Premiera 6 lutego!
„nasze gwiazdy mają wiele win na sumieniu”
Hazel Grace ma jedynie
szesnaście lat i raka tarczycy z przerzutkami do płuc. Tylko dzięki
cudownej terapii jej życie zostało przedłużone o kilka lat i nie
wiadomo kiedy się zakończy. Kiedyś miała przyjaciół, chodziła
do szkoły, ale to wszystko było przed chorobą. Teraz dziewczyna
nie funkcjonuje jak jej rówieśnicy, musi taszczyć ze sobą
wszędzie zbiornik z tlenem, a jej egzystencja ogranicza się do
czytania książek, namiętnego oglądania America’s Next Top
Model, rozmów z rodzicami i pobytów w szpitalu. W końcu niechętnie
również przystaje na propozycję matki, dotyczącą uczestniczenia
w zajęciach grupy wsparcia. Jej stosunek zmienia się dopiero, gdy
na jednym ze spotkań poznaje przystojnego i inteligentnego chłopca.
Augustus okazuje się też zabawny i bardzo nią zainteresowany. Tak
oto w jej życiu następuje zwrot. Nastolatka bedzie czerpała więcej
radości z życia, nie będzie już taka samotna, a to wszystko za
sprawą więzi, która utworzy się między tą dwójką bohaterów.
To początkiem czegoś cudownego, czegoś, czego Hazel zwyczajnie się
nie spodziewała.
„Bez smutku nie
zaznalibyśmy smaku radości”
Bohaterowie w powieści
są świetnie wykreowani. Ich charaktery są złożone i całkiem
realne. Autorowi nie można na tym polu nic zarzucić, gdyż stworzył
odrębne osobowości, z różnymi systemami wartości, zachowaniami i
myślami. Dzięki temu cała historia jest jeszcze bardziej
autentyczna, wciąga czytelnika, który angażuje się w losy
postaci, w ich chorobę, życie, szczęśliwe i te smutne chwile.
Sama Hazel staje się nam bardzo bliska, poznajmy ją bardzo dobrze,
a to za sprawą pierwszoosobowej narracji z jej punktu widzenia.
Dziewczyna w pewnej chwili nie chce niczego, pragnie siedzieć i
czytać, toczy z rakiem swoją własną cicha walkę i zaczyna się
jakby poddawać. Jednak kiedy poznaje młodzieńca, który jest
zabawny, a jego zachowanie jest często czysto metaforyczne,
nastolatka jakby rodzi się na nowo. Każdy może zauważyć tę
zmianę. Dwójka głównych bohaterów jest od siebie różna,
wychodzi to już przy pierwszym spotkaniu, gdy dziewczyna poleca
nowemu znajomemu książkę „Cios udręki”, poważną i
wzruszającą powieść, zaś chłopiec odpowiada jej pozycją z
gatunku science-fiction, gdzie ilość zabitych osób jest
równomierna do liczby stron. Widać, iż oboje zyskali na tej
przyjaźni, zaczęli dopuszczać do siebie więcej i lepiej przeżywać
wszystkie chwile, najczęściej wspólne.
Czego nie można zarzucić
tej powieści? Tego że jest drętwa, błaha czy lekka. To historia
pełna uczuć, zawiera całą gamę emocji, które autor przelewa z
gracją na stronice tej pozycji. Nie można spokojnie jej przeczytać,
tak po prostu, jak kolejnej zwyczajnej opowieści. Tematy śmierci,
choroby, pamięci... są one poruszane, lecz stanowią dla każdego
indywidualną sprawę. Nic nie jest narzucone, ta historia tylko
przedstawia i dokładnie analizuje, jak dani bohaterowie radzą sobie
z przeszkodami, które los ustawił na ich drodze. Niemniej nie jest
to też całkiem poważna książka, pełna patosu, nie. Występuje
tu też humor, wskazujący na te iskierki radości obecne w życiu
każdego. Jak można się domyślić najczęściej jest to wisielczy
humor (wydaje mi się, że w głównej mierze za sprawą Augustusa).
Również dystans do choroby i rozmowy o niej, które wydają się
prawie zwyczajne, są częścią tego utworu. Pokazuje on niełatwą
rzeczywistość, w której litość i współczucie zdrowych ludzi
często doprowadzają do sytuacji, w których ta druga osoba może
być zraniona. Tutaj śmierć jest bardzo blisko, nie wiadomo kiedy
kogoś dotknie, a to dla niektórych niełatwe do zrozumienia.
„- Świat –
zauważył – nie jest instytucją zajmującą się spełnianiem
życzeń.”
Ogółem historia Hazel
jest naprawdę interesująca. Przedstawia jej życie i tyle. Niemniej
wszystkie emocje, to co ona czuje, jak sobie radzi, pochłaniają
uwagę czytelnika w najwyższym stopniu. Ta dziewczyna ma dopiero
szesnaście lat, a już takie straszne problemy, nie wie nawet czy za
chwilę nie umrze, czy płuca w końcu nie dadzą za wygraną
chorobie. A mimo to normalnie funkcjonuje, przebywa w ogrodzie,
ogląda filmy, chodzi na zakupy, nawet wyjeżdża na wycieczki. Chce
żyć, to najważniejsze. Akcja płynie gładko, w szczególności
dzięki lekkiemu stylowi pisania autora. Pisze on całkiem prosto,
lecz nie umniejsza to tego, że opisuje całą historię pięknie.
Tak, piękno to odpowiednie słowo. Książka wydała mi się w
pewien sposób łagodna i delikatna, nawet te wszystkie emocje z
jednej strony poruszały do głębi i pozostawiały trwały ślad, a
z drugiej wypływały na kartki bez pośpiechu. Nie ma tutaj
przesady, wszystko ma swoje tempo, a jednak powieść nigdy nie
nudzi, czytelnik jest zbyt pogrążony w lekturze, by pozwolić sobie
na tak dziwne odczucie.
„Gwiazd naszych wina”
okazała się trochę inna niż podejrzewałam. Początkowo myślałam,
że będzie to lekka historia, którą łatwo się czyta. Potem, po
przeczytaniu dwóch recenzji i fragmentu sądziłam, iż będę
płakać jak bóbr i się po niej nie pozbieram. Ani jedno, ani
drugie założenie nie okazało się zgodne z rzeczywistością, choć
to drugie było bliżej prawdy. Nie płakałam prawie wcale, spłynęło
z moich oczu tylko trochę łez w dwóch momentach. Niemniej nie mogę
powiedzieć, iż książka nie wyryła mi się w pamięci i że nie
podziała na mnie. Przeciwnie, byłam wzruszona, a opowieść
wywoływała we mnie wiele emocji, głęboko ją przeżyłam. Z
pewnością sięgnę po inne publikacje tego autora, gdyż jestem pod
wrażeniem, z jaką prostotą a zarazem pięknem opowiada o
nastolatce poznającej miłość, żyjącej z chorobą i zapoznającą
się ze śmiercią. Osobom, które nie szukają błahych pozycji, a
jakieś ambitniejsze, które potrafią dotrzeć do człowieka,
serdecznie polecam! Z tą powieścią po prostu powinno się
zapoznać.
„Na tym świecie jest
tylko jedna rzecz okropniejsza niż umieranie na raka w wieku
szesnastu lat, a jest nią posiadanie dziecka, które na tego raka
umiera”
Moja ocena 9/10
Tytuł:
Gwiazd naszych wina
Autor:
John Green
Ilość
stron: 312
Wydawca:
Bukowy las
Data
premiery: 2013-02-06
O autorze:
John Green jest autorem
bestsellerów z listy „New York Timesa”. Debiutował znakomitą
powieścią „Szukając Alaski”, porównywaną z „Buszującym w
zbożu” J. D. Salingera, opublikował następnie kilka powieści, z
których ostatnia, „Gwiazd naszych wina” przyniosła mu ogromną
popularność i splendor. Otrzymał wiele nagród literackich, między
innymi: Printz Medal, Printz Honor i Edgaar Award. Mieszka z żoną i
synem w Indianapolis.
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa
Bukowy Las, za co serdecznie dziękuję ^^
A ja wciąż pozostaję pod głębokim wrażeniem tej książki i nieustannie o niej myślę. Zgadzam się z tym, że nie jest to książka ani łatwa, ani błaha - poszukiwacze ambitniejszej lektury powinni znaleźć tutaj coś dla siebie. Niemniej ja czytałam ją w dziwnym ukojeniu, choć porusza tematy trudne, przy których nie sposób nie ulec refleksjom. Autor po prostu mnie w sobie rozkochał i nie ma szans, żebym od tak odpuściła sobie jego inne książki. :)
OdpowiedzUsuńTak, ja też jestem pod wrażeniem, a z tym ukojeniem w pewnym stopniu też mogę się zgodzić, gdyż czułam się podobnie. Oh, a te tematy, racja, ja przy tej lekturze ciągle łapałam się na tym, ze nagle nad czymś zaczynam rozmyślać :)
UsuńJeżeli inne książki tego autora są napisane w tym samym stylu i tam samo poruszają do głębi, to chyba znalazłam pisarza, który może stać się najbardziej przeze mnie cenionym autorem. :) Nic, tylko polecać tę książkę innym czytelnikom.
UsuńKusisz.. Właściwie, to czemu nie, jak będę miała jak to przeczytam :D
OdpowiedzUsuńHm... tą książkę polecała mu już siostra, która przeczytała ją po angielsku. Ja chyba skuszę się na nią kiedy wyjdzie polska wersja ;)
OdpowiedzUsuńNa mnie podziałała bardziej :)
OdpowiedzUsuńKolejna książka, po którą muszę sięgnąć.
OdpowiedzUsuńMuszę, muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńLubię takie emocjonalne historie, dlatego będę miała na uwadze tę książkę w dniu premiery.
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja i to kolejena tej książki :) Będę musdiałą się za nią rozglądnać :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie umieściłam ją w zapowiedziach:) Mam na nią ochotę;)
OdpowiedzUsuńKurcze... wszyscy tak bardzo zachwalają, że chyba nie mam wyboru i będę musiała ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńNajprawdopodobniej otrzymam tę książkę do recenzji, więc przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNie no, muszę czekać aż do 6 lutego?!
OdpowiedzUsuńKsiążka porusza do głębi i pozostawia po sobie trwały ślad. Właśnie piszę jej recenzję, którą ujrzysz jutro więc sama zobaczysz ze mam praktycznie to samo do powiedzenia co ty :D KSIĄŻKĘ TRZEBA PRZECZYTAĆ! =)
OdpowiedzUsuńMam na nią ochotę, więc mam nadzieję, że uda mi się przeczytać ;).
OdpowiedzUsuńcoś mi się wydaje że to nie jest książka odpowiednia dla mnie :)
OdpowiedzUsuńOstatnio dużo o niej słyszę - w dodatku same pozytywne opinie, więc mam nadzieję, że uda mi si ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Książki o tematyce cierpienia, śmierci zwłaszcza młodych ludzi długo po przeczytaniu pozostają w pamięci. Czytelnik nie może się otrząsnąć zadając sobie pytanie: dlaczego?
OdpowiedzUsuńPrzekonałaś mnie do niej, jak tylko wyjdzie i będę miała odpowiednie fundusze xD to ją na pewno kupię ;)
OdpowiedzUsuńAh Tris, znowu mnie zaciekawiłaś jakąś książką. Tylko powiedz mi, kiedy ja to mam niby wszystko przeczytać? Jak następnym razem (mam nadzieję, że niedługo) do Ciebie wbiję, to chyba wyjdę z wieloma pożyczonymi książkami :) :) Oczywiście jeśli będziesz taka miła i mi je pożyczysz :D
OdpowiedzUsuńjasne, wiesz moje drzwi zawsze są otwarte, nie wiem czemu nie wpadasz ^^ A książki oczywiście pożyczę, byle je kiedyś odzyskać, te moje małe skarby *.* i cieszę się, że zaciekawiłam :)
UsuńTa książka to premiera, której wyczekuję najbardziej, na pewno ją przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jest na liście książek, które chcę przeczytać.
OdpowiedzUsuńJestem zaintrygowana tą książką. Myślę, że jeśli sięgnę to wyzuje mnie ona emocjonalnie, mimo iskierek humoru.
OdpowiedzUsuńWprawdzie to nie moje "klimaty", ale książka coraz bardziej mnie ciekawi.
OdpowiedzUsuńCo raz bardziej skłaniam się ku tej książce :)
OdpowiedzUsuń