„Rycerz w adidasach,
stary kredens i kot, którego nie ma”
Kornelia Goździcka jest
uzdolnioną literacko licealistką, więc nauczyciele zaproponowali
jej udział w pewnym konkursie, w którym ich zdaniem powinna wziąć
udział i ma szanse na wygraną. Jednak dziewczyna nie jest
zainteresowana tematem i raczej jest niechętna do podjęcia trudu
związanego z dość szybkim napisaniem ciekawej pracy. Lecz to się
zmienia po kolejnej kłótni jej znienawidzonego ojczyma i potulnej
wobec niego matki, gdyż chce udowodnić na co ją stać. Ale nie wie
jak się za to zabrać. Na szczęście z pomocą przychodzi jej
współczesny rycerz w białych adidasach oraz stary zakurzony
kredens, który był właśnie obiektem sporu między rodzicami.
Dziewczyna musi poradzić sobie z postępującą chorobą babci,
ciągłymi awanturami Remigiusza, skrajnie potulną matką, a w tym
wszystkim musi znaleźć jeszcze czas dla Bitwy pod Grunwaldem.
Kornelia ma zamiar rozpocząć nowy rozdział w swym życiu, nie chce
już być cichą, skrytą licealistką, zapisującą tylko wszystkie
swe myśli. Chce zmienić swe nijakie, monotonne życie.
Kornelia jest raczej
cichą i niewychylającą się dziewczyną. Gdy ojczym po niej
krzyczy, nie odzywa się, a jedynie w myślach potrafi się
zdenerwować. W szkole również nie jest nazbyt popularna, mimo iż
do nielubianych nie należy. Z kolei jej ojczym był według mnie
przerysowany, nienaturalny. Ciągle tylko wrzeszczał, marudził i
uważał siebie za pępek świata, nie miał szacunku dla nikogo
innego, co sprawiało, iż był niezwykle irytującą postacią.
Następnie matka Korneli, pani Mecenas, która nie przyjmuje
sprzeciwu, jest stanowcza, jednak gdy w grę wchodzi jej mąż, jest
potulna jak myszka. Dopiero Bibi, babcia głównej bohaterki, jest w
tej rodzinie ciekawa, bardziej beztroska i sympatyczna. Kornelia
spotyka również na swej drodze niezwykłego rycerza Roderyka, który
w pierwszej chwili może wydawać się nieco dziecinny, biorąc
udział w turniejach rycerskich organizowanych na drodze, niemniej
okazuje się pozytywną postacią.
„- Milcz jak do mnie
mówisz! - zaapelował groźnie Remigiusz i cisnął jakimś
przedmiotem o podłogę. ”
Sam tytuł zwraca uwagę.
„Kredens pod Grunwaldem”, o co może chodzić? Po przeczytaniu
wstępu można się domyślić, że wpływ na to miała praca
literacka, a dokładniej scenariusz, który pisała Kornelia, a który
miał być związany z tą właśnie bitwą. Następnie widać, że
bohaterka stała się niedawno posiadaczką starego kredensu. A co on
ma do rzeczy? Otóż wiele. Skrywa tajemnice jej babki, zabawy z
dzieciństwa i wiele sekretów. Na dodatek za nim żyje kot, którego
nie ma, a który raz wybawił Kornelkę z kłopotów w szkole. Ten
mebel niekiedy był przedstawiany jak żywa istota, co nieco mnie
zdziwiło i nadal niestety nie potrafię zrozumieć tego zabiegu,
który wydał mi się niepotrzebny. Na dodatek opis kredensu pojawiał
się moim zdaniem nazbyt często i tylko rozpraszał uwagę
czytelnika oraz odciągał od lektury.
Początkowo nie
potrafiłam wczytać się w tę powieść, gdyż styl pisania wydał
mi się sztuczny. Nie pasował do nastolatki, a narracja
pierwszoosobowa, świat widziany oczyma Kornelii nie pasował do
języka jakim się posługiwała. Na dodatek niektóre sceny wydały
mi się nienaturalne i wymuszone, przez co tylko miałam ochotę
przerwać lekturę. Na szczęście później już się przyzwyczaiłam
i nie przeszkadzało to w czytaniu. Sama fabuła jest zwyczajna,
czasami zaciekawia, jednak nie skupia całkowicie uwagi czytelnika,
zdaje się być przeciętna. Losy dziewczyny, która raczej niczym
się nie wyróżnia, znajduje sobie chłopak i przeciwstawia się
rodzicom, są generalnie znane. Jednak tekst pierwszoplanowy został
urozmaicony o fragmenty scenariusza bohaterki, przez co poznajmy
kolejną historię. Niemniej dla mnie nie było to plusem, gdyż sam
scenariusz mnie nudził i przedstawiał się gorzej od głównej
historii tej powieści.
„Kredens pod
Grunwaldem” jest książką przeciętną, niewyróżniającą się
wśród innych niczym szczególnym. Historia, którą poznaje główna
bohaterka w celu napisania swej pracy oraz pobocznie o jej rodzinie,
jest najciekawszą częścią tej pozycji, mimo że nie jest to temat
główny. Na dodatek zakończenie jest raczej nijakie. Wyjaśnia
tylko kilka spraw, a resztę omija, jako mniej ważne, bądź też
niektóre rzeczy zostały rozjaśnione już wcześniej i nawet się
nad niemi nie chciało zastanawiać. Nie miałam praktycznie żadnych
problemów z tym utworem, miejscami byłam bardzo zainteresowana i
dostarczył mi on rozrywki, jednak całokształt wypada całkowicie
zwyczajnie i zapewne już nie będę wracała do niego pamięcią.
Lekturę tę polecam jedynie młodzieży, która nie ma nic do roboty
i nie chce się trudzić ambitniejszą lekturą, gdyż mimo wszystko
i ta może przynieść relaks i rozluźnienie.
„- Jesteś pijana,
Matko Boska! - Mecenas niemal rwała włosy z głowy.
- Nie jestem Matka
Boska, yk! - zapewniłam solennie.
- Mówi prawdę! -
potwierdziła moje słowa Bibi.”
Moja ocena 5/10
Tytuł:
Kredens pod Grunwaldem
Autor:
Agnieszka Tyszka
Ilość
stron: 224
Wydawca:
Akapit Press
Data
premiery: 2012-09-06
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa
Akapit Press, za co serdecznie dziękuję ^^
______________________________
Książkę można nabyć też w
księgarni Gandalf
Raczej nie sięgnę po tę książkę. Sama okładka mnie odstrasza:(
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie dla mnie, mimo tego, że ,,rycerz w białych adidasach'' mnie rozśmieszył.
OdpowiedzUsuńO nie, stanowczo nie dla mnie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie moja bajka, więc spasuję:)
OdpowiedzUsuńSzkoda mi czasu na przeciętne książki :)
OdpowiedzUsuńObawiam się, że to kompletnie nie moja bajka. Niby wydaje się być nie najgorsza, jednak jest w niej coś takiego co otwarcie mi mówi, żebym tego jednak nie robiła.
OdpowiedzUsuńMogło być lepiej, a wyszło jak wyszło. Więc pass.
OdpowiedzUsuńOceniasz średnio, a poza tym piszesz, że ciężko się wciągnąć. Dlatego chyba raczej odłożę lekturę tego tytułu. :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie ta książka jest... porażką? Czytałam i naprawdę mi się nie spodobała. Nudziłam się, skubałam koc, a z samej treści nic nie zapamiętałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Zdecydowanie podziękuję. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńnapisałaś, że książka jest przeciętna, ale jakoś korci mnie żeby ją przeczytać i przekonać się o tym na własnej skórze, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam co robić, poza tym nie przepadam za literaturą młodzieżową dlatego podziękuję :-)
OdpowiedzUsuń