„Przez hipopotama do
Lyrianu”
Jason Walker byłby
zwykłym nastolatkiem, gdyby nie pewien incydent. Chłopiec w dość
osobliwy sposób przeniósł się do innego świata. Spokojnie
pracował sobie w zoo, aż nagle przez przypadek wpadł do basenu
hipopotama, choć trafniejsze byłoby określenie, iż spadł wprost
do jego paszczy! Nietypowy portal. Nie ma się co dziwić, że
chłopak nie wie, co się dzieje. Od tak pojawia się w świecie
Lyrian, teoretycznie dość pokojowym, a praktycznie już nie do
końca. Ludzie tam są zastraszeni przez czarnoksiężnika Maldora,
będącego jednocześnie cesarzem. Niektórzy chcieliby go obalić,
lecz wiedzą, że to niebezpieczne. W tym świecie nie ma już
bohaterów. I dlatego właśnie Jason może tam pomóc. Wraz z
Rachel, która również przeniosła się tam z naszego świata bez
swojej woli, wyrusza na poszukiwanie sześciosylabowego słowa,
zdolnego zniszczyć tego złego czarnoksiężnika. Najpierw ich
priorytetem jest powrót do domu, lecz zaczynają angażować się w
losy, tego nieznanego im wcześniej świata. Nastolatkowie pewnie nie
mają zbyt wielkich szans, jednak rozpoczynają walkę ze złem,
chcąc ocalić Lyrian.
Głównymi bohaterami
powieści są nastolatkowie z Ziemi. Jason pochodzi z wielodzietnej
rodziny i gra w baseball, w czym jest całkiem dobry. Rachel
natomiast jest jedynaczką, uczy się w domu i ma bardzo dobre
relacje z rodzicami. Postacie te są całkowicie przeciętne, można
by je po prostu spotkać na ulicy i nie zwrócić na nie żadnej
uwagi. Lecz jak na podobną opowieść przystało, chłopiec okazuje
się być honorowy i chce ocalić świat (ambicje dość wysokie jak
widać), choć jest też jednocześnie świadom własnych słabości.
Dziewczyna zaś jest bystra, inteligentna i nie boi się wyrażać
własnego zdania. Tak naprawdę te postacie są całkiem sympatyczne,
lecz nie zapadają w pamięć. Tym razem to nie one były
najciekawsze i według mnie wypadały dość blado w porównaniu z
bohaterami drugoplanowymi. Ci natomiast byli interesujący. Moim
ulubieńcem jest chyba Ślepy król, który mieszka w ruinach, mając
przy sobie kilkoro ludzi. Wraz z nimi odgrywa dziwną grę, udając
iż przebywa w pięknym zamku, którego jest prawdziwym władcą.
Dworzanie spełniają różne jego prośby, nie wychodząc ze swych
roli i myślą, że on o niczym nie wie. Jednak chyba to właśnie
oni są oszukiwani. Biorą go za szaleńca, niemniej jednak jest to
dość rozważny człowiek, na dodatek też zastanawiający. Reszta
postaci jest również atrakcyjnie scharakteryzowana i to właśnie
dzięki nim, powieść nabiera smaku.
„Wpaść do basenu
hipopotama to jedno – rzecz świadcząca o niedbałości, ale
możliwa. Jednakże przejście przez paszczę hipopotama do
tunelu-zjeżdżalni i wynurzenie się ze spróchniałego drzewa na
brzegu rzeki – to jest coś trudniejszego do przełknięcia.”
Fabuła jest całkiem
ciekawa. Książka zbudowana jest bardzo prosto, skupia się na
poszukiwaniu kolejnych sylab i pokonywaniu związanych z tym
trudności. Przez to też niektóre rzeczy są łatwe do
przewidzenia, jak sam przebieg głównego wątku. Niemniej jest to
urozmaicone pojawianiem się interesujących bohaterów, jak i
wstawianiem niebanalnych epizodów, które również przyciągają
uwagę czytelnika. Na szczęście nie zauważa się też zbytnich
przestojów w akcji, dzięki czemu odbiorca nie ma kiedy się nudzić.
Sam styl pisania autora jest całkiem prosty i plastyczny, zgrabnie
obrazuje wszystkie zaistniałe sytuacje. Nie męczy opisami, a jednak
przedstawia dość wnikliwie ten nowy świat. Łatwo wdraża swoje
pomysły w życie, stawia na drodze bohaterów niecodzienne postacie,
zjawiska i problemy. Właśnie te pierwsze zasługują na podziw,
gdyż autor nie ogranicza się tylko do dobrze znanych ludzi, elfów
czy trolli, a kreuje także przed nami obraz rozsadników i innych
ciekawych stworzeń.
Na pierwszy rzut oka
powieść może wydawać się trochę naiwna. W końcu mamy do
czynienia jedynie z kolejnym przeciętnym nastolatkiem, pragnącym
uratować świat. Jednak za tym coś się kryje i muszę przyznać,
że pierwsze wrażenie mogłoby się w tym przypadku okazać mylne.
Owszem, bohater czasami ma zbyt dużo szczęścia, co jest dość
częstym zjawiskiem w tego typu powieściach. Jednak nie zwraca się
na to zbyt dużej uwagi, bo nie dotyczy to kwestii najistotniejszych.
Podobało mi się również pokazanie jakiś uniwersalnych wartości,
szczególnie bohaterstwa, które niekoniecznie oznacza mężną walkę
z bronią w ręku, bycie rycerzem w lśniącej zbroi i tym
podobnych. Każdy może zostać bohaterem, lecz nie jest to takie
proste jak się wydaje. Znajdziemy w tej historii również prawdę o
tym, że zbyt wiele przyjemności może wyniszczać, oddalać od
zamierzonych celów, zwyczajnie psuć człowieka. Te i inne
przesłanki stanowią jednak jedynie tło dla prawidłowej akcji. Nie
są wmuszane na siłę, a dobrze współgrają z resztą powieści,
nie wyróżniając się zbytnio, lecz w pewien sposób ucząc.
„Bohater poświęca
się w imię wyższego dobra. Bohater żyje w zgodzie z własnym
sumieniem. Ujmując rzecz w skrócie, bycie bohaterem oznacza
właściwie postępowanie niezależnie od konsekwencji. Chociaż
każda osoba mogłaby pasować do tego opisu, rzadko kiedy ktoś
rzeczywiście spełnia ów warunek.”
Na razie było dość
sympatycznie, więc teraz skupię się na tym, co nie do końca mi
się spodobało. Sięgnęłam po tę powieść, nie przez wzgląd na
opis, pozytywne recenzje czy autora, a notkę Ricka Riordana,
polecającego tę historię. Gdy przeczytałam, że jest to mieszanka
przygody, humoru i magii spodziewałam się czegoś innego i trochę
się zawiodłam. Nie potrafię dokładnie tego sprecyzować, niemniej
mimo iż książka jest dobra, to nie wywołała u mnie zbytnich
emocji, a los bohaterów (pomimo tego że śledzony z
zainteresowaniem), nie obchodził mnie tak całkowicie. Któryś z
nich mógłby nawet umrzeć, a mnie by to pewnie nie obeszło. Drugą
sprawą jest humor, którego spodziewałam się wiele, a tymczasem
znalazłam ledwie kilka scen, zdolnych wywołać lekki uśmiech na
mojej twarzy. Do prawdziwego komizmu brakuje tutaj bardzo dużo.
Ogółem ta pozycja niestety zbytnio do mnie nie trafiła. Owszem,
czytałam ją z przyjemnością i zrelaksowałam się przy niej, ale
miałam nadzieję, iż wywrze na mnie lepsze wrażenie.
„Świat bez bohaterów”
jak łatwo wywnioskować, z tego co napisałam wcześniej, podobał
mi się, ale mnie nie zauroczył. Zapewne zgubiły mnie moje
oczekiwania, które nijak miały się do tego, co przedstawiła mi ta
powieść. Lecz po poprzednim akapicie nie powinno wynieść się
błędnego wrażenia, że jestem tak całkiem zawiedziona. Nie,
naturalnie książka nie całkiem trafiła w mój gust, jednak nadal
jestem fanką fantastyki i lubię czytać podobne powieści. Ciekawi
mnie również co dalej stanie się z bohaterami, co też napotkają
na swej drodze i z czym będą musieli się zmierzyć. Przez to
jednak, że nie całkiem zaangażowałam się w ich losy, z pewnością
ze spokojem przyjmę każdy możliwy scenariusz. Tak naprawdę
najbardziej interesuje mnie to, co stanie się z postaciami
drugoplanowymi i czy jeszcze niektóre z nich się pojawią, ponieważ
to właśnie one zjednały sobie moją sympatię. Uważam, iż
powieść tę warto przeczytać i serdecznie do tego zachęcam fanów
fantastyki, a szczególnie młodzież, jednak nie sądzę, by powinno
oczekiwać się od tego utworu za wiele.
„- Idźcie spokojnie
– powiedział Ferrin. - Nie ma powodu, żebyśmy zachowywali się
podejrzanie. Jesteśmy tylko uciekinierami, którzy zaraz ukradną
konie, żeby uniknąć kary śmierci.”
Moja ocena 7/10
Tytuł:
Świat bez bohaterów
Seria:
Pozaświatowcy
Autor:
Brandon Mull
Ilość
stron: 544
Wydawca:
MAG
Data
premiery: 2013-02-20
O autorze:
Brandon Mull (ur. 1974) imał się różnych zajęć,
był m.in. aktorem komediowym, archiwistą i copywriterem. Baśniobór
(2006) to jego debiut powieściowy, szybko stał się
bestsellerem. Do dziś ukazało się pięć tomów przygód Kendry i
Setha, trwają prace nad ekranizacją cyklu. Po polsku opublikowano
Baśniobór (W.A.B. 2011) i Baśniobór: Gwiazda Poranna
wschodzi (W.A.B. 2011). Mull jest ponadto autorem powieści
Pingo i The Candy Shop War oraz pracuje nad cyklem
Beyonders, którego drugi tom ukaże się w marcu 2012 roku.
Mieszka w amerykańskim stanie Utah z żoną i trójką dzieci.
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa
Mag, za co serdecznie dziękuję ^^
Nom, a druga część tytułu odnosi się do fanfiction o Harrym Potterze. Przepraszam jeżeli rozbudziłam czyjąś ciekawość na darmo, wiem, wiem, jestem wredną małą istotą ^^ . Ale jeżeli ktoś lubi takie rzeczy, to zapraszam. Dopiero zaczynamy, ale prolog i pierwszy rozdział już jest, drugi się pisze, a trzeci będzie w przyszłym tygodniu. Kiedy pracuje się nad czymś takim w dwie osoby, to szybciej jakoś leci, szczególnie gdy ma się pomysły ^^ Nom, nom, ale zapraszam, w końcu co mi szkodzi, może ktoś się zainteresuje :)
Pozdrawiam
Tris
Ja bardzo miło spędziłam przy niej czas
OdpowiedzUsuńWydaje się być interesującą, lekką lekturą. Ale co mnie zachęca najbardziej - cytaty, które przedstawiłaś. Są świetne :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie przeczytam. Fabuła wydaje mi się schematyczna, główny bohater idiotyczny i nie mam w zwyczaju czytać o przeciętnych nastolatkach, a ponadto myślę, że tak jak Ty nie potrafiłabym naprawdę współodczuwać z postaciami i zżyć się z nimi.
OdpowiedzUsuńZa fantastyką nie szaleję, młodzieżą już od jakiegoś czasu nie jestem...chyba nie dla mnie. Ale fabuła brzmi rzeczywiście dosyć ciekawie :)
OdpowiedzUsuńMnie się ta książka bardzo spodobała i się na niej nie zawiodłam, gdyż nie miałam takich oczekiwań jak ty.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, jeśli jednak natknę się na nią w bibliotece to chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ta książka. Dostałam ją w piątek w ramach wymianki i niedługo mam zamiar zacząć ją czytać. Mam nadzieję, że mi się spodoba ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi nieźle :)
OdpowiedzUsuńSzkoda trochę, że wywarła jedynie przyjemne wrażenie, bo zdawało się, że mogła być lepsza. Ale z chęcią przeczytam tę książkę, choć może wpierw zabiorę się za Baśniobór.
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam w planach, jest pozytywnie oceniana i a ciekawie brzmi. Więc mimo wszystko przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJestem już na 300 stronie. Ach! Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam! No ja nw... Ty masz jakieś chyba wyparzone poczucie humoru, bo ja cały czas się śmieję, czytając tę książkę :D!
OdpowiedzUsuńNo nie wiem.. zwyczajnie zabawniejsze rzeczy spotykam w codziennym życiu xd przyzwyczajona już jestem do normalnego humoru, który jest zbyt rozpowszechniony :)
UsuńPo przeczytaniu tej książki miałam takie same odczucia. "Baśniobór" (według mnie) był lepszy niż "Pozaświatowcy"
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam trzy części Baśnioboru i już po 4 nie chciałam sięgać. Moim zdaniem z każdą częścią pisał coraz gorzej i wprowadzał za dużo postaci. Więc jeśli już sięgnę to jak mi się będzie nudziło
OdpowiedzUsuńThere is shocking news in the sports betting world.
OdpowiedzUsuńIt has been said that any bettor needs to look at this,
Watch this or quit placing bets on sports...
Sports Cash System - Sports Betting Robot