„Jedno ukąszenie, na którym poprzestanę”
W swoim starym pokoju Lissiana znajduje przywiązanego do jej łóżka mężczyznę. Obcy wygląda wprost apetycznie, a dziewczynie aż ślinka cieknie na samą myśl o tym, że mogłaby zbliżyć usta do jego szyi… Jednak przystojniak w jej sypialni, okazuje się kimś zupełnie innym, niż na początku myślała. Znalazł się on tam przez jej matkę, która wpadła na genialny pomysł sprawienia córce terapeuty, który wyleczy ją z hemafobii… jako że niestety skłonność do omdleń na widok krwi, jest niezwykle uciążliwą przypadłością u wampirzycy. Jednak Lissianie taki stan rzeczy nie bardzo pasuje, a mężczyzna staje się poważnym kandydatem, na Tego Jedynego, na którego czkała od stuleci! Czy między terapeutą, a cierpiącą na hemafobią wampirzycą zaiskrzy? Czy mimo wszelkich niedogodności stworzonych przez rodzinę dziewczyny i jej pochodzenie, to ma szanse powodzenia?
Brzmi trochę tandetnie, jednak już dawno przestałam zwracać uwagę na takie szczegóły, gdyż mogą prowadzić do mylnego osądu. Ta powieść zapowiadała się na kolejną wampirzą opowiastkę o miłości, która prawie nie ma prawa istnieć, a jednak pokonuje przeszkody postawione na jej drodze. Niestety nie zostałam pozytywnie zaskoczona, czy też jakkolwiek, jako że cała książka jest przewidywalna i mało absorbująca. Oparta na schematach i wprowadzonych kilku nowościach nie ma niestety szans stać się wartościową pozycją. Nie wprowadza nic nowego do tego typu literatury i nie sądzę by wiele osób znalazło w niej coś dla siebie. Co prawda nie żałuję sięgnięcia po nią, gdyż nic na tym nie straciłam, a warto rozeznać się też w tych trochę słabszych pozycjach, jednak jeżeli ktoś ma jeszcze stosy książek do przeczytania (a wiem jak to jest), możliwe że powinien trzymać się od tej lektury z daleka.
Fabuła nie jest bogata w wydarzenia, często prawie nic się nie dzieje, a niektóre sceny za bardzo się dłużą. Czasami czytelnik może być znużony opowiadaną historią. Książki tej z pewnością nie czyta się szybko, spotykamy w niej banalne i wręcz usypiające kawałki. Co prawda jest trochę akcji i od czasu do czasu coś się stanie, aczkolwiek nie jest to wystarczająca dawka przygód i emocji, jakiej można było oczekiwać. Akcja w książce rozwija się bardzo powoli, sam początek jest najnudniejszy, zaś końcówka może zyskać miano najciekawszej. Właśnie dzięki stopniowemu poprawianiu się opowieści udało mi się w miarę bez oporów przeczytać „Ukąszenie”. Autorka posługuje się przeciętnym językiem, który również niczego nie wnosi, nie ułatwia ani nie urozmaica lektury. Przy czytaniu nic nie odczuwałam, byłam prawie obojętna na losy bohaterów (szczególnie na początku, potem było trochę lepiej) i zabrakło tu jakiejkolwiek dawki humoru.
„Ukąszenie” nie okazało się co prawda totalną porażką, gdyż da się tę książkę czytać, sądzę, że nawet dla niektórych mniej doświadczonych, czy mało wymagających czytelników, lektura mogłaby się okazać całkiem przyjemna. Mnie jednak niestety nie zafascynowała i nie potrafiłam się zżyć z główna bohaterką, co przy takiej powieści jest dla mnie bardzo ważne. Książka ta okazała się dla mnie rozczarowaniem i sądzę, że raczej nie będę sięgać po kolejne jej części i pożegnam się z Lissi oraz jej znajomymi. Tak naprawdę największą zaletą tutaj jest nie treść a oprawa graficzna, gdyż okładka naprawdę przyciągnęła mój wzrok i zachęciła do poświęcenia czasu tej pozycji. Utworu tego raczej nie polecam, chyba że osobom lubującym w tego typu historiach i tym upartym, które chcą się o wszystkim przekonać na własnej skórze, reszcie zaś – odradzam.
„Marguerite prychnęła tylko.
- Ani przez chwilę w to nie wątpiłam. Ale decyzja należała do ciebie. No cóż, trochę ci to zajęło…”
Moja ocena 4/10
Tytuł: Ukąszenie
Autor: Lynsay Sands
Ilość stron: 400
Wydawca: Prószyński i S-ka
Data premiery: 2012-01-24
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Prószyński i S-ka, za co serdecznie dziękuję ^^