„Sekret księżniczki”
Sophie bardzo chciałaby
jechać do Petersburga na wycieczkę, ale wie, że jej klasa na pewno
na to się nie załapie. Dziewczyna jest uboga, nie ma rodziców, a
uczęszcza do dobrej angielskiej szkoły dla dziewcząt. Marzy o
romantycznej przygodzie, o kimś wyjątkowym i o wielkich przygodach.
Najwyraźniej ktoś wysłuchał jej próśb, gdyż jednego dnia do
szkoły przychodzi tajemnicza, elegancka kobieta, która, gdy tylko
słyszy jej imię, bardzo chce, by to właśnie Sophie pokazała jej
szkołę. Co dziwne dziewczynka wraz z dwoma koleżankami z pokoju ma
potem jechać właśnie na wycieczkę do Rosji, co niewątpliwie
wiąże się z wizytą tamtej nieznajomej. Jednak tam mają miejsce
dziwne rzeczy, przez co trzy uczennice ostatecznie lądują w złym
pociągu, z którego zostają wyrzucone. Co ciekawe wszystko zdaje
się być zaplanowane, a piękna i tajemnicza księżniczka Anna
Wołkońska zamierza gościć je w swym pałacu, co więcej, wygląda
na to, że ich oczekiwała. Sophie z początku oczarowana perspektywą
niezwykłej przygody, po jakimś czasie zaczyna sobie powoli
uświadamiać, że to co ją spotyka, wcale nie jest takie piękne i
może okazać się dla niej niebezpieczne.
„Chciałabym się
załapać na wycieczkę do Petersburga.”
Sophie jest zwyczajną
dziewczyną. Aż zbyt zwyczajną jak na szkołę, do której
uczęszcza. Jej rodzice nie żyją, a opiekunka nie przejmuje się
jej sprawami, chce jedynie by nie trzeba było wykładać na nią
zbyt wiele pieniędzy, a najlepiej wcale. Dlatego też dziewczynka
tęskni za domową atmosferą i zagłębia się w świecie fantazji.
Jest nieśmiałą i zamkniętą w sobie nastolatką, która uważa
siebie za nikogo znaczącego. Z tego powodu właśnie tak marzy o
podróży do magicznej Rosji, w której mogłaby przeżyć wspaniałe
przygody. Przypomina jej to opowieści ojca, zaś docierając już do
tej śnieżnej krainy oraz poznając legendę Wołkońskich i ich
wilków, jest oczarowana. Niemniej to tylko na nią tak oddziałuje
ten klimat. Towarzyszące jej dwie przyjaciółki, Marianna i
Delfina, z początku z pewną rezerwą, a po jakiś czasie z
zaciekawieniem, podchodzą do tego miejsca, jednak nie wkładają w
to swojego serca. Pochodzą one z dobrych rodzin. Delfina jest bardzo
ładna, myśli o urodzie i pięknie, zaś Marianna jest tą
inteligentną, której nie pasjonuje magia. Dziewczęta są od siebie
zupełnie rożne, a ich charaktery zostały ciekawie przedstawione.
Również postacie drugoplanowe, jak sama księżniczka Wołkońska
czy jej służba, która odegra większą rolę, mają dość
rozbudowane charaktery, co z pewnością jest jedną z zalet tej
powieści.
Już z samego opisu
wiemy, że dziewczęta spotkają księżniczkę Wołkońską, jednak
dzieje się to dopiero około setnej strony, a cała książka ma ich
niecałe trzysta. Już po tym widać, że akcja nie pędzi przed
siebie, a powoli rozwija się, dążąc do jakiegoś obranego
wcześniej celu. No właśnie, na dodatek fabuła skupia się ciągle
na jednym, a ewentualne wątki poboczne nie są ani trochę
rozwijane. Nic nie zaprząta czytelnikowi myśli, zaś historia idzie
jednym głównym torem bez żadnych rozgałęzień. Powieść ta
przypomina jakąś baśń, atmosfera, jaką stwarza Cathryn
Constable, silnie to uwidacznia. Klimat, który powinien być
magiczny, lekka opowieść i prosty styl pisania autorki sprawiają,
że książkę tę czyta się niezwykle łatwo i szybko, niemniej
jednak jest to niewymagająca lektura. Ogólnie jest ona niezbyt
złożona, na dodatek dość przewidywalna. Na szczęście nie
przeszkadza to w pozytywnym odbiorze tej pozycji, jako czegoś
lżejszego i spokojniejszego do przeczytania.
„Jesteśmy tu, gdzie
jesteśmy, bo nie możemy być nigdzie indziej!”
Całą tę historię
czyta się jak bajkę, którą można potem komuś opowiedzieć.
Akcja rozgrywa się przecież w podupadającym zamczysku, które
kiedyś cieszyło się chwałą, stojącym pośród śniegów Rosji.
Zapomniany już budynek znajduje się pośród lasów, a wilki są
tam po to, by chronić tę posiadłość. Sceneria wydaje się być
magiczna, jednak jest to przy tym dość naiwna opowieść. Tajemnice
są tam przewidywalne i banalne do rozwiązania, zaś postacie nie
potrafią dojść do prawdy i było to coś, co najbardziej irytowało
mnie w tej lekturze. Niemniej poza tym nic nie przeszkadzało mi w
trakcie czytania i przyznam, że miło spędziłam czas z tą
książką. Z lepszych aspektów, można wspomnieć, że
realistycznie przedstawiała ona więzi międzyludzkie. Szczególnie
przyjaźń dziewczynek, które kłóciły się i dogryzały sobie, a
mimo to mogły pokładać w sobie zaufanie. Podejście służby do
Sophie, ich historia, czy też sama sytuacja Anny Wołkońskiej
wydawały się być realistyczne, tak jak i ich wszystkich problemy.
Dzięki temu można było przymknąć oko na pewne niedogodności i
cieszyć się tą powieścią.
Nie do końca wiedziałam,
czego mogę spodziewać się po „Wilczej księżniczce”, niemniej
jednak dzięki temu, że postrzegałam ją jako niezobowiązującą
lekturę, to nie byłam zawiedziona. W moje ręce trafiła mało
złożona powieść, której rozwój akcji można było przewidzieć,
lecz która mimo wszystko mogła sprawić radość czytającemu. Sama
historia przypadła mi do gustu, szczególnie wilki, które nie miały
w sobie nic paranormalnego, były jedynie zwierzętami, a mimo to
niosły ze sobą pewną dozę magii i tajemnicy. Klimat panujący w
tym utworze również jest czymś, co sprawia, że książkę tę
czyta z się z czystą przyjemnością. Ostatecznie można
powiedzieć, że jest to opowieść o dziewczynie, która wreszcie
odnajduje siebie, która spełnia marzenia i staje się silniejsza,
nie lęka się jutra i odnajduje coś, na czym jej zależy. Co prawda
naiwność tej powieści może niektórych odstraszyć, niemniej
osobom, które szukają lekkiej i odprężającej lektury z nutką
magii i tajemnicy w tle, polecam tę pozycję.
„- Może tak, może
nie... - […] - Jesteśmy, kim jesteśmy – wyrecytowała. -
Nieważne, jak świeci księżyc, nigdy nie będzie słońcem.”
Moja ocena 6,5/10
Tytuł:
Wilcza księżniczka
Autor:
Cathryn Constable
Ilość
stron: 272
Wydawca:
Bukowy Las
Data
premiery: 2013-10-11
O autorce:
Cathryn Constable
studiowała na uniwersytecie w Cambridge. Pracowała jako
dziennikarka dla „Vogue”, „Elle” i „The Sunday Times”,
pisywała też do innych magazynów, aż wreszcie postanowiła zostać
autorką książek dla dzieci. „Wilcza księżniczka” jest jej
debiutem powieściowym, świetnie przyjętym przez czytelników w
Wielkiej Brytanii i ukazującym się w kilkunastu krajach świata.
Pisarka mieszka w Londynie z mężem i trójką dzieci.
Książkę otrzymałam od
Wydawnictwa Bukowy Las, za co serdecznie dziękuję ^^
Nie czuję wszechogarniającej mnie chęci zapoznania się z tą książką, jednak te rosyjskie klimaty potwornie mnie ciągną. Uwielbiam ten kraj i chciałabym go zwiedzić. :)
OdpowiedzUsuńCzuję się zachęcona i gdy tylko książka wpadnie w moje dłonie na pewno się z nią zapoznam :)
Pozdrawiam, Czarny Kapturek
Brzmi bardzo sympatycznie, i choćby dla samych wilków chętnie bym się zapoznała z tą lekturą :)
OdpowiedzUsuńMoże przeczytam :)
OdpowiedzUsuńweronine-library.blogspot.com
Chyba nie za bardzo przypadło mi to do gustu. :)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać lektury :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemna lektura, ale chyba nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńWiem, że nie ocenia się po okładce, ale ta wygląda trochę kiczowato :P sama historia nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńCzemu ja wcześniej nie odwiedziłam tego bloga?!
OdpowiedzUsuńJest naprawdę świetnie rozbudowany a recenzja po prostu płynie!
Dobra... Nie będę aż tak słodzić :)
Dodaję do obserwowanych!
Cóż, za książką mnie nie ciągnie - chyba już wyrosłam z tych schematycznych powieści i szukam czegoś więcej - czegoś co mnie zainspiruje :)
Po przeczytaniu recenzji, książka jakoś nie przypadła mi do gustu. Raczej nie moje klimaty...
OdpowiedzUsuńhttp://spotkania-z-literatura.blogspot.com/