niedziela, 8 stycznia 2012

Strąceni - Gwen Hayes


„Sen a rzeczywistość”


Theia od zawsze żyła według nakazów i zakazów ojca, miała o wiele mniej swobody niż inne dziewczyny. Nie może umawiać się z chłopcami, wychodzić na imprezy z koleżankami, czy nawet sama wybierać ubrań. Nie sprzeciwiała się nigdy woli rodzica. Dopóki nie zaczęły nawiedzać ją sny - straszne i piękne zarazem. Były tam ciernie, dziwne istoty i rzeka łez. Ale był tam także On - płonący chłopak, który spadł z nieba. A nagle Theia spotyka go w szkole. Lecz jest inny niż w jej snach. Przyciąga ją i odpycha jednocześnie. Dlaczego to robi? Jaką skrywa tajemnicę? Dziewczyna, nawet gdy odkrywa jego sekrety, nie odchodzi, jej miłość jest silniejsza… od wszystkiego.

W tej historii aż roi się od schematów: tajemniczy chłopak, niezwykle niebezpieczny i niezmiernie przyciągający, zakazana miłość, która jest najważniejsza… i tak dalej. Ale to tylko pierwsze wrażenie. Gdy myślimy, że wiemy co się wydarzy, bo to jest w końcu oczywiste, nagle akcja przybiera zupełnie inny obrót. Było wiele momentów, które mnie zaskoczyły, a samo rozwinięcie się tej historii, było dla mnie lekkim szokiem. Przyczyniła się temu z pewnością m. im. metamorfoza głównej bohaterki, która z córeczki tatusia zmieniła się w kobietę, lekko buntowniczą. Jak widać, pierwsze wrażenie może okazać się całkowicie mylne.

W opowieści pojawiają się dwa światy. Ten ze snów Thei i ten realny. Jednak okazuje się, że między nimi nie ma wielkiej granicy i oba istnieją naprawdę. Ten drugi nie został nam jednak do końca przedstawiony, co trochę mnie zasmuciło, gdyż otrzymaliśmy tylko jego ogólny zarys. Początkowo główna bohaterka śni o niesamowitym chłopcu i budzi się z niespodziewanych momentach, gdy on tego chce. Raz po przebudzeniu na poduszce znajduje czarną różę, którą dostała w podarunku, gdy spała. Wtedy orientuje się, że to wszystko dzieje się naprawdę. Przebywanie w miejscu zupełnie odmiennym, od tego, który dotychczas znała najbardziej wpłynęło na zmiany w jej zachowaniu i charakterze. Tam mogła być kimś innym i przenosiła te zmiany na Ziemię, równie rzeczywistego świata.

Postaci są dobrze i ciekawie wykreowane. Każda osoba ma swój indywidualny charakter. Wystarczy spojrzeć na samą główną bohaterkę i jej dwie najlepsze przyjaciółki. Theia jest cichą myszką, słuchającą tatusia. Jest nieśmiała, gra na skrzypcach, a ubiera się całkowicie niemodnie i nieodpowiednio do swego wieku. Przyjaźni się z Donny, która jest pyskata i potrafi być wybuchowa i niezwykle rozrywkowa, i która prawie każdego faceta napotkanego na swej drodze próbuje oczarować swymi wdziękami. Nie można oczywiście zapomnieć o Amelii, w skrócie Ame, która ubiera się, jak to lubiła określać Donny „na zbuntowana gotkę”. Oznaczało to tyle, że uwielbiała style alternatywne: gotyk, emo, ale nie znosiła czarnego ciemnych kolorów, przez co ubierała się na tęczowo, z dodatkami w kształcie czaszek itp. Takie wprowadzenie mieszanki wybuchowej, w postaci nietypowej trójki przyjaciółek, mocno ubarwiło tę powieść.

Autorka opisuje luźno wszystkie wydarzenia. Ma się wrażenie jakby wszystko o czym czytamy naprawdę się działo, a my byliśmy tego świadkami. Dialogi są naturalne i realistyczne, przez co cała historia jest autentyczna i łatwa do odebrania. Fabuła jest interesująca, nieprzewidywalna i spójna, więc według mnie autorka odwaliła kawał dobrej roboty. Łatwo zaczytałam się w „Strąconych” i muszę przyznać, że dobrze spędziłam czas z tą lektura. Pani Hayes potrafiła również wprowadzić odpowiedni klimat, dzięki czemu czytelnik czuł strach, napięcie czy rozbawienie w odpowiednich dla tego momentach. Powieść jest jak najbardziej barwna i warto się w niej zagłębić.

Sięgając po tę pozycję nie miałam pojęcia, że coś tak zwyczajnego może mi tak bardzo przypaść do gustu. Nawet tajemniczy przystojniak sprostał moim oczekiwaniom. „Strąceni” to wciągający paranormal romance, który może zadowolić każdego czytelnika, serwując mu kilka chwil wytchnienia i rozrywki. Choć raz już przeczytałam tę historię, sądzę, że z chęcią wrócę do niej po raz kolejny. Szczególnie przez zakończenie… nie spodziewałam się, że otrzymam tak mglisty i niewiele wyjaśniający koniec tej powieści. Przez chwilę musiałam posiedzieć z książką w ręce, by przetrawić, że już nie ma kolejnej strony i wszystko tak się skończyło. Polecam ten utwór, gdyż uważam, że niejedna czytelniczka, może nawet czytelnik, zadowoli się tym tytułem.


„Wzdrygnęłam się i cofnęłam o krok.
Już widziałam to cierpienie w tych oczach.
- Ty jesteś płonącym chłopakiem.”


Moja ocena 9/10


Tytuł: Strąceni
Autor: Gwen Hayes
Ilość stron: 320
Wydawca: Amber
Data premiery: 2011-07-12

20 komentarzy:

  1. Raczej nie dla mnie. I tak ostatnio za dużo takich czytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaaa :D Świetna recenzja, a książkę chcę i muszę koniecznie przeczytać, buu ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. W niektórych przypadkach schematy są potrzebne i dobrze jest, jeśli - tak jak w tej książce - schematy zostają rozwiane przez zaskakujące zdarzenia... Twój opis zachęcił mnie do przeczytania "strąconych".

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem coś zwyczajnego wystarczy na świetną książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mówiąc nawet o zaletach wewnętrznych książki, których jak widać z Twojej recenzji jest sporo, już sama okładka jest świetna i przyciąga wzrok :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hm, kto wie? Skoro Ci się spodobało, a schematy w dalszej części książki nimi być przestają... No i te 3 przyjaciółki wydały mi się interesujące. Szczególnie ta, która ubiera się na tęczowo - to podobnie jak ja. Chociaz od czarnego również nie stronię, co to to nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm... Słyszałam już o tej książce, jednak odpuściłam ją sobie, ot kolejna pozycja tego rodzaju. Po twojej recenzji zmieniłam zdanie, na pewno sięgnę po Strąconych w niedalekiej przyszłości :).

    OdpowiedzUsuń
  8. Też czasem tak mam, myślę, że to będzie nijakie, pełne schematów, a jednak potrafi mnie wciągnąć.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam tę książkę, nie mogę się doczekać kontynuacji!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Strasznie chcę przeczytać, będziesz musiała mi pożyczyć, bo za dużo kasy wydałam ostatnio na książki :) Ale mam już na nią ochotę od bardzo dawna, a z tych wszystkich pozytywnych recenzji widzę, że muszę w końcu się za nią zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wysoka ocena i ciekawa recenzja zachęcają do przeczytania. Skusiłam się. :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam wielką ochotę na tę książkę. Chciałabym ją w końcu przeczytać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. niezła ocena mam jeszcze bardziej ochotę niż miałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie spodziewałabym się po niej czegoś aż tak dobrego.. Ale w takim razie koniecznie muszę ją przeczytać;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetna recenzja. Od razu chcę biec na poszukiwania książki :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Narobiłaś mi "smaku" na tą książkę :D Dobrze, że stoi na mojej półce i czeka na moment w którym dobie przybędzie godzin :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Przeczytałam i właściwie nie byłam zachwycona tak samo jak ty. Nie powiem, bo miło spędziłam czas z tą książką, ale raczej mnie nie oczarowała. Nie zachęciła do sięgnięcia po kontynuację.
    Plusem na pewno jest okładka. Świetna :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak będę mieć czas by przeczytać to sięgnę zaciekawiłaś mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Parę rzeczy było absurdalnie rozwiązanych, lecz książka jest o snach, a dla mnie to już stanowi bardzo duży plus. Dodatkowo sama końcówka bardzo, bardzo fajna !!! XD

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie jestem przekonana do kolejnego paranormalnego romansu, ale skoro jest tak fajny w odbiorze... Może jednak xD

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...