„Książki są po
to, by nam przypominać, jacy z nas durnie.”
„451° Fahrenheita”
przedstawia niezbyt optymistyczną wizję świata. Teoretycznie
ludziom żyje się dobrze, niemniej jednak spędzają oni czas przed
telewizyjnymi ścianami bądź mkną z wielkimi prędkościami po
drogach. Nie zatrzymują się, nie zastanawiają nad niczym. Są
wśród nich również ludzie zwani strażakami. Lecz nie gaszą oni
pożarów, a je wzniecają. Mają za zadanie palić książki. Guy
Montag jest właśnie przykładowym strażakiem. Wykonuje swój zawód
od dziesięciu lat, niszczy księgi, domy, wiedzie zwyczajne życie.
Ale jednego dnia spotyka Clarissę. Jest to aspołeczna dziewczyna,
nieakceptowana przez innych, która zadaje mu dziwne pytania, skłania
do myślenia. I właśnie to bohater robi. Zaczyna myśleć,
zastanawiać się. Chodzi do pracy, puszcza z dymem kolejne dzieła,
lecz pewnego razu, razem z nimi i całym dobytkiem ginie również
starsza kobieta. Jego żona nie widzi w tym nic dziwnego, lecz jego
zaczynają dopadać wątpliwości. Mężczyzna budzi się i widzi w
jakim wypaczonym społeczeństwie cały czas żyje.
„Książka w domu
sąsiada jest jak nabita broń. Trzeba ją spalić. Unieszkodliwić
umysł. Któż wie, kogo taki oczytany człowiek mógłby wziąć na
muszkę?”
Wizja jaką przedstawia
nam autor, jest wręcz przerażająca. Tym bardziej straszna, że to
co opisuje, nie jest tak niemożliwe i dalekie. Świat bez książek.
Już sam tytuł do tego nawiązuje, bowiem 451 stopni Fahrenheita to
temperatura w jakiej pali się papier. W tej rzeczywistości palenie,
niszczenie jest na porządku dziennym. Na dodatek uważa się, że
strażacy od zawsze pełnili taką rolę, nigdy nie gasili, a zawsze
wywoływali pożary. Co jest tego przyczyną? Otóż literatura stała
się niepotrzebna. Choć „niebezpieczna” byłaby pewnie
trafniejszym słowem. Aczkolwiek co ciekawe to sami ludzie do tego
doprowadzili. To oni nie chcieli czytać, oni wybrali telewizję,
łatwiej przyswajalne informacje. Byli za zniszczeniem książek.
Najpierw je streszczali, potem literatura została całkiem wyparta
przez inne środki wyrazu, stała się niepotrzebna, niechciana,
tylko przeszkadzająca. Jedynie niewielki odsetek ludzi się temu
sprzeciwiał i trzymał książki. Niemniej jednak płacili oni za to
dotkliwie nie tylko utratą ukochanych utworów, ale również całego
swego dobytku, wolności niekiedy też życia.
Najgorsze jest jednak to
zgłupienie całego społeczeństwa. Większość ludzi już niczym
się nie przejmuje, myśli tylko o własnym chwilowym szczęściu.
Zostali zniewoleni przez telewizyjne ściany, jak np. żona głównego
bohatera, która odgrywała scenariusze razem ze swoją „rodzinką”.
Obywatele nie mają czasu dla siebie, przykładem tutaj jest
natomiast kobieta, która ma dwójkę potomków, jednak najpierw zarządziła cesarskie cięcie (zupełnie niepotrzebne), dla własnych korzyści.
Natomiast dzieci, będące przez większość czasu w szkole, gdy już
są w domu, to są sadzane w salonie i nie przeszkadzają. Ogólnie
niektóre sytuacje stoją na granicy, a nawet tę granicę
przekraczają, absurdu. Takie odmóżdżenie społeczeństwa, które
wybiera prezydenta na podstawie jego wizerunku, wyglądu zewnętrznego
i nazwiska jest wprost śmieszne! Dzieci w szkołach mają umysł
zapychany jakimiś niepotrzebnymi informacjami, by czuły że coś
wiedzą. Wkładane są do ich głów także gotowe odpowiedzi, nigdy
się nad niczym nie muszą zastanawiać. Taki obraz świata napawa
grozą sam w sobie, szczególnie że kultura masowa odgrywa coraz
większą rolę, a literatura zostaje zminimalizowana. Jesteśmy
coraz bardziej wykształceni, czy też tylko nam się tak wydaje? W
końcu w tamtejszym świecie ludzie nie odczuwali również swej
głupoty.
„Nie chciała
wiedzieć, j a k się coś robi, tylko d l a c z e g o. To dość
niefortunne podejście. Gdy człowiek ciągle pyta „dlaczego” i
„dlaczego” w końcu staje się bardzo nieszczęśliwy.”
Książka ta, powstała
przed półwieczem, nadal wzbudza różne emocje w człowieku. Autor
napisał powieść, która przedstawia nie tak dalekie nam realia.
Przemoc, samotność w tłumie, telewizja - my to wszystko przecież
znamy. Tak drastyczne ukazanie świata trafia wgłąb człowieka i
znowu każe pomyśleć. Właśnie, książki zmuszają do myślenia,
odkłada się je na chwilę w trakcie lektury, by się zastanowić.
Natomiast film leci i podaje wszystko jak na tacy. Ten świat, ta
wizja jest najważniejsza w tej pozycji. Bohaterowie są już według
mnie kwestią drugoplanową. Sam Montag wydał mi się dość
bezosobowy, obywatel, klon wszystkich innych ludzi, który nagle
odnajduje w sobie człowieczeństwo i chce coś zmienić. Już po tym
przeobrażeniu, każdego można by postawić na jego miejscu. U
reszty bohaterów zaś w większości widać wpływ mediów na życie,
żyją oni, choć nie w zgodzie z rzeczywistością. Jedynie
Clarissa, która pomogła zrozumieć Montagowi prawdę, była inna,
autentyczna, przenikliwa. Zastanawiała się nad tym, nad czym nie
powinna, tym samym stając się uciążliwą dla innych ludzi,
żyjących w swym zakłamaniu i niewiedzy.
Pozycja ta uwypukla
problemy, o których myślą ludzie. W pewnym stopniu i w naszych
czasach dążąc do różnych celów, mamy coraz mniej czasu na
wszystko, coraz mniej czasu na myślenie. Może nie prowadzi to aż
do takiej katastrofy jak w tej powieści, aczkolwiek i tak pozostaje
niebezpieczne. Uważam, że autor napisał naprawdę dobrą książkę,
która może pomóc otworzyć szerzej oczy na niektóre kwestie. Bray
Bradbury opisuje wszystko dość lekko, jak na taki utwór. Całość
czyta się łatwo, lektura wzbudza zainteresowanie, przez co trudno
ją porzucić. Niesamowite jest to, że opowieść ta nadal nie
utraciła na aktualności i dalej zmusza do wysuwania różnych
wniosków. Sądzę, iż każdy wyniesie z niej jakieś swoje
przemyślenia i emocje, dlatego też nie da się przejść obok tej
pozycji obojętnie. Cieszę się, że po nią sięgnęłam i
serdecznie polecam ją wszystkim fanom gatunku science fiction, jak
również osobom zainteresowanych światem ukazanym w powieści przez
autora. Zachęcam do przeczytania, naprawdę warto!
„Nikt już nie
słucha. Nie mogę mówić do ścian, bo one na mnie wrzeszczą. Nie
mogę mówić do żony, bo ona słucha ścian. Chcę po prostu, żeby
ktoś wysłuchał tego, co mam do powiedzenia. Jeśli będę mówił
dość długo, może w końcu wydobędę z tego jakiś sens.”
Moja ocena: 8/10
Tytuł:
451° Fahrenheita
Autor:
Ray Bradbury
Ilość
stron: 220
Wydawca:
Solaris
Data
premiery: 2008-05-26
O autorze:
Raymond Douglas Bradbury
- amerykański pisarz. Pochodził z biednej rodziny. Z powodów
finansowych nie podjął studiów. Impulsem do tego, by pisać
opowiadania fantasy były czytane przez niego z wielkim zapałem
przygody Flasha Gordona czy Bucka Rogersa. Prawdziwą sławę
przyniosły mu napisane w 1950 roku "Kroniki marsjański"
("The Martian Chronicles"). Innym jego wybitnym dziełem
jest książka "451 stopni Fahrenheita" ("Fahrenheit
451", 1953), która 13 lat po powstaniu doczekała się
pierwszej z wielu późniejszych ekranizacji. Bradbury publikował
zarówno pod własnym nazwiskiem jak i pod pseudonimami (Edward
Banks, William Elliot, D. R. Banat, Leonard Douglas, Leonard
Spaulding).
"451° Fahrenheita" już od dawna mam na swojej liście książek, które koniecznie muszę przeczytać. Niestety nie znalazłam powieści w bibliotece :(
OdpowiedzUsuńOglądałam ekranizację książki z roku 1966 - w świetle tematu, o jakim mówi autor, nie jest to zbyt fortunne wyznanie :)
Nieczytający bohaterowie przypominali zombie. W filmie dominowała przygnębiająca atmosfera stagnacji.
Nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńChcę tę książkę przeczytać już od bardzo, bardzo dawna, bo odkąd założyłam biblioteczkę na nakanapie.pl, a było to na początku gimnazjum, jednak sama nie mam kasy, żeby ją kupić, a w bibliotece nie mogę jej dostać (co jest dziwne, bo to TAKA książka, poza tym pojawiły się wznowienia). No nic, będę dalej szukać, bo na pewno nie odpuszczę sobie przeczytania tej książki. :)
OdpowiedzUsuńZ wielką chęcią się na nią skuszę.
OdpowiedzUsuńW sumie, ro chyba nawet bym się nie zdziwiła, gdyby tak wyglądał świat za kilka lat :(
OdpowiedzUsuńWspaniała recenzja :)
OdpowiedzUsuńGdzieś no już o niej słyszałam :D Super recenzja, zachęciłaś mnie :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać. :D
OdpowiedzUsuńI polecam piosenkę Rachel Bloom "Fuck me Ray Bradbury". :D Ona też uwielbia tego autora!! :D
O, dziękuję, chętnie jej posłucham :)
UsuńOby ta wizja nigdy się nie spełniła. Co do książki, to bardzo mnie zaciekawiłaś i choć rzadko sięgam po science fiction, to tą chętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńCzasem sobie myślę, że jeszcze kilkadziesiąt lat i doczekamy się takiego stanu rzeczy.
OdpowiedzUsuńA książka... Klasyk, który mam na liście, ale przeczytać nigdy nie ma czasu. Jednak już niedługo nadejdzie taki czas, że będę musiała.