„Z ofiary w drapieżnika”
Cassie powraca do Akademii, która tym razem mieści się w Nowym Jorku. Jednak już nie jest tą samą uczennicą. Teraz jest jedną z Wybranych. Musi walczyć z głodem i jak wcześniej próbuje się przystosować, lecz stoi przed nią trudne zadanie. Nadal jest inna, gdyż najważniejszy rytuał nie dobiegł końca, co nigdy wcześniej się nie zdarzyło. Cassie przez to zyskała niesamowite moce, do których nie ma dostępu nikt inny i współlokatorkę w swej głowie. Do tego dawny wróg chce się zemścić za wszelką cenę, a Cassandra nie jest pewna czy obroni swych przyjaciół nawet przed samą sobą.
Cassie bardzo się zmieniła, a duch, który do niej przemawia tylko to spotęgował. Już nie jest niewinna…. Jest drapieżnikiem. Boi się o bezpieczeństwo swojej najlepszej przyjaciółki, Isabelli, z którą mieszka w pokoju, gdyż to nią ma od teraz się pożywiać. Choć stare sekrety zostały rozwikłane, to nowe ciągle się ukazują i nijak nie wiadomo co za sobą kryją. Główna bohaterka znów czuje się wyobcowana i próbuje rozwiązać swoje i cudze problemy. Jest w niezłych tarapatach i czy sobie poradzi?
Bohaterowie nie są już tacy sami, jednak różnice niekiedy są subtelne. Nadal nie wyzbywają się niektórych ważnych cech charakteru, a Isabella, nadal boi się matematyki. Postacie są nieźle zarysowane, lecz nie widać poprawy w porównaniu od pierwej części, wiec stoją na tym samym poziomie. Ranjit w tej części zaczął minie irytować i niestety przestałam całkowicie go lubić. Gdy pojawiał się, od razu myślałam, żeby już było po scenie z jego udziałem. Jak dla mnie za bardzo się zmienił, dodatkowo stał się zbyt przewidywalny i denerwujący.
Bałam się, że w tym tomie będzie mniej akcji lub będzie niepotrzebnie ciągnięta, lecz się myliłam. Fabuła jest bardziej interesująca niż w poprzedniej części i więcej się działo w tej powieści. Czytając czuje się napięcie spowodowane niepewna przyszłością bohaterów, co było dla mnie miłym zaskoczeniem. Niekiedy pojawiał się także humor, co rozluźniało atmosferę i dzięki czemu łatwiej było zaczytać się w historii o Cassie.
Styl pisania jest prosty, dla niewymagających czytelników idealny, lecz dla niektórych może okazać się drażniący. Niestety uważam, że w książce brakuje opisów krajobrazów czy wyglądu zewnętrznego bohaterów. Jest to wielkim minusem, gdyż dialog przeważa aż za bardzo nad resztą tekstu. Jeżeli zaś już są opisy, to czytamy tylko o przemyśleniach Cassandry. To wszystko przez brak urozmaicenia powodowało, że odbiorca mógł wcale nie uważając przejść przez całą opowieść.
„Akademia mroku. Więzy krwi” nie są niczym specjalnym. Uważam, że książka wypadła lepiej niż poprzedni tom, lecz to nadal za mało, by zapadła w pamięci i wyróżniła się z tłumu. Tak jak i przy „Wybrańcach losu” można miło spędzić czas z lekturą w ręku. Pozycja niezobowiązująca, mało ambitna, lecz ciekawa - może przynieść sporo przyjemności, gdy jest się zawalonym pracą i chce się odetchnąć. Dlatego tak jak i wcześniej polecam tylko osobom, którym nie zależy na rewelacyjnej powieści, a tylko na zwykłym umilaczu czasu.
- Dokąd jedziemy?
Żadnej odpowiedzi.
- Czy to daleko?
Portier wolno pokręcił głową.
- Jesteś prawdziwą kopalnią informacji.
Moja ocena 6,5/10
Tytuł: Akademia mroku. Więzy krwi
Autor: Gabriella Poole
Ilość stron: 280
Wydawca: MAK Verlag
Data premiery: 2011-08-18
Ta seria ani trochę mnie do siebie nie przekonuje! Na mojej półce zalegają tony ciekawych książek, a jakoś nie wydaje mi się by ta była znakomicie interesująca. Dlatego odpuszczę sobie tą jak i zarówno pierwszą część
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku!!!
A ja nadal twierdzę, że natchnęłam Cię do napisania tej recenzji :)No ale co do Akademii Mroku, mam podobne zdanie, druga część była lepsza od pierwszej, ale tak naprawdę to schematowe opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZaczytanego nowego roku ;]
OdpowiedzUsuńKolejna taka seria? I widzę,że nie za dobra.. Co się dziwić,jak ich teraz jest cała masa. Wolę więc wybierać tylko te najlepsze i to je czytać. Tak więc tę serię sobie daruję;)
OdpowiedzUsuńCzytałam poprzednią część, ale jakoś nie wiem, czy zdołałabym się do tej przełamać. Ponoć pierwsza była lepsza od pozostałych, więc nie wiem, czy chcę sobie psuć uprzednio wykreowany obraz serii.
OdpowiedzUsuńTo co mnie zdenerwowało najbardziej w tej części to związek Cassie i Ranjita. W pierwszej części ledwo ją zauważał, a od samego początku drugiej części zachowywali się wobec siebie tak, jakby się w sobie kochali od wieków.
OdpowiedzUsuńZazwyczaj trudno mnie zniechęcić do danej książki i zawsze szukam czegoś wartościowego, ale w przypadku tego cyklu jestem bezlitosna. historia wtórna, mało oryginalna i przesadzona. Nie zajrzę do kolejnych części, na pewno nie.
Ps. Wszystkiego dobrego na Nowy Rok.;)
@Ice_Fire: ale przecież napisałam , że np. dla mnie ta część okazała się lepsza... więc może i z tobą by tak było.
OdpowiedzUsuńNie bardzo odpowiada mi ta książka... Chociaż lubię takie klimaty, to jakoś mnie nie pociąga.
OdpowiedzUsuńAch, ta Akademia Mroku. Muszę się z tą serią zapoznać. Pozdrawiam sylwestrowo i życzę, by Nowy Rok był owocny w kolejne czytelnicze podróże.
OdpowiedzUsuńUtwierdzam się w przekonaniu, że to seria nie dla mnie.
OdpowiedzUsuń