Książka rozpoczyna się tam, gdzie poprzednia część się zakończyła. Czyli Will jest ukryty w lesie i przebywa wraz z Malcolmem i jego podopiecznymi, a zamek Macindaw został przejęty przez brata prawowitego władcy - Kerena. Will wie, że musi coś zrobić, bo inaczej sprawy potoczą się jeszcze gorzej, gdyż okazuje się, że Scottowie są gotowi do przejęcia zamku i to bez walki. Will, nawet wraz z przyjaciółmi, nie zdoła uratować zamku. A może? Will postanawia spróbować niemożliwego.
W szóstej części zwiadowców lepiej poznajemy bohaterów, przeżywających niebezpieczne przygody. Zauważamy, że nie są oni doskonali, co jest dużym plusem ,gdyż widoczna jest wtedy wiarygodność obrazu, jaki próbuje nam przekazać autor. Widzimy także ciągłe zmiany w ich zachowaniu - na co dzień mogą być pogodni, zabawni, niekiedy niepoważni, a nawet dziecinni, lecz na polu bitwy zamieniają się w wytrawnych wojowników z głową na karku. Jednakże, chociaż widać zmiany w zachowanie w ciągu dnia, bohaterowie nie zmienili się w ciągu ostatnich tomów.
Miejscem akcji w większości jest las Grimsdell, gdzie bohaterowie przygotowują się do nadchodzącej walki. Miejsce to jest dość ciekawe, gdyż niełatwo się tam nie pogubić. Las po za tym stwarza atmosferę strachu, a gdy na dodatek Malcolm zacznie tworzyć swoje iluzje wszyscy wieję stamtąd, gdzie pieprz rośnie. To daje bohaterom szansę na niezakłócony spokój i schronienie, które w trudnych chwilach jest potrzebne.
W tej części akcja skupia się na przygotowaniach Willa z przyjaciółmi i końcowym oblężeniu, jednakże w powieści pokaże się kilka innych wątków. Takie jak, na przykład, relacje Kerena z Alyss, które poniekąd mnie zaskoczyły. Po za tym w akcji nie ma zbyt zaskakujących rzeczy, i nie jest ona jakoś szczególnie rozbudowana.
Książka, tak jak i poprzednie części spodobała mi się, jednakże tak jak już napisałam w recenzji poprzedniej części, sądzę, że jest to ksiązka do chwilowego oderwania się od świata realnego, lektura ta jest dla czytelnika niewymagającego. Książka ta jest także skierowana do młodszych czytelników.
W szóstej części zwiadowców lepiej poznajemy bohaterów, przeżywających niebezpieczne przygody. Zauważamy, że nie są oni doskonali, co jest dużym plusem ,gdyż widoczna jest wtedy wiarygodność obrazu, jaki próbuje nam przekazać autor. Widzimy także ciągłe zmiany w ich zachowaniu - na co dzień mogą być pogodni, zabawni, niekiedy niepoważni, a nawet dziecinni, lecz na polu bitwy zamieniają się w wytrawnych wojowników z głową na karku. Jednakże, chociaż widać zmiany w zachowanie w ciągu dnia, bohaterowie nie zmienili się w ciągu ostatnich tomów.
Miejscem akcji w większości jest las Grimsdell, gdzie bohaterowie przygotowują się do nadchodzącej walki. Miejsce to jest dość ciekawe, gdyż niełatwo się tam nie pogubić. Las po za tym stwarza atmosferę strachu, a gdy na dodatek Malcolm zacznie tworzyć swoje iluzje wszyscy wieję stamtąd, gdzie pieprz rośnie. To daje bohaterom szansę na niezakłócony spokój i schronienie, które w trudnych chwilach jest potrzebne.
W tej części akcja skupia się na przygotowaniach Willa z przyjaciółmi i końcowym oblężeniu, jednakże w powieści pokaże się kilka innych wątków. Takie jak, na przykład, relacje Kerena z Alyss, które poniekąd mnie zaskoczyły. Po za tym w akcji nie ma zbyt zaskakujących rzeczy, i nie jest ona jakoś szczególnie rozbudowana.
Książka, tak jak i poprzednie części spodobała mi się, jednakże tak jak już napisałam w recenzji poprzedniej części, sądzę, że jest to ksiązka do chwilowego oderwania się od świata realnego, lektura ta jest dla czytelnika niewymagającego. Książka ta jest także skierowana do młodszych czytelników.
Moja ocena 7/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz