia, więc nie będę nad tym szczególnie ubolewać. Zakończenie natomiast było zbyt ładne, że się tak wyrażę, choć doszłam do takiego wniosku dopiero po zastanowieniu. Natomiast plusem jest z pewnością wtrącenie problemu podrzutków, zamian dzieci w szpitalach, czucia się swobodnie (lub nie) we własnej rodzinie. Tak więc co tu dużo mówić, jestem oczarowana krainą elfów i samymi tymi istotami, pod resztą względów książka i tak jest dobra. Dlatego też polecam ją serdecznie fanom fantastyki i oczywiście tych spiczastouchych stworów!


To przypominało gotowanie! A jeśli chodzi o gotowanie, to od zawsze była zerem. Gdyby to tylko było możliwe, na pewno przypaliłaby wodę na makaron.”


Moja ocena 8/10



Tytuł: Spojrzenie elfa
Autor: Katrin Lankers
Ilość stron: 352
Wydawca: Dreams
Data premiery: 2013-01-31



O autorce:
Katrin Lankers, urodzona w 1977 roku, studiowała dziennikarstwo na Dortmundzie. Przez wiele lat pisała do różnych gazet, czasopism oraz mediów elektronicznych, aż w końcu zdecydowała się nie tylko połykać książki, ale również je tworzyć. Dzisiaj Katrin mieszka wraz z mężem, dwójką dzieci i dwoma kotami w Bornheim niedaleko Bonn i zajmuje się pisaniem powieści. 




 Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Dreams, za co serdecznie dziękuję ^^


25 komentarzy:

  1. Zainteresowałam się tą książką, jak tylko zobaczyłam na okładce wyraz "elf". I nic więcej mi do zachęty nie jest potrzebne. :) Książkę mam na półce i niedługo zabieram się za czytanie, bo wrzuciłam ją w najnowszy stos. Obym się nie zawiodła. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Próbuję znaleźć czas na jej przeczytania, jestem ciekawa jak ja na nią zareaguję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm...z elfami chyba jeszcze nie miałam do czynienia, ale jakoś mnie do nich nie ciągnie, więc póki co odpuszczę sobie tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. okładka faktycznie piękna. nie wiem jednak, czy spodobałaby mi się treść. fabuła nie wydaje mi się być oryginalną, choć faktem też jest, że nie da się wymyślić już Bóg wie jak świeżego w książkach z tego gatunku..
    na razie pasuję. może wkrótce się namyślę.
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zastawiałam się czy Ci się ta książka podobała i w końcu znam odpowiedź.
    Zgodzę się oczywiście z tym, że okładka jest świetna i to dzięki niej początkowo zwróciłam uwagę na lekturę.
    Mam nadzieję, że szybko będę miała okazję czytać, bo jestem zainteresowana.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, okładka przyciąga wzrok zdecydowania. A książka mnie bardzo ciekawi, dlatego rozejrzę się za nią i z chęcią przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hm, okładka ładna, jak też zachęcająca fabuła sprawiają, że musze się w najzliższym czasie zainteresowac książką... To chyba nie pierwsyz tytuł o tej tematyce, a ja jeszcze nie miałam okazji o elfach czytać... Wstyd!

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam dokładnie takie samo odczucie. Dopiero kiedy Mageli wkroczyła w podziemny świat, książka mnie całkowicie pochłonęła :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ładna okładka, jak większość od Dreams ^u^ Co do książki, trochę się waham, ale chyba przeczytam, jestem ciekawa Erina... ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Okładka zachęca, tytuł też no i opis, który tak intryguje i ciekawi. *.* A teraz jeszcze Twoja recenzja. Powieść chcę przeczytać baardzo. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wydaje się dość ciekawa, poza tym nie pamiętam żebym już kiedyś czytała coś o elfach, więc chętnie sięgnęłabym po tą książkę. No i zgadzam się co do okładki ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytając opis książki wydawała mi się fascynująca. I nadal uważam, że zawarta w niej magia wręcz mnie do niej ciągnie. Ale pieniądze jakoś nie ciągną do mojego portfela... ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam ją w planach, a okładka jest świetna *_*

    OdpowiedzUsuń
  14. Zaintrygowała mnie sama okładka. Z wielką chęcią bym przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  15. No, no, brzmi ciekawie! Ostatnio jednak zauważyłam, że elfy stają się coraz częstszymi bohaterami książek, a kiedyś nie było o nich tak "głośno"...

    OdpowiedzUsuń
  16. Marzy mi się ta książka...
    No i te elfy! Tolkienowskie elfy uwielbiam, dlatego jestem ciekawa elfów pani Lankers :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Lubię fantastykę, ale jakoś te elfy do mnie nie przemawiają.

    OdpowiedzUsuń
  18. Okładka na kolana mnie nie powala, ale może na żywo wygląda lepiej ;) W "Pandemonium" musiałam się jej wnikliwie przyjrzeć nim ją doceniłam. A wracając do elfów - to lubię te postacie, więc i ta książka mnie zaciekawiła :)

    OdpowiedzUsuń
  19. A ja jestem na nie! Wszystko to wydaje się strasznie oklepane. Poza tym nie lubię elfów. :P

    OdpowiedzUsuń
  20. Na książkę mam wielką ochotę tylko zanim ja ją zdążę przeczytać to minie sporo czasu:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Zgodzę się że okładka jest piękna. :D Uwielbiam tego typu książki i zachęciłaś mnie do niej, więc z pewnością znajdzie się na mojej półce. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Książka wydaje się być ciekawa i gdy tylko znajdę okazję by ją przeczytać na pewno to zrobię.

    OdpowiedzUsuń
  23. Jestem strasznie ciekawa tej książki. Mam nadzieję, że w miarę szybko uda mi się ją dopaść w swoje ręce :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja właśnie skończyłam i muszę przyznać, że świat elfów zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...