niedziela, 29 maja 2011

Miasto Upadłych Aniołów - Cassandra Clare


          
            Cassandra Clare, pisarka, urodzona w amerykańskiej rodzinie w Teheranie. W 2004 r. zaczęła pracę na powieścią „Miasto Kości”, a jej natchnieniem był krajobraz Manhattanu. „Miasto Upadłych Aniołów” jest już czwartą częścią serii „Darów Anioła”, która podbiła serca wielu czytelników i przysporzyła autorce wielu fanów.
            Choć wojna się skończyła nie wszystko układa się należycie. Simon poza problemami miłosnymi, przez to, że spotyka się dwoma dziewczynami naraz, jest śledzony, choć nie wie przez kogo. Jest obiektem pożądanym przez wiele ważnych osób, z powodu klątwy Kaina, którą na sobie nosi. W przezwyciężeniu problemów nie pomaga mu także to, że matka wyrzuciła go z domu, po tym jak dowiedziała się, że jest on wampirem. Jednak nie on nie jeden ma trudności postawione przed sobą. Z niewiadomej przyczyny Jace zaczyna odsuwać się od Clary, która teraz szkoli się na Nocnego Łowcę. Nie może w pełni się tym nacieszyć w obliczu tego, co dzieje się z Jace'em. Ponadto giną Nocny Łowcy, a Clary musi dotrzeć do serca tajemnicy bez pomocy swojego nowego chłopaka. Ciągnie to za sobą wiele wydarzeń, niekoniecznie pozytywnych.
            Po tę część sięgałam dość niepewnie, gdyż sądziłam, że autorka nie będzie miała o czym już pisać, że wszystko już zakończyła. Ponadto miałam wątpliwości co do zachowania poziomu kolejnych części. Wiele razy spotkałam się z tym, że książki pogarszały się z każdym kolejnym tomem, jednak okazało się, że niepotrzebnie się martwiłam, a książka była utrzymana na równie wysokim poziomie jak poprzednie części, może nawet na wyższym.
            Świat stworzony przez Cassandrę Clare jest imponujący. Spotykamy u niej istoty już wcześniej poznane, jednak pojawiają się również nowe postacie. Po pierwsze mamy styczność z Camillie, wampirzycą która pojawiła się w „Mechanicznym Aniele”. Jest ona jednak mało rozwiniętą postacią, co trochę mnie zasmuciło, gdyż chciałam się czegoś o niej dowiedzieć. Ponadto pojawia się ktoś zupełnie niespodziewany, ktoś dzięki komu w akcji następuje nagły zwrot i zaskakująca akcja.
            Jestem pod wrażeniem tego, w jaki sposób autorka potrafi wzbudzić w nas emocje samym opisem miejsc. Potrafi przy jakimś budynku przytwierdzić etykietkę z określonymi emocjami. Wzbudza w nas strach, niepewność i zachwyt, zależnie od sytuacji. Ponadto niekiedy rozsiewa aurę tajemniczości, która wszystko otacza i nie daje nam spokoju.
            Akcja w książce toczy się szybko, jednak ma momenty postoju, gdy możemy odpocząć od złych emocji, które wtedy przeżywamy. W „Mieście Upadłych Aniołów” dzieje się więcej niż w poprzednich częściach, a fabuła jeszcze bardziej zaskakuje. Jest wiele momentów, gdy czytelnik w oczekiwaniu może nie zauważyć jakiejś wskazówki, która może doprowadzić do rozwiązania, którego, jak sądzę, i tak trudno jest się domyślić. Stajemy w obliczu wielkiego niebezpieczeństwa, większego niż można było się spodziewać.
            Czytając opis niektórzy, którzy nie znają tej serii mogli sobie pomyśleć, że akcja będzie widoczna z punktu widzenia nastolatków zatopionych w swej młodzieńczej miłości i że jest to kolejna banalna opowieść. Takim osobom mówię jedno wielkie NIE. Ta powieść, choć skupia w sobie wątki miłosne, nie jest obserwowana ze strony próżnych i nieraz nierozumnych nastolatków. Wątki, które owiewa zwykła młodzieńczość dodają tylko trochę codzienności w tle niebezpiecznych wydarzeń i ubarwiają książkę.
            Autorka ma lekkie pióro i świetnie jej idzie przedstawianie i wciąganie do świata przedstawionego w powieści. Patrząc teraz także na poprzednie części, widzę pewną różnicę i dochodzę do wniosku, że Cassandra rozwinęła swój warsztat pisarki, kiedy pisała kolejne książki. Pisze ona coraz ciekawiej i rozwija swą powieść. Patrząc w ten sposób już nie mogę się doczekać kolejnej części oraz zżera mnie ciekawość czy będzie ona jeszcze lepiej i ciekawiej napisana i czy jest to w ogóle możliwe.
            I jeszcze okładka. Przepraszam, ale czy ci graficy mają oczy? Jak dla mnie ta okładka jest po prostu okropna. Wygląda jakoś tak nieautentycznie i w ogóle nie pasuje do atmosfery, która panuje na stronnicach tej lektury. Tutaj idealnie pasuje powiedzenie „nie oceniaj książki po okładce”, gdyż ta okładka nie oddaje treści, tak więc nie należy się nią ani trochę sugerować.
            Kocham tę serię. „Miasto Upadłych Aniołów” jest według mnie najlepszą spośród części „Darów Anioła”. Jest pełna akcji, tajemniczości, pewnej magii i oczywiście nadziei. Książka ta jest jedną z moich ulubionych i na pewno do niej wrócę, tak jak i wracam do poprzednich części. Zawiera w sobie wszystko czego oczekuję od książki. Jest, choć wiele książek z tego gatunku jest na rynku, jedyną w swoim rodzaju i widać, że opiera się schematom. „Miasto Upadłych Aniołów” było przeze mnie wyczekiwane, choć z niepewnością, a teraz wiem, że warto było czekać. Książkę polecam osobom, które szukają miłych chwili spędzonych z książkę takiego gatunku. Jest to książka warta przeczytania, wręcz powinno się z nią zapoznać.

            Moja ocena 10/10

6 komentarzy:

  1. Ja jestem już po lekturze MUA, choć miałam pewne zastrzeżenia...
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Popieram. Książka wspaniała ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Na Miasto Upadłych Aniołów czekałam już od dawna. Zapowiada się bardzo ciekawa książka, niestety ja będę musiała poczekać jeszcze trochę, zanim ją w ogóle dostanę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Serię wprost uwielbiam ! Jednak dla mnie wszystkie książki Cassandry są świetne i trzymają wysoki poziom ;) Oczywiście podobnie jak Ty, już nie mogę się doczekać kolejnej części :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam już tą książkę i jestem nią szczerze usatysfakcjonowana, a tak w ogóle świetna recenzja. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. jeszcze ta część przedemną:)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...