Jeri Smith-Ready autorka romansów paranormalnych, nagrodzona m. in. przez czytelniczki magazynu „Romantic Times” . Mieszka w Maryland z mężem, dwoma kotami i najbardziej zwariowanym na świcie greyhoundem. Jej plany zbawienia świata legły w gruzach kiedy uświadomiła sobie, że więcej problemów stwarza, niż rozwiązuje. Żeby nie narobić sobie kłopotów, swoją twórczą pasję rozwija wyłącznie w fikcji. Przyjaciele i rodzina są jej za to wdzięczni. Jak wielu jej bohaterów, Jeri uwielbia muzykę, kino i bardzo późne chodzenie spać. Gdy akurat nie pisze, siedzi na Twitterze lub zajmuje się myśleniem o… pisaniu.
Aura widzi i słyszy duchy, tak jak wszyscy urodzeni po Przemianie. Zawsze próbowała dowiedzieć się dlaczego, tak jest. Nienawidziła tych zdolności. Aż do teraz. Gdy jej chłopak zmarł, Aura pierwszy raz, cieszy się, że widzi duchy. I choć widzi Logana w odcieniu fioletu, sądzi, że to lepsze niż nic.
W szkole pojawia się nowy uczeń z wymiany. Aura kocha teraz obu. Ducha i żywego. Musi wybierać pomiędzy światem żywych i umarłych. Musi wybierać pomiędzy dawną miłością do Logana, teraz jako ducha, a do Zacharego, któremu także oddała serce. Jednak obie możliwości jej nie zadowalają…
"Odcień fioletu" jest kolejną książką tematyki paranormalnego romansu, od których aż roi się na rynku. Jednak jest to lektura zupełnie odmienna od wszystkich, jakie czytałam. Opowiada ona o duchach, miłości i stracie, lecz inaczej niż inne. Książka ta jest przesiąknięta emocjami, które wręcz wylewały się falami z tej książki, prosto we mnie.
Książka ta wyszła spod mistrzowskiego pióra. Jest one napisana w ten sposób, że czytelnik wciąga się w powieść, zatraca się w przedstawianym świecie i wczuwa się w rolę głównej bohaterki. "Odcień fioletu" nie dłużył się przy czytaniu ani trochę, było wręcz odwrotnie, nie mogłam się od tej książki oderwać pogrążona w targających mną emocjami.
Przy tej lekturze mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, co jeszcze bardziej pomaga nam w poznaniu uczuć bohaterki i wczucie się w jej położenie, w którym sami się znajdujemy w czasie czytania. Narracja pierwszoosobowa zawsze bardziej przypadałam do gustu właśnie dlatego, że pomagała mi ona przeżyć książkę, a nie tylko przeczytać.
Książki tej, tak naprawdę, nie potrafię dobrze opisać, gdyż najlepiej z czytania tej lektury zapamiętałam targające mną emocje i to, że ja stałam się Aurą, a nie tylko o niej czytałam. Do tej książki trafne byłoby dopowiedzenie, że książki mają dusze, które niekiedy łatwiej, a niekiedy trudniej poczuć. W tej sytuacji, jest dla mnie rzeczą oczywistą, że książkę tę zapamiętam na bardzo długo, gdyż zagościła ona w moim sercu i wątpię by chciał je opuścić. Czytając "Odcień fioletu" przeżyłam wspaniałe chwile, które zapadły mi w pamięć. Książka jest godna polecenia, nie tylko ze względu na wyzwalające się, w czasie czytania, emocje, lecz za całokształt, który mnie powalił na kolana.
Moja ocena 10/10
Jeden z moich ulubionych paranormal romance. :) Czytałam kilka słabszych opinii, ale widzę, że z Tobą zgadzam się w pełni. :) Mną też zawładnęły emocje i uczucia podczas czytania "Odcienia fioletu".
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo pozytywna i dobra, przekonująca zdecydowanie do przeczytania książki. Może po maturze znajdę odrobinę czasu :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ;)