Dia Reeves to nieznana dotąd autorka, Krwawy fiolet to jej debiut. Postanowiłam sięgnąć po tę książkę, czytając liczne opinie na jej temat. Były one różne, jednak zdawało się, że oto trafiłam na książkę zupełnie odmienną od pozycji, z którymi do tej pory miałam do czynienia.
Hanna choruje na dwubiegunowe zaburzenia maniakalno-depresyjne. Dziewczyna ucieka z domu ciotki Ulli, prawie pozbawiając ją życia, po tym jak miała zostać odesłana do miejsca dla psychicznie chorych. Nic jej nie powstrzyma przed osiągnięciem swojego celu. Hanna, której wszystkie rzeczy są fioletowe, trafia do miasteczka równie dziwnego, jak ona sama. Matka nie chce przyjąć jej do domu, wszyscy ubierają się na czarno i płaczą nad dziwnymi posągami. Dziewczyna, jeszcze nie wie w jak dziwne miejsce trafiła, w Portero jej halucynacje stają się rzeczywistością, lecz to nie wszystko co skrywają mury tego małego miasteczka…
Fabuła książki rozwinęła się, tak naprawdę, dopiero pod koniec. Wcześniej zapoznawaliśmy się z małą mieściną i jej mieszkańcami, którzy nie mieli ochoty otwierać się przed tymczaską, jak nazywali Hannę. Dowiadujemy się wszystkiego stopniowo i powoli, co trochę wydłużało książkę i zniechęcało do czytania. W trakcie czytania miałam wrażenie, że akcja stoi w miejscu, nie pozbyłam się tego wrażenia nawet po przeczytaniu, gdyż w książce nie działo się wiele.
Miejscem rozgrywającej się akcji było małe miasteczko – Portero. Było to miejsce daleko odbiegające od normy. Można było w nim spotkać różne stwory, a było to codziennością. Miasto sprawiało niekiedy wrażenie żywego, tak jak znajdujące się nim budynki. W Portero działo się wiele niewyjaśnionych rzeczy. Autorka rozciągnęła przed nami krajobraz niesamowity i nieznany.
Hanna była postacią dość nietypową, zdawać by się mogło, że jest całkiem nienormalna i zdolna do wszystkiego, jednak to nie było wszystko. Była przede wszystkim silna i było widać, że potrzebuje bliskości innych, nie cierpi być zepchnięta na dalszy plan. Poza tym zawsze musiała osiągać wyznaczone sobie cele, nie bacząc na wszystko inne. Hanna, przyjeżdżając do miasta, gdzie mieszkała jej matka, znalazła się pośrodku niesamowitych zdarzeń, niektórych zresztą była źródłem. Ta postać była wyrazista, jednak zdawała mi się być nierealna. Reszta bohaterów także wydawała mi się sztuczna, szczególnie ich zachowanie. Jedyną postacią, która była dla mnie prawdziwa, okazał się brat Wyatta, Paulie. Jego zachowanie pasowało do czterolatka, nawet w tak dziwnej sytuacji, w jakiej mógł się znaleźć. Postacie były, według mnie, wielkim minusem tej książki.
Styl pisania autorki był nietypowy. Choć pisała w narracji pierwszoosobowej nie potrafiłam wczuć się w sytuację Hanny, tylko byłam, w pewnym sensie, postronnym obserwatorem. W trakcie czytania miałam wrażenie, że prowadzona jest narracja trzecioosobowa i dopiero po pewnym czasie zauważyłam swój błąd. Książka nie zawierała zbyt wiele opisów przeżyć wewnętrznych, przez co główna bohaterka stała mi się jeszcze bardziej obca i nierealna.
„Krwawy fiolet” jest nietypową pozycją z jaką się jeszcze nie spotkałam. Widzimy świat z zupełnie innej perspektywy. Patrzymy na wszystko oczami osoby nie do końca normalnej, która musi podejmować bardzo trudne decyzje. Widzimy małe miasteczko, które okazuje się śmiertelną pułapką jego mieszkańców. Nie spotkałam się z książką podobną do tej autorstwa Dii Reeves, która zdecydowała się na śmiały krok, ukazując zupełnie inną panoramę, z którą się jeszcze nie zetknęliśmy.
Książka ta nie przemówiła do mnie zbytnio. Była tylko książką, którą przeczytałam, lecz która nie zapadnie mi w pamięć. Lecz pomimo tego i tak musiałam zastanowić się nad przeczytaną treścią, która zmuszała mnie do refleksji. Książka ta była także zupełnie nowym aspektem w moim życiu, gdyż jeszcze nie spotkałam się z czymś podobnym. Była to dla mnie odmiana, lecz nie jestem pewna czy na dobre. Na minus książki przemawiają marni bohaterowie i dość słaba fabuła. Sądzę, że autorka miała wspaniały pomysł, jednak nie do końca udało się jej go zrealizować. Pozycja ta jest, pomimo moich narzekań, lekturą godną polecenia dla tych, którzy szukają czegoś nowego i innego od rzeczywistości. Uważam też, że powinno się przekonać na własnej skórze co sądzi się o tej książce.
Moja ocena 6/10
Ciekawe, jak różne są recenzje tej samej książki - przed chwilą czytałam bardzo pochlebną ;) Ale to dobrze, że jest różnorodnie. Nie wiem, dlaczego - może to kwestia przeglądarki - ale notka wyświetla mi się bez polskich znaków?...
OdpowiedzUsuńTo nie wiem dlaczego ci się tak wyświetla, gdyż mnie wyświetla się normalnie, zapewne twoje przypuszczenia są słuszne i to wina przeglądarki
OdpowiedzUsuńa ja chętnie przeczytam
OdpowiedzUsuńJa też chętnie przeczytam, tylko muszę ją najpierw zdobyć:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Ciekawa i lekka, ale mało ambitna lektura, ponieważ fabuła rodzi się dopiero pod koniec książki. Zgadzam się z Tobą, tristezza. Jedyne ciekawe wątki to te, w których występowały dziwne potwory.
OdpowiedzUsuńI tak mam wielką ochotę aby przeczytać tą książke. Będę musiała się za nią obejrzeć w bibliotece, albo poszukać gdzieś na wymianę.
OdpowiedzUsuń