„Narastające
konflikty”
Zakon Chaosu jest coraz
silniejszy. Lathenia jest wciąż wściekła i planuje zaatakować z
pełną mocą, wypowiadając ostateczną bitwę. Szalona bogini nie
cofnie się przed niczym, jej armia jest straszna, a na tej wojnie
stawką pozostaje kontrola nad wszystkimi ze światów. Członkowie
Straży mają wielkie kłopoty, muszą ją powstrzymać i znaleźć
zaginiony klucz, który pozwoli otworzyć zbrojownię w mitycznym
Veridianie. Jednak nie dość, że z tym mają duże trudności, a
ich szeregi są mniejsze niż Lathenii, to wśród nich ukrywa się
gdzieś zdrajca. Narasta niepewność i nieufność, co nie sprzyja
skutecznemu działaniu. Szczególnie Matt, przywódca, zaczyna wątpić
w niektóre osoby. Zbliża się czas wypełnienia proroctwa,
ostatecznej bitwy, a Strażnicy nie mogą być niczego pewni, dopóki
nie okaże się, kto zdradzi ich w tej najczarniejszej godzinie. Jak
to wszystko się zakończy, kto okaże się zdrajcą i czy Lathenia w
końcu dopnie swego?
W Straży nie tylko
ukrywa się zdrajca, zaufanie jest wartością, o której niektórzy
zdają się zapominać. Matt nadal żywi urazę do swojej byłej
dziewczyny Rochelle, a Ethan nie potrafi powiedzieć co czuje. Na
dodatek Dillon zaczyna popadać w konflikt z Mattem. Sam Matt czuje
się niepewnie w roli przywódcy, uważa, że nie powinien nim
zostać, szczególnie, iż nadal nie odnalazł swych mocy, a czas
bitwy zbliża się nieubłaganie. Jego rozterki są zrozumiałe i
widzimy, jak zaczyna powoli zmieniać się w odpowiedniego przywódcę.
Rochelle również czuje się niepewna, jednak nie jest to związane
bezpośrednio z misją, a uczuciami, którymi obdarzyła wyjątkową
dla niej osobę. Zasmuciło mnie, że nadal ten wątek romantyczny
nie jest rozwinięty, ani dobrze wykorzystany, gdyż mogłoby z tego
wyniknąć coś ciekawego i czekałam na to już w poprzedniej
części. Isabel jak zwykle o wszystkich się martwi i troszczy i
chce pomóc swym przyjaciołom w potrzebie, jednak dręczy ją, iż
komuś nie będzie mogła udzielić pomocy w najważniejszej chwili.
Mimo że wątek
romantyczny Rochelle, nadal nie dostał za wiele czasu i rozbłysku,
to pojawił się pewien nowy. Aczkolwiek nawet tutaj nie było mu
poświęcone za dużo uwagi, gdyż ta powieść się zwyczajnie na
tym nie skupia. Wszystko kręci się wokół bitwy. Choć również
nie do końca. Najwięcej jest rozmyślań Matta i Rochelle, których
oczami widzimy tę opowieść. Niestety Matt często irytował mnie
tym swoim brakiem pewności siebie oraz nagłymi przebłyskami cech
urodzonego przywódcy. Natomiast Rochelle, jest bohaterką, którą
stosunkowo polubiłam i ciekawie było czytać opowieść z jej
punktu widzenia, jednak nawet u niej czasami denerwowały mnie jej
żale i rozterki. Niemniej nie przeszkadzało to szczególnie w
lekturze, dlatego nie uważam, żeby był to jakiś wielki minus dla
tej pozycji. Dzięki narracji, prowadzonej z dwóch różnych
perspektyw, książką jest barwniejsza i więcej osób będzie mogło
znaleźć tu coś dla siebie, co z kolei z pewnością jest pozytywną
cechą historii.
Jak i w poprzednich
częściach uważam, że fabuła jest interesująca, aczkolwiek
czegoś jej brakuje. Sądzę, że jest zbyt przeciągana, niektóre
wydarzenia są niepotrzebne, inne trochę sztuczne. I tak sądzę, że
całość poprawiła się w stosunku do wcześniejszych tomów,
jednak to nadal nie jest całkiem dobre. Lecz muszę przyznać, że
tym razem czytaniu powieści towarzyszyło mi wiele emocji.
Szczególnie końcówka niezwykle mnie wzruszyła i podwyższyła
ocenę dla tej historii. Styl pisania autorki jest prosty i po prostu
zwyczajny. Nie podnosi, ani nie zaniża oceny, gdyż jest przeciętny.
Objętość lektury za to jest zadowalająca. Można spokojnie
spędzić z nią kilka godzin, nie nudzić się, ani nie żegnać się
z nią za wcześnie. Ponadto bohaterowie również byli całkiem
sympatyczni, odznaczali się jakimiś ciekawymi cechami i
reprezentowali coś sobą i swoim zachowaniem, mimo iż niektórzy
byli czasami denerwujący.
„Klucz” uważam za
dobre zwieńczenie trylogii. Wydaje mi się, iż jest to najlepsza
część z tej serii i dzięki niej właśnie, będę ją miło
wspominać. Ona najbardziej wpłynęła na mój stosunek do tego
cyklu. Mogłaby to być wyjątkowa książka, lecz do takiej wiele
jej brakuje. Okazuje się dobrą powieścią na nudne wieczory, gdy
nie ma się nic do robienia. Postacie nie tylko zyskują sympatię,
niektórzy z pewnością zostaną zapamiętani na długo i nie są w
żadnym razie obojętni. Fabuła także ciekawa, pomysł sam w sobie
fascynujący oraz popularny wśród czytelników temat podróżników
w czasie. Całokształt wychodzi z pewnością na plus i sądzę, że
warto zapoznać się z tą pozycją jak i całą serią, jednak nie
są to utwory obowiązkowe i da się bez nich obejść. Polecam fanom
podróży w czasie oraz osobom, które szukają zwyczajnej dobrej
lektury, która zapewni miło spędzone chwile.
„- Dillon, Arkarian,
użyjcie skrzydeł i uciekajcie stąd!
Dillon potrząsnął
głową. Neria, którą trzymał w ramionach, szybko słabła.
- Nie ma mowy. Chcesz
ją mieć dla siebie. Chcesz zostać bohaterem.”
Moja ocena 7,5/10
Tytuł:
Klucz
Seria:
Strażnicy Veridianu
Autor:
Marianne Curley
Ilość
stron: 544
Wydawca:
Jaguar
Data
premiery: 2012-08-08
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa
Jaguar, za co serdecznie dziękuję ^^
Nie znam tej serii, ale chyba jednak i tak po nią nie będę sięgać, gdyż mam zbyt wiele innych cykli do ,,pilnowania''. Może kiedyś...
OdpowiedzUsuńPóki co trylogia zupełnie mi obca. Więc po tę książkę nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńTaaak... Z recenzji na recenzję utwierdzam się w przekonaniu, że mamy zuuupełnie różne gusta książkowe :D. Jak dla mnie Klucz pogrążył całą serię i to przede wszystkim przez niego zaczęłam "Strażników" nie dzierżyć...
OdpowiedzUsuńZupełnie mnie do tej serii nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze przyjemności zapoznać się bliżej z ta trylogią, jednak Twoja recenzja mnie zaciekawiła i doszłam do wniosku, że muszę się za nią rozejrzeć. :)
OdpowiedzUsuńPodobał mi się pierwszy tom, ale na razie nie miałam okazji poznać tomu drugiego. Więc ten jeszcze sobie poczeka.
OdpowiedzUsuńJakoś nie ciągnie mnie zbytnio do tej serii, więc w chwili obecnej pass.
OdpowiedzUsuńnie znam jeszcze tej serii, ale wszystko przede mną :)
OdpowiedzUsuńPóki co przeczytałam dopiero pierwszy tom, ale spodobał mi się i na pewno sięgnę po kolejne. :)
OdpowiedzUsuńMam w planach tę trylogię ;)
OdpowiedzUsuńMam tę trylogię w dalekich planach czytelniczych. Szkoda, że całości czegoś brakuję. Sprawdzę to samodzielnie. Kiedyś.
OdpowiedzUsuńChętnie zapoznam się z tą trylogią :D
OdpowiedzUsuńJakoś nie jestem przekonana do tej trylogii. Jednak nie wykluczam, że kiedyś w przyszłości może po nią sięgnę :) Poczekamy, zobaczymy :D
OdpowiedzUsuń