środa, 3 kwietnia 2013

Toradora! - animcowo #3

Fabuła 8/10
Grafika 8/10
Muzyka 7/10
Postaci 10/10

Ogólne wrażenie 8/10


Historia anime Toradora! startuje wraz z początkiem roku szkolnego. Ryuuji Takasu jest jednym z uczniów i nie cieszy się za bardzo z tego, że znowu zmieniają mu klasę. Będzie musiał wyjaśniać wszystkie nieporozumienia po raz kolejny. A w czym tkwi problem? Otóż bohater ten odziedziczył po ojcu specyficzny wygląd twarzy. Jego spojrzenie zwyczajnie budzi grozę w rówieśnikach, a on nawet zanim się odezwie, jest już sam. Wszyscy uciekają przed nim, jak przed jakimś przestępcą. Niemniej w tym roku mu się poszczęściło i trafił do tej samej klasy co Yuusaku Kitamura, vice przewodniczący szkoły, będący jego najlepszym przyjacielem. Jak się okazuje nie jest on jedyną znajomą twarzą Takasu. Dochodzi również Minori Kushieda, bardzo energiczna nastolatka, w której się on podkochuje już od dłuższego czasu.

Można by pomyśleć, że wszystko wspaniale się układa. Niemniej to jeszcze nie wszystkie ważne osoby, które napotka na swej drodze Takasu. Przez przypadek wpada na korytarzu na Aisakę Taigę, uważaną za najniebezpieczniejszą osobę w szkole. Mimo swego niskiego wzrostu sieje postrach i aż trudno było sobie wyobrazić, że dwie tak przerażające osoby zostaną przydzielone do jednej klasy. Aczkolwiek jak widać los spłatał im figla. I to nie tak małego, gdyż kolejnym dziwnym przypadkiem, jest pomylenie toreb przez Taigę, która nieumyślnie wsadza list miłosny do tej należącej do Ryuuji'ego. Żeby go odzyskać wpada niezapowiedziana do jego domu, chce go bić, aż w końcu odzyskuje to, co do niej należało. Niemniej wtedy Takasu, co zrozumiałe, dowiaduje się o miłości Taigi do Kitamury, natomiast sama Aisaka o jego zauroczeniu Minorin. Między tą dwójką zawiązuje się sojusz, mają zamiar okazać sobie wsparcie i pomoc w zdobyciu odwzajemnionego uczucia. Oczywiście nie obędzie się bez przeszkód i dość specyficznych sytuacji...

Opis ten nie wydawałby mi się całkiem pełny, dopóki nie przedstawiłabym postaci. Oczywiście na początek pojawia się Ryuuji, który odstrasza wszystkich swym spojrzeniem i bardzo się z tego powodu denerwuje. Niemniej po bliższym poznaniu okazuje się sympatycznym chłopcem z manią sprzątania i smykałką do gotowania. Taka trochę kura domowa, która już na początku zaczęła przygotowywać posiłki nie tylko dla siebie, ale i nowej znajomej Aisaki. Następna jest właśnie Taiga, zupełnie niepodobna do tego bohatera. Wydaje się być rozpieszczona, gwałtowna, nerwowa, trochę niezdarną postacią, ale jak chce, to potrafi być nawet słodka. Właśnie przez jej gwałtowny charakter, jak i drobną budowę otrzymała przydomek Tenori Tiger (kieszonkowy tygrys). Jej najlepsza przyjaciółka Minorin jest zaś dziewczyną pełną energii, ciągle radosną. Wiele pracuje, jest w klupie sportowym i cieszy się życiem. Nie można też zapomnieć o Kitamrze, zorganizowanym i dobrym przyjacielu. Po jakimś czasie do tego grona dołącza również Ami - rozkapryszona modelka. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że żadnego z tych bohaterów nie można sądzić po samych pozorach. Mimo iż wydają się oni dość zwyczajni, to tacy się nie okazują.

Właśnie postacie są największym atutem tej serii. Przedstawiłam je jedynie powierzchownie, tak jak widzą je niektórzy. Aczkolwiek pod każdą z ich postaw i zachować coś się kryje. Sama Taiga jest bogata i mieszka w wielkim apartamencie, w którego pomieszczeniach widać pustkę. Już samo to coś mówi. Każdy z bohaterów ma swoją historię, sekrety, słabości czy zainteresowania. Na dodatek widać, jak wraz z kolejnymi odcinkami postacie te się zmieniają. Nie są to jakieś drastyczne przeobrażenia, a jedynie zachodzące stopniowo, początkowo subtelne przemiany. Jestem pod wrażeniem tego, jak wszystkie osobowości zostały dopracowane. Dzięki temu charaktery wyglądały jak najbardziej realnie, można było się z nimi utożsamić, zobaczyć w nich osobę podobną do siebie samego.

Będąc przy bohaterach, wspomnę o pewnym skojarzeniu, które pojawiło się w mojej głowie, gdy tylko zaczęłam tę serię. Otóż Aisaka Taiga przypominała mi do złudzenia Louise Valliere z innej lubianej przeze mnie komedii romantycznej o tytule Zero no Tsukaima. Obie na początku wydały mi się despotyczne, silne i wybuchowe. Na dodatek sam wygląd, czyli drobna budowa, niski wzrost, a nawet podobna twarz i fryzura, sprawiały, że początkowo widząc Taigę myślałam o różowowłosej czarodziejce. Również ta sama osoba podkładająca głos, wzmagała to odczucie. A dlaczego o tym piszę? Ponieważ, mimo iż ZnT jest lżejszą serią i o wiele bardziej nastawianą na czystą rozrywkę, to ma z tą trochę wspólnego. Dlatego uważam, że jeżeli zna się jedną z nich, warto też zainteresować się tą drugą. Naturalnie zdaję sobie sprawę z drastycznych różnic, jak i tego, iż nawet wcześniej wymienione bohaterki w głębi bardzo się różnią, niemniej widzę wyraźne podobieństwo między tymi dwiema produkcjami.

Następnym elementem jest fabuła, która już tak nie zabłysła jak postacie. Opowiada ona o zwyczajnym życiu, codzienności, normalności szkolnej. Nic nadzwyczajnego. Zero magii, kosmitów i dziwnych innych stworków, a jedynie zwykli i może trochę osobliwi ludzie. Aczkolwiek działało to nawet na korzyść serii, gdyż podkreślało autentyczność bohaterów. Akcja toczyła się, jak to często bywa, swoim rytmem, a przyspieszała dopiero na samym końcu. Pod względem fabularnym produkcja okazała się zwyczajna, a jednak nadal bardzo dobra, opowiadana historia jest ciekawa, potrafi wciągnąć, a na dodatek może skłonić widza do myślenia.

Początkowo seria skupiała się na wątkach komediowych, które zaczęły być powoli wypierane przez te bardziej romantyczne. Osobiście jestem zwolenniczką dobrego humoru i sama nie wiem co tu powiedzieć poza tym, że historia potrafi bawić, mimo że nie stawia za bardzo na fanserwis. Wielkim plusem było dla mnie to, że autorzy oszczędzili nam wielu scen z ukazaniem kobiecych kształtów, zbliżeń biustu czy majtek i tym podobnych, pomimo iż wokół głównego bohatera zaczęło się zbierać kilka zainteresowanych nim kandydatek. Przez chwilę obawiałam się, że tak to się skończy, na szczęście jednak moje przypuszczenia były niesłuszne.

Jedynym co mnie zawiodło i sprawiło, że oceniłam tę serię trochę niżej, było zakończenie. Choć zawiodło jest może złym określeniem. Nawet mi się podobało, niektórym natomiast może wydać się satysfakcjonujące. Niemniej gdy tylko zabierałam się za tę serię, nawet bez znajomości opisu (po obejrzeniu jedynie pierwszego odcinka), domyśliłam się, iż tak potoczą się losy bohaterów. Lecz na początku odrzuciłam to rozwiązanie, bo wydało mi się nazbyt oczywiste... najwyraźniej jestem jednak samotna w swym toku myślenia. Ogólnie pewnie nie powinno być to uważane za minus, szczególnie, że wszystko zrealizowane jest należycie. Na dodatek reszta wydarzeń jest właśnie zaskakująca, a przez to jeszcze bardziej interesująca. Aczkolwiek właśnie to zakończenie kładzie mi jakiś cień na całą serię. Świadomość, że wszystko od początku do tego zmierzało, nie do końca mnie satysfakcjonuje.

Grafika natomiast jest bardzo dobra. Projekt postaci jest świetny, zachowane pozostają proporcje, zauważa się również dbałość o szczegóły. Kreska jest zwyczajnie ładna i nie można odmówić jej uroku. Pasuje do przedstawionych postaci i sytuacji. Na dodatek mowa ciała również jest bardzo widoczna i pomocna w przedstawieniu poszczególnych wydarzeń. To, plus mimika twarzy i słowa tworzą całość komunikatu, tak jak w prawdziwym życiu. Nic nie jest pominięte. Jak widać, nawet na tym polu postawione zostało na realizm. Jedynie można się przyczepić do niektórych scen, które wyglądały na niedopracowane czy też zrobione w pośpiechu, niemniej nie były one tak ważne i nie rzucały się w oczy.

Na koniec jeszcze warto powiedzieć o muzyce, która okazała się miła dla ucha. Była przyjemna, openiningi i endingi przypadły mi do gustu, ponieważ są wesołe, pełne energii i ciepła, tak samo jak ta seria. Świetnie oddają klimat tej produkcji i osobiście mogę ich ciągle słuchać. Poza tym muzyka jest dobrze dobrana, pasuje do poszczególnych scen i nie wyróżnia się zanadto, wprowadzając odpowiedni nastrój oraz podkreślając to co się dzieje.

Toradorę! osobiście oceniam wysoko. Szczerze, było to moje drugie podejście do tej serii, bo z niewiadomych i już zapomnianych względów, odrzucił mnie kiedyś pierwszy odcinek. Teraz natomiast anime bardzo mi się spodobało i wciągnęło. Co ważne, potrafiło mnie i rozbawić, i nawet momentami wzruszyć. Uważam, iż naprawdę warto poznać tych wspaniałych bohaterów, zagłębić się w ich osobowość, przeżyć wraz z nimi różne sytuacje szkolne i może nawet coś z tego wynieść. Ta historia jest o przyjaźni, miłości, problemach nie tylko szkolnych, ale i rodzinnych. O wszystkim tym, co spotyka i nas, zwykłych śmiertelników w naszym świecie. Ten świetnie oddany realizm połączony z urokiem produkcji, robi więcej niż przyzwoite wrażenie. Polecam tę serię nie tylko fanom komedii i historii miłosnych, gdyż uważam, że każdy fan anime powinien dać jej szansę, przynajmniej spróbować. Wierzę, że się nie zawiedzie, dlatego też serdecznie zachęcam do przeżycia przygód tych nietuzinkowych bohaterów.




Rodzaj serii: seria TV
Rok wydania: 2008
Czas trwania: 25x24 min
Gatunki: Komedia, Romans, Okruchy życia

Studio: J.C.STAFF
Autor: Yuyuko Takemiya
Projekt: Masayoshi Tanaka, Yasu
Reżyser: Tatsuyuki Nagai
Scenariusz: Mari Okada
Muzyka: Yukari Hashimoto

18 komentarzy:

  1. Bardzo zwracam uwagę na kreskę, kiedy zaczynam oglądać jakieś anime. Czasami to ona decyduje o tym, czy w ogóle się za nie zabieram (no, niestety), wyjątkiem jest tylko yaoi. :) Toradora wygląda bardzo przyjemnie dla oka, więc z ciekawości obejrzałabym jeden odcinek, zobaczymy, czy byłby w stanie mnie zachęcić. :)
    Twój post zachęcił mnie do jeszcze jednej notki na temat anime na blogu. Przez tyle lat z nikim nie dzieliłam się przemyśleniami, więc teraz chyba będę pisać na potęgę. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, to bardzo dobrze, to czekam na notkę ! mam tylko nadzieję, że z moją spostrzegawczością jej nie przeoczę o.O Nom, ale chyba nie :D i cieszę się, mam nadzieję, że dasz tej serii szansę xd ja jakoś postanowiłam pisać te recki anime i się trzymam, niedługo nawet kolejne będę bo mi się trzy anime skończyły w zeszłym tygodniu z tych najnowszych ^^ Tylko ciekawe kiedy ja to zrobię... choć jak się chce to i czas się znajdzie :D

      Usuń
    2. Jedną "recenzję" anime już strzeliłam (Kuroshitsuji), bo mnie naprawdę zainspirowałaś, ale o tym już Ci wcześniej pisałam. :D W święta obejrzałam sobie jeszcze raz D.Gray-man i to anime jest następne w kolejce. Generalnie to mam w planach dokończenie FMA, Hetalii (cudeńko), nadrobienie całej masy odcinków Naruto Shippuuden, bo skończyłam na 222 (aż mnie coś boli) oraz zorientowanie się, w którym miejscu jestem aktualnie z mangą. Potem polecę z mangą Kuroshitsuji, D.Gray-man i dla przyjemności znajdę kolejne yaoi. Obejrzę po raz nie wiem który Junjou Romantica, żeby też coś na bloga napisać i uwaga, uwaga, dopiero wtedy zabiorę się za Toradora! :D Planów co nie miara, ale będę miała najdłuższe wakacje w życiu, więc oprócz czytania książek muszę czas spożytkować także w inny sposób. :)

      Usuń
    3. Oj, nie widziałam jeszcze tej Kuroshitsuji... będę musiała zerknąć, dobrze, że mi o tym napisałaś ^^ o i D. Gray-man, znajoma baaardzo mi to poleca i aż zastanawiam się czy nie zacząć oglądać :) To samo z Hetalią - to już w ogóle mi polecają bardzo zawzięcie, ale nie wiem czemu, nie umiem się jeszcze przekonać o.O Oj, planów trochę jest, ale rozumiem. Sama gdybym miała wypisać swoje, to by trochę zajęło. W końcu dopiero dość niedawno uwolniłam się od one piece'a (znaczy nadrobiłam, oglądam nadal ^^) i teraz mam więcej czasu na inne anime. No i jakoś ze wszystkim muszę wyrobić... choć jakiś najbliższych planów nie mam, wszystko jest spisane ładnie i na co będę miała ochotę w danym momencie to pewnie zacznę, choć o żadnej serii z listy z pewnością nie zapomnę :) Choć jest jedna seria z sezonu wiosennego muszę obejrzeć. Znaczy co najmniej jedna, bo jest kilka innych, które jeszcze nie wyszły, ale te nie wiem kiedy mają premiery xd

      Usuń
    4. To ja polecam D.Gray-man dwa razy mocniej od Twojej znajomej. :D Hetalię zaczęłam oglądać po raz drugi z koleżanką na początku tych świąt i nawet ona się wciągnęła. To przezabawne, cudowne anime, niektóre państwa (np. Włochy) są genialnie przedstawione. :) Ja bardzo zaniedbałam oglądanie anime i czytanie mangi, dlatego mam tyle planów, chociaż te, co wypisałam, to nie jest nawet połowa. One Piece nie oglądałam, ale widzę, że to anime cieszy się dosyć sporą popularnością. Może kiedyś spróbuję? Ale to naprawdę będą mega dalekie plany. ;)

      Usuń
    5. łał, dwa razy mocniej od niej? Myślałam, że to niemożliwe, to fanka numer jeden D.Gray-mana chyba xd Hmm... w takim razie i Hetalii muszę kiedyś dać szansę, a nuż widelec też mi się spodoba, takiej szansy nie można zaprzepaścić! :) Co do one piece to polecam, ale tylko jeżeli nie będzie Ci przeszkadzać kreska. Ja osobiście się przyzwyczaiłam, dzięki fajnej fabule, ale nie jest pewne czy innym nie będzie to zbyt przeszkadzać :)

      Usuń
  2. Ja dałam szansę temu anime i wiem, że było warto. Solidne anime, choć ja też miałam do niego dwa podejścia :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety nie jestem fanką anime, choć Helsinga mam od dawna w planach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje się ciekawe, dodaje do listy. Póki co oglądam drugi sezon Tegami Bachi (podtytuł Reverse). Świetna seria, oba sezony na poziomie. Polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... nie słyszałam o tym anime, niemniej dziękuję za polecenie, z chęcią przynajmniej dam mu szansę :)

      Usuń
  5. Już raz próbowałam, ale jakoś pierwsze odcinki mnie nie zachwyciły. To, że ta seria jest tak wysoko oceniana - przez Ciebie również - zachęca mnie, żeby spróbować jeszcze raz :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, pierwsze docinki najbardziej stawiają na komedię, lecz może spróbuj xd oczywiście, niektórym może się nie spodobać, zdaję sobie z tego sprawę, gdyż różne są gusta, lecz według mnie trudno przejść obok tej serii obojętnie ^^

      Usuń
  6. W wolnej chwili chętnie obejrzę, jednak w tym miesiącu planowałam trochę ograniczyć anime (testy -.-). Zobaczymy co z tego wyjdzie. Lubię, gdy muzyka jest na tyle dobra, że chętnie słucha jej się także po zakończeniu serii. Skoro twierdzisz, że tak jest, to tym chętniej wezmę się za "Toradorę". ;)
    Widzę, że nie tylko mnie zainspirowałaś do pisania o anime ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej, inspiruję ludzi o.O ale to fajnie <3 to zaraz zaglądam co też takiego ciekawego napisałaś ^^ Nom, nom, a anime nie ograniczaj, nie warto, nawet jak testy, trzeba mieć solidne priorytety ^^ Nie no, żartuję... choć ja mam tak, że nauka na koniec, niby mało rozważnie, ale jednak :) Nom, ale nawet jak odłożysz, to ważne żebyś kiedyś znalazła czas i obejrzała ^^

      Usuń
  7. Och, Toradora! :3 Również miałam dwa podejścia do serii, nie wiem dlaczego, ale jak już się wciągnęłam, to obejrzałam wszystko. Jedno z najlepszych tego typu anime według mnie :3
    PS Słyszałaś, że niedługo wydana zostanie manga Toradora? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O patrz, widzę, że kilka osób już to deklarowało, więc nie jestem sama z tymi dwoma podejściami ^^ I dokładnie, miałam tak samo, nagle wszystko naraz obejrzałam, dobrze że czas miałam... a raczej wygospodarowałam sobie, rezygnując z innych rzeczy ^^
      I nie słyszałam... jednak nie kupuję mang, nie mam pieniędzy, takie biedne dziecko xd jedyną mangę, którą na stówę będę kupować będzie ft... co do reszty może kiedyś się przekonam, choć prędzej będę sępić, żeby ktoś mi kupił xd dzięki za info :)

      Usuń
  8. Recenzja mnie zachęciła, bo nie wiedziałam, czy brać się za to anime czy nie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jedno z moich ulubionych anime!!! :D Kuurczę, pamiętam jeszcze jak je oglądałem... na bieżąco, jak jeszcze wychodziło. Czekałem na każdy odcinek z niecierpliwością! Mini-Tygrys rządzi xD

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...