„W pogoni za piratami”
Hal wraz z drużyną
Czapli udowodnili na co ich stać, nie poddali się i wygrali. Jednak
ich chwała nie trwała długo, gdyż na ich straży została
skradziona najcenniejsza skandyjska relikwia. To Czaple, które stały
tej nocy na warcie są za to odpowiedzialne. Powinny przez to stracić
łódź i resztę swego mienia, ich drużyna nie ma już prawa
istnieć, zawiedli całe swoje miasto, nie, cały kraj. Jednak
chłopcy wyruszają w czasie sztormu na pełne morze w pogoni za
piratami. Są zbiegami. Mają szansę na oczyszczenie swojego
imienia., muszą schwytać madziarskiego pirata Zavaca,
odpowiedzialnego za kradzież. Jednak nie będzie to proste.
Wzburzone wody, „Kruk” z dobrze wyszkoloną liczną załogą,
nie są przeszkodą łatwą do pokonania. Tymczasem Czaple liczące
niewielu członków wraz z Thornem chcą dokonać rzeczy niezwykle
trudnej, by odzyskać swe dobre imię w skandyjskiej ojczyźnie. Mimo
młodego wieku, swą pomysłowością, sprytem i szybkością mają
szansę na odebranie Andomalu z rąk chytrych piratów.
Znów spotykamy tych
samych bohaterów, a raczej ich garstkę. Dopiero jakoś w połowie
powieści pojawiają się nowe postacie, gdyż wcześniej, drużyna
Czapli albo znajduje się na pełnym morzu albo zwyczajnie odbywa
trening w odosobnieniu. Mimo wszystko niektórzy z nich się
zmienili. Szczególnie Stig, który nie wpada już tak łatwo w gniew
oraz Hal, który jest coraz lepszym skirlem. Na dodatek Ulf i Wulf
wiecznie skłóceni bliźniacy, zaczynają uszczuplać swe spory!
Oczywiście nie ciągle, a tylko na morzu, gdyż taki był rozkaz,
ale jednak to wielki postęp. Ingvar jak zawsze pełen zapału, stara
się jak może, mimo swego bardzo słabego wzroku. Stefan i Jesper
pojawiali się rzadziej, niemniej jak Jesper wkraczał do akcji
musiało to oznaczać jakąś rozrywkę. Edvin zaś skrywa się jak
zawsze w cieniu. Pozostaje Thorn, który po prostu kocha narzekać i
choć by tego nikomu nie przyznał, troszczy się o chłopców.
Mimo że była ku temu
okazja, to bohaterowie nie zostali wyraźniej nakreśleni, a wręcz
przeciwnie, coraz mniej można o nich powiedzieć. W większość po
prostu mają jakiś kilka przypisanych cech, poza tym zaś stali się
w pewnym sensie bezosobowi. Oczywiście nie wszyscy, jednak pod tym
względem, jest gorzej niż w poprzedniej części. Pojawia się w
pewnym momencie kilka nowych postaci, ale z nich wszystkich
zainteresowała mnie jedynie Lydia, silna, piękna i samodzielna
dziewczyna. Zapamiętać też trzeba pewnego chłopca, który tak
naprawdę tylko potrafił się sprzeciwiać i generalnie jedynie
zazdrościł Halowi umiejętności taktycznych. Kreacja postaci
niestety nie zadowala, tylko pewne wartościowe zachowania i postawy
jakie wykazują chłopcy, odwracają od tego uwagę. Bohaterowie są
zżyci, polegają na sobie nawzajem i obdarzają się wielkim
zaufaniem, mimo iż czasami trochę marudzą. Są oddani i naprawdę
cenią sobie przyjaźń, są waleczni, odważni i gotowi pomóc
innym.
„- Eee... w takim
razie mamy problem – odezwał się Jesper, podnosząc do góry
rękę. - Ja nie pływam. Ja tonę. (…)
- Ale ja pływam. I
będę ci towarzyszył.
- Wspaniale – odparł
Jesper sarkastycznie. - Będziesz mógł patrzeć jak idę na dno.”
Fabuła również według
mnie jest gorsza w porównaniu z pierwszym tomem. Jest całkiem
ciekawa, jednak spodziewałam się czegoś więcej, a napotkałam za
dużo zbędnych opisów, przez co nie było mowy o płynności akcji.
Tak naprawdę niewiele się zmieniło w ciągu czasu opisanego w
powieści, akcja nie poszła naprzód i zastanawiam się czy kolejna
część będzie podobna do tej. Bohaterowie znaleźli się w nowej
sytuacji, gdzie musieli walczyć i byli narażeni na coś więcej niż
parę siniaków, niemniej bardziej interesująco zaczęło się robić
dopiero w drugiej połowie książki. Niespodzianką dla mnie było
wprowadzenie wątku miłosnego, lecz niestety w zależności od
rozkwitu akcji, może z tego powstać kolejny trójkąt miłosny, co
mam nadzieję, jednak się nie stanie. Co prawda pozycja ta byłą
interesująca, opowiadała nadal o losach przedziwnej, aczkolwiek
wytrwałej drużyny, która ma wiarę, możliwości, spryt i
zręczność i może poradzić sobie z wieloma trudnościami,
niemniej uważam, ze poziom zauważalnie spadł.
„Najeźdźcy”są
lekką lekturą, pokazującą jak ważna jest przyjaźń i to by nie
poddawać się w nawet tragicznej sytuacji. Pozytywny odbiór lektury
zapewnia też humor, który jest nieodłączną częścią tej
powieści. Sięgając po tę książkę należy nastawić się raczej
na rozrywkę. Ponadto seria ta skierowana jest do młodzieży,
wyczula na wartość niektórych rzeczy, natomiast historia może
czasem wydawać się banalna, jednak nadal ma ona swój urok. Styl
pisania, tak jak w „Wyrzutkach” jest prosty i nie utrudnia
czytania. Osoby, którym spodobała się pierwsza część „Drużyny”
oraz fani drugiej serii tego autora „Zwiadowców” z pewnością
powinni przeczytać tę powieść, gdyż powinna im się spodobać.
Dla innych nie jest to już pozycja obowiązkowa, lecz i tak
serdecznie zachęcam do tego, by dać szansę tej pozycji, gdyż mnie
osobiście się spodobała i mam nadzieję, że również będą
mieli podobne odczucia.
„Można
zmienić portki. Można zmienić zdanie. Ale pogody nie da się
zmienić.”
Moja ocena 7/10
Tytuł:
Najeźdźcy
Seria:
Drużyna
Autor:
John Flanagan
Ilość
stron: 440
Wydawca:
Jaguar
Data
premiery: 2012-09-19
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa
Jaguar, za co serdecznie dziękuję ^^
Uwielbiam Johna Flanagana :)
OdpowiedzUsuńPierwszy tom bardzo, bardzo mi się podobał,
nie mogę się doczekać rozpoczęcia "Najeźdźców".
Mam nadzieję, że na "Brotherband. The Hunters" nie będziemy długo czekać!
"Najeźdźcy" leżą sobie grzecznie na mojej półce i czekają, aż się za nich zabiorę :D Mam nadzieję, że nastąpi to już niedługo- Twoja recenzja bardzo zachęciła mnie do pośpiechu :D Wątek miłosny? Brzmi interesująco :D
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z książkami tego autora, ale obiecuję poprawę i szybciutko to nadrobię :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle ciekawa recenzja, choć klimaty raczej nie moje. Polecę jednak innym tę książkę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Pomimo dobrej i pozytywnej recenzji, książka kompletnie mnie nie zaciekawiła, a jej fabuła jest dla mnie zbyt odległa. Dlatego odpuszczam sobie lekturę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Donna
Pierwszy tom Drużyny połknęłam, drugi mam w planach ;)
OdpowiedzUsuń;**
Rewelacyjny ten cytat na końcu :D
OdpowiedzUsuńNie, książka zdecydowanie nie dla mnie. Może coś innego ;) Ale recenzja ciekawa!
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze żadnej książki tego autora, ale po ich recenzjach widzę, że powinnam żałować. Dlatego zamierzam zmienić ten stan rzeczy najszybciej jak to tylko będzie możliwe :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, zapowiada się ciekawie, jednak może najpierw zacznę od "Zwiadowców" tego autora :)
OdpowiedzUsuńZwiadowców uwielbiam, i mam nadzieję że i ta seria przekona mnie do siebie :)
OdpowiedzUsuńZ jednej strony mnie ciekawi ta pozycja, a właściwie seria, ale z drugiej jakoś nie mam siły zaczynać kolejnej.
OdpowiedzUsuńA mnie się podobała właśnie za lekkość i pozytywne wartości, które zręcznie przemyca w fabule. Zabawna i błyskotliwa. Czekam niecierpliwie na kolejny tom.
OdpowiedzUsuńJakoś nie śpieszy mi się do przeczytania tej serii. ;)
OdpowiedzUsuńPacz co robię: komentuję. Uwierzysz? :D Osobiście to najpierw chce zacząć od Zwiadowców xD No i „Można zmienić portki. Można zmienić zdanie. Ale pogody nie da się zmienić.” Haha xD
OdpowiedzUsuńMoja siostra uwielbia Flanagana. Ja to bym musiała się wreszcie za Zwiadowców zabrać :)
OdpowiedzUsuń