„Klątwa. Ta
idiotyczna klątwa. Czyżby to ona stała za tym wszystkim?”
W życiu Haley Randolph
wszystko powoli zaczyna się układać, choć możliwe że to jedynie
pozory. Z przyjaciółką Marcie odnosi sukcesy przy swoich
torebkowych prywatkach, jakoś zdaje egzaminy w college'u, na dodatek
jej chłopak chce by razem zamieszkali! Niestety Haley nie byłaby
sobą, gdyby nie wpakowała się w kolejne kłopoty. Tym razem
wszystko rozpoczyna się od dziwnej staruszki, która rzuca na nią
klątwę. Bohaterka jednak nie chce wierzyć, że to prawda i nawet
kiedy zaraz po tym zdarzeniu omal nie spada na nią panel oderwany z
sufitu, nie przyjmuje czegoś tak absurdalnego do wiadomości.
Niemniej to dopiero początek, a wszystko w jej życiu po raz kolejny
zaczyna się walić. Kobieta w końcu postanawia wyjechać do Las
Vegas (do pracy oczywiście, co już nie zwiastuje zbyt dobrze), lecz
tam jest coraz to gorzej. Naturalnie nie obchodzi się bez zwłok,
które Haley znajduje już na samym początku. Na dodatek ma
powiązanie z ofiarą, ponieważ była to jej dawna znajoma z liceum,
z którą nie łączyły jej zbyt przyjazne stosunki. W ten oto
sposób, panna Randolph po raz kolejny staje się podejrzaną. To
naturalnie nie koniec jej kłopotów, gdyż ta kobieta działa na
wszelkie problemy jak magnes, co uwidoczniło się już w jej
wcześniejszych przygodach, z których zawsze jakoś wychodziła
obronną ręką. Ale jak to skończy się tym razem...
„- Pewna stuknięta
starucha pomachała przede mną palcem i wezwała moce wszechświata,
by mnie przeklęły – powiedziałam.”
Bardzo się ucieszyłam,
gdy miałam już okazję pochłonąć czwarty tom, opisujący
historię Haley Randolph. Poprzednie części czytałam z wielką
przyjemnością i bardzo dobrze je wspominam, jak również kiedyś
jeszcze do nich wrócę. Muszę przyznać, że na tę zaś czekałam
z niecierpliwością. Kiedy tylko dorwałam ją w swoje ręce,
musiałam zacząć czytać bez jakiejkolwiek zwłoki. Przyznam, że
byłam zachwycona, jak po raz kolejny mogłam zaznajomić się z
przygodami niebanalnej Haley Randolph, która ma zawsze wiele na
głowie. W końcu ta kobieta nie dość, że znowu jest podejrzana,
to na dodatek po raz kolejny musi rozwiązać zagadkę morderstwa,
uporać się z klątwą, a ponadto poradzić sobie z chłopakiem,
który jest ciągle zajęty, problemami finansowymi i znalezieniem
nowej torebki! A Przepysznej nigdzie nie może znaleźć...
najwyraźniej trzeba mieć dobrze ustalone priorytety, tak jak i ona.
Przy takiej postaci oraz różnych dziwnych wydarzeniach nie ma czasu
na nudę, szczególnie gdy w zasięgu wzroku pojawia się też jakiś
dziwny facet interesujący się ufo! Autorka pokazuje nam dowcipną
historię, którą naprawdę warto poznać.
Haley Randolph na
szczęście wiele się nie zmieniła od poprzedniego tomu. Nadal jest
uzależniona od torebek, teraz zaś ma na oku Przepyszną, której
nigdzie nie umie znaleźć, a dla której byłaby zdolna zabić!
Prawdopodobnie, bo mimo że ciągle ją o to oskarżają, jeszcze
nikogo nie zamordowała. Nadal też jest trochę dziecinna i ciągle
marudzi na to, jak to nienawidzi swojego życia, jednak chce być
także niezależna. Co prawda nie wychodzi jej to na dobrze, ma słabo
opłacaną pracę w Holt's i coraz to nowe kłopoty, a przy tym
wszystkim nie chce przyjąć pieniędzy od swojego chłopaka. Jak
widać, ona naprawdę ma ciekawy system wartości i postrzegania
świata. Na dodatek nadal jest bardzo żywa i sprytna, potrafi
przecież rozwiązać te wszystkie sprawy morderstw, w które jest
rzekomo zamieszana. A że trafia na dziwnych ludzi, przy których
pokazuje swoją bardziej niedojrzałą naturę, to już inna sprawa.
Muszę przyznać, że bardzo polubiłam tę bohaterkę, szczególnie
za jej humor i nieobliczalne zachowania, a nawet za to zwykłe
miganie się od pracy. Na dodatek w tej części nie tylko ona jest
dobrze wykreowana, gdyż Tim, Jack czy też jej bliżsi znajomi już
nie stapiają się za nią w jakieś tło, a są bardziej
charakterystyczni, ich osobowości nareszcie się pokazują. Jest to
coś, czego brakowało w poprzednich tomach, a co w końcu się
ujawniło.
„Posprzątałam gruz
i kurz z podłogi na klatce schodowej – no, powiedzmy raczej
wymieszałam z kurzem i śmieciami, które tu zalegały [...]”
Fabuła również jest
interesująca. Akcja okazuje się być dość dynamiczna, a także
sama sprawa morderstwa i próba jego rozwikłana jest tutaj bardziej
przybliżona. Różne wątki poboczne są całkiem ciekawe, a to, że
historia nie idzie tylko jednym głównym torem, jest dobrym
rozwiązaniem, które pozwala na całkiem niezłe manewry i
wprowadzanie zwrotów akcji. Poszukiwania torebki schodzą na dalszy
plan, a kolejne ślady, po których stara się iść Haley, by
rozwiązać zagadkę, zajmują jej myśli. Kobieta ma już jakieś
doświadczenie i to pewnie dlatego, niemniej jest to całkiem
pozytywna zmiana. W końcu jest więcej tych elementów kryminalnych,
choć naturalnie humor nie schodzi tutaj na dalszy plan i nadal jest
wszechobecny w dialogach i rożnych sytuacjach. Całość opisana zaś
jest lekko. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, z punktu
widzenia głównej bohaterki. Dzięki temu łatwiej jest się z nią
utożsamić, jak również lepiej ją zrozumieć i przeżywać
przygody z tą zwariowaną kobietą, w której życiu nie ma miejsca
na spokój, a jedynie na coraz to kolejne komplikacje.
„Torebki i Klątwy”
to z pewnością pozycja warta uwagi. Jest to też doskonała
kontynuacja serii, od tej książki zwyczajnie nie da się oderwać!
Na dodatek przy lekturze tej świetnie się bawiłam, raz po raz
uśmiechając się pod nosem bądź też wybuchając śmiechem.
Pokuszę się na stwierdzenie, że jest to najlepszy tom. Tutaj już
nie ma żadnych problemów z tempem akcji, poza tym bardziej skupiamy
się na sprawie tajemniczego morderstwa. Ponadto, co najważniejsze,
postacie drugoplanowe stały się barwniejsze, w końcu zaczęły
mieć dla czytelnika większe znaczenie, zwłaszcza pod koniec, gdy
już się rozkręciły. Będąc zaś przy końcu, nie można
zapomnieć o finale tej historii. Akurat zakończenie podobało mi
się niezmiernie! Czytałam je z wielkim uśmiechem wymalowanym na
twarzy. Samo rozwiązanie zabójstwa było ciekawe i w pewnym stopniu
zaskakujące, gdyż tylko do pewnych wniosków można było dojść
samemu, co też było niezłą rozrywką. Lecz to właśnie sprawa
klątwy, pecha, szczęścia i związków głównej bohaterki nagle
mogła nieźle zaskoczyć i wprowadzić jeszcze więcej zamętu do
jej życia. Nawet sama ostatnia scena, którą wręcz uwielbiam,
niepozbawiona była humorystycznego wydźwięku, jak również
idealnie pasowała do całej powieści. Książkę tę oraz całą
serię serdecznie polecam, ponieważ zwyczajnie warto ją przeczytać!
Jeżeli lubisz wątki kryminalne i wiele humoru, to ta pozycja jest
idealna dla ciebie!
„- Co nowego Haley?
Teraz jego głos
brzmiał przyjaźnie, jakby był rozluźniony.
- Morderstwo – wypaliłam.
- Pytałem, co n o w e g o? - powiedział i parsknął śmiechem.”
- Morderstwo – wypaliłam.
- Pytałem, co n o w e g o? - powiedział i parsknął śmiechem.”
Moja ocena 8,5/10
Tytuł:
Torebki i klątwy
Seria:
Haley Randolph
Autor:
Dorothy Howell
Ilość
stron: 400
Wydawca:
Bellona
Data
premiery: 2013-06-21
Recenzja napisana dla portalu a-g-w.info
Recenzja świetna, ale książka niestety nie dla mnie
OdpowiedzUsuńTego cyklu jeszcze nie czytałem,, co muszę szybko nadrobić, bo Twoja recenzja zachęca i to bardzo. :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie ;) Skuszę się, jeśli natknę się na nią w bibliotece.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Humor w książkach to podstawa, niemniej mam wrażenie, że ten tytuł nie jest dla mnie. Ale może kiedyś sięgnę po tę powieść :)
OdpowiedzUsuńA mnie jakoś ten humor zaprezentowany w cytatach nie zachwycił, skojarzył mi się raczej z takim rozpaczliwym pragnieniem bycia śmieszną i oryginalną na siłę. Pomijając to, strasznie miło być znowu u Ciebie na blogu - ależ się tutaj pozmieniało ! :-) Szablon jest genialny. ;)
OdpowiedzUsuńhm... cytaty raczej nie do końca przedstawiają ten humor, gdyż najczęściej objawia się on w samych sytuacjach a nie w dialogach :) a nagle całej sceny przepisać nie mogę xd
UsuńŁał, dziękuję, no szablon też mi się spodobał *^*
I jeju, Leanne, widzieć Cb znowu w blogosferze to wspaniałe uczucie! :D