„Nie ma to jak dobra zabawa”
Dan North wychowywał się wraz z rodziną - wielką rodziną, kuzyni, ciotki, wujkowie, z którymi widział się non stop. Mieszkał na odludziu w górach zachodniej Wirginii odizolowany od reszty świata. Prawie nikomu nie przeszkadzał taki stan rzeczy, aczkolwiek Danny od małego jest inny. Przyswaja wiedzę niezwykle szybko, uczy się najlepiej ze wszystkich, lecz nie wykazuje żadnych zdolności magicznych – krewni uważają, że jest drekką. Gdy jego kuzyni stwarzają klanty (które przez ludzi mogą być lepiej znane jako wróżki czy golemy), Danny martwi się, że nigdy nie odkryje w sobie żadnego talentu i pozostanie odmieńcem. Ale po pewnym czasie okazuje się, że jest pierwszym od długiego czasu magiem wrót. Na dodatek niezwykle potężnym, przez co niektórzy sądzą, że może otworzyć na nowo bramę do ojczyzny, do ich świata – Westil'u. Jednak najgorsze jest to, że magowie wrót, gdy tylko zostają wykryci, muszą zostać zabici, gdyż są uważani za zbyt niebezpiecznych. Dlatego Danny musi uciekać do nieznanego mu świata, w którym my żyjemy na co dzień.
Danny jest inteligentnym dzieckiem, jednak powaga się go nie trzyma i często woli zrobić coś bardzo głupiego. Okazuje się, że jak każdy mag wrót jest po prostu psotnikiem i dlatego zawsze o takich magach mówiło się, że nie można na nich polegać. Ale jest to nieprawda – Danny jest godny zaufania i gdy trzeba da z siebie wszystko. Mimo młodego wieku wie bardzo wiele i wprawia w osłupienie dorosłych, którzy nie mogą się nadziwić nad jego mądrością. Łatwo polubić tego bohatera, ponieważ jego psikusy i rozmowy często doprowadzają do śmiechu. Poza nim poznajemy różnej maści bohaterów – dziwnego mężczyznę w średnim wieku, młodego opryszka, tajemniczą greczynkę i dobre kochające małżeństwo, nie można też oczywiście zapomnieć o zagadkowym chłopcu, który pojawia się, wychodząc z drzewa. Kreacji bohaterów nie mam nic do zarzucenia, gdyż postacie są różnorodne i realistyczne, dzięki czemu powieść czyta się z zainteresowaniem.
Już od pierwszych stron czytelnik zostaje pochłonięty przez tę lekturę. Zaraz po rozpoczęciu czytania niezwykle zaangażowałam się w losy bohaterów i nie mogłam przestać myśleć o tym co będzie dalej, jak wszystko się potoczy. Danny był wspaniałym towarzyszem i nie sposób było przestać przejmować się jego postępowaniami. Na dodatek od początku zastajemy zagadkę, a odbiorca jest zaintrygowany i wciągnięty w wir wydarzeń. Na szczęście nie ma zbytnich przestojów w akcji, co jest kolejnym wielkim plusem w tej pozycji. Równowaga między dialogami i opisami również pozostaje zachowana. Opisy są satysfakcjonujące, lecz nie skupiają się na detalach, dzięki czemu otrzymujemy przejrzysty obraz całej sytuacji. Sam pomysł na książkę również jest ciekawy, a potencjał jaki sobą przedstawiał, został dobrze wykorzystany.
Powieść napisana jest łatwym w odbiorze językiem, a styl pisarza jest przystępny. Spotykamy się z narracją trzecioosobową, co jest dobrym rozwiązaniem, bo poznajemy losy bohaterów, znajdujących się w tym samym czasie w różnych miejscach. Mimo że opisana jest ucieczka dziecka od rodziny, która czyha na jej życie, to historia opowiedziana jest niesamowitym humorem. Oczywiście znajdzie się na stronicach odrobinę dramaturgii czy nostalgii, jednak to humor gra pierwsze skrzypce. Komizm najbardziej zauważalny jest w dialogach, ale zwykłe zabawne sytuacje również nie są rzadkością. Skutkiem tego jest bardzo dużo rozrywki dostarczanej na każdym kroku czytelnikowi. Odbiorca był również zaskakiwany, a zwroty akcji (choć nie było ich wiele) wprowadzały poważne zmiany, przez które jeszcze bardziej zagłębiało się w lekturze.
Ostatnio często czytam książki, w których główny bohater jest bardzo młody, jednak tutaj się tego tak nie odczuwa. Oczywiście czasami popełnia on szczeniackie błędy, aczkolwiek z reguły jego zachowania są całkiem normalne. „Zaginione wrota” wywarły na mnie dobre wrażenie i z niecierpliwością będę czekać na kolejną część. Na początku poruszyła mnie historia chłopca, który musiał uciekać z domu pod groźbą utraty życia, zaś potem mogłam go tylko podziwiać za to, że tak szybko przystosował się do nowej sytuacji. Danny potrafił sobie sam poradzić właśnie dzięki temu, że w domu musiał robić to samo. W tej pozycji dostrzeżemy walkę rodów, niezgodności w rodzinie i poszukiwanie przyjaźni,a to wszystko okolone będzie poczuciem humoru, który zawsze pomaga w zniesieniu trudnych sytuacji. Serdecznie polecam.
“- Szesnaście lat, hę, Stone?
- Tak jest.
- Mam dla ciebie prezent. - Wskazał grubą linę zwisającą z sufitu przy ścianie sali gimnastycznej. Pod nią leżała sterta mat. Poprzedniego dnia tej liny nie było.
- Kogoś powiesimy – rzekł Danny. - Super.
- Wspinaj się – polecił Lider.”
Moja ocena 9,5/10
Tytuł: Zaginione wrota
Autor: Orson Scott Card
Ilość stron: 448
Wydawca: Prószyński I S-ka
Data premiery: 2012-05-15
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa
Prószyński i S-ka, za co serdecznie dziękuję ^^
Jeśli taka dobra, to koniecznie muszę po nią sięgnąć! ;)
OdpowiedzUsuńMuszę zdobyć tę książkę!!!
OdpowiedzUsuńNie przepadam za fantastyką, więc książkę sobie raczej odpuszczę:)
OdpowiedzUsuńO, po tej recenzji ląduje na mojej liście "must have"! Lubię takie klimaty, będę jej szukać.
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawe. Zainteresowałaś mnie swoją recenzją :) Ja bardzo lubię, jak narracja jest trzecioosobowa, lepiej mi się czyta. Zauważyłam, że ja także czytałam ostatnio kilka książek, w których głównym bohaterem jest młody człowiek (nastolatek) :D
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, chętnie po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńWysoka ocena :D Mam tą książkę na oku.
OdpowiedzUsuńjuż od dłuższego czasu mam w planie:)
OdpowiedzUsuńksiążka na mojej "liście życzeń" gości od momentu, kiedy zauważyłam tytuł w zapowiedziach... ale póki co nie dane było mi zapoznać się z treścią :(
OdpowiedzUsuńCzytałam i zgadzam się z Twoją opinią :)
OdpowiedzUsuńMuszę się nią zainteresować. Zapowiada się całkiem ciekawie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zapowiada się ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńDopisuję tę książkę do listy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wow ale wysoka ocena! nieźle, nieźle :) Zdecydowanie mnie zachęciłaś, ale kiedy ja to przeczytam? :D kiedyS na pewno mi pożyczysz, co?
OdpowiedzUsuńNigdy nie spodziewałabym się, że taka książka może wzbudzić moje zainteresowanie. Będę musiała ją zakupić w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńJednak w wielu książkach powiela się ten sam schemat. Bohater jest potężnym magiem, czarownicą, wampirem itd. i zazwyczaj może coś otworzyć, pokonać śmiertelnego wroga, o którym nic nie wiedział. Np. Gemma Doyle w 'Studni wieczności', a w tym przypadku Danny, który mógł otworzyć przejście (trochę inaczej to nazwę).
Brzmi ciekawie, a do tego taka wysoka ocena. :) Nie pozostaje mi nic innego jak poszukać tej książki w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńBędę musiała przeczytać.
OdpowiedzUsuńTrololo, też ją ostatnio czytałam! <33
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o książce, ale skoro tak polecasz, z chęcią przeczytam! :)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńSuper książka. Wgl uwielbiam powieści Carda
OdpowiedzUsuńUff, dobrze, że czeka na mnie na półce. :)
OdpowiedzUsuńcoraz więcej dobrego słyszę o tej książce. Czyżby było aż tak dobrze? No cóż, tyle osób nie może się mylić ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie chcę sięgnąć ;)
OdpowiedzUsuń