wtorek, 31 grudnia 2013

Podsumowanie roku 2013


W tamtym roku były dinozaury, no to tym razem PANDA! Bo wszyscy je kochają <3


Podsumowanie

W tym roku przeczytałam o wiele mniej książek... tylko 68. Trochę smutno, szczególnie że rok temu, jak i dwa lata temu czytałam ich po 120. Niemniej przyznam, że te powieści, które trafiły w moje ręce były lepiej dobrane i mogłam naprawdę spędzić z nimi miło czas *^* 

Dalej recenzje... znowu mniej niestety, gdyż wyszło po policzeniu 52. Mało, ale mogło być gorzej. Jak widać znajdowanie nowych zainteresowań nie pomaga mi w znajdowaniu czasu na pisanie i czytanie. Poza tymi książkowymi doszło jeszcze 5 recenzji anime. Miałam je wstawiać co miesiąc, niemniej krucho było nawet z tymi zwykłymi, to i to postanowienie szybko się posypało. Mimo to mam nadzieję, że to nie koniec, bo obejrzałam kilka serii, o których chętnie bym co nieco napisała ^^

Co do postów, widać na pierwszy rzut oka, że jest to moja 78 notka w tym roku. Od czerwca coraz mniej pisałam i jakoś tak zostało - nie ma co się usprawiedliwiać. Jednak i tak w ciągu tych trzech lat opublikowałam ponad 300 postów, więc nie jest źle ;)

No i jeszcze trochę statystyk. Mimo tego, że mniej się udzielam, to licznik pokazuje już ponad 124 tys. wyświetleń, na dodatek mam już 416 obserwatorów, za co również jestem niezmiernie wdzięczna! No i nie można zapomnieć o 5485 komentarzy, które także cieszą ^^ 

No a tak poza tym opuściłam się ostatnio nawet ze stosikami o.O Chyba w tym tygodniu wrzucę taki zaległy z kilku miesięcy, a potem pewnie wrócę do starego comiesięcznego rytmu. Jeżeli mi się uda :D 

Moje ględzenie: 


O książkach

Na początku warto przyjrzeć się tegorocznym najlepszym premierom - według mnie ^^ 

- Requiem - Lauren Oliver (ostatnio raz wielbię powieści o miłości, innym razem ich nienawidzę, jednak tą przeczytałabym znowu, jest wspaniała, jak i cała trylogia <3)
- Dom Hadesa - Rick Riordan (TO JEST RIORDAN, TEGO NIE DA SIĘ NIE KOCHAĆ! PEEEERCY! <3)
- Mechaniczna księżniczka - Cassandra Clare (zwieńczenie Diabelskich maszyn, no cóż... zakończenie... hmm... nie wiem co powiedzieć, by nie spoilerować... ale poza tym to pokochałam tę książkę - w końcu jest w niej Will *^*)
- Kijem i mieczem - Kevin Hearne (Oberon, mój kochany psiak, tęskniłam za nim <3)
- Gwiazd naszych wina - John Green (co tu dużo mówić, ta książka doprowadziła mnie do łez... zresztą wszystkie książki Greena są poruszające, cieszę się, że trafiły one w moje ręce *^*)

Naturalnie wiele innych powieści, które wyszły w tym roku, okazało się być świetnymi lekturami, jednak to jest moja osobista czołówka! Wybrać pięć tytułów nie było łatwo, ale nie chciałam dawać większej listy, bo kto by to przeglądał xd 


O filmach

Tutaj będzie niewiele. No ale cóż, muszę przynajmniej wspomnieć o tym, jaka byłam szczęśliwa, gdy mogłam iść do kina na trzy wyczekiwane filmy! Morze potworów (druga część Percy'ego), Miasto kości i W pierścieniu ognia to filmy, o których myślałam non stop zanim wyszły. Pierwszy z nich okazał się być całkiem fajny, a skoro był tam Percy, musiałam go pokochać :D . Dalej - Miasto kości - ta ekranizacja mnie urzekła. Zresztą to samo tyczy się W pierścieniu ognia, na który to film szłam i który oglądałam z wielkimi emocjami! Właśnie dzięki tym produkcjom w ogóle wybrałam się w tym roku do kina i bardzo się z tego cieszę ^^


O anime

Łohoho, tutaj to akurat jest nieźle. Poznałam nowe serie, niektóre wręcz mnie zachwyciły, jak np. Clannad: Afterstory, na którym ryczałam jak bóbr przez dobre kilka odcinków. Ta seria dała mi do myślenia. Zresztą i tak najlepsze rozkminy miałam przy Kokoro Connect... wiele się działo wtedy w mojej głowie. Ale nie będę się tutaj rozwodzić nad wszystkimi tytułami, bo jest ich zbyt wiele. Po prostu warto zaznaczyć, że nadal uwielbiam oglądać te "bajeczki"  *^*


I na koniec

Jeden z moich rysunków
Mimo że przeczytałam i zrecenzowałam o wiele mniej książek, to nie rozwodzę się nad tym za dużo, gdyż stało się tak przez moje inne zainteresowania. Jednym z nich jest pisanie własnych opowiadań, z czego jak na razie w miarę regularnie publikuję fan fiction o HP (http://alex-i-lu.blogspot.com/). Wczułam się w historię o Alex i Lu, jednak nie piszę tylko jej, zwyczajnie inne idą mi jeszcze wolniej i ich nie publikuję ^^ Jedna nawet jest trochę ambitniejsza, to już coś! xd

No a poza tym moim nowym etatowym pochłaniaczem czasu jest rysowanie. Dopiero w tym roku się za to zabrałam i sprawia mi to wiele radości. Rysunki też publikuję na necie (http://trisvita.deviantart.com) i mimo że jestem początkująca, to staram się jak mogę, by jakoś to wszystko wyglądało. Jeden z rysunków wstawiam nawet obok. jest zrobiony akurat długopisem, choć rysuję też na komputerze (nawet więcej niż tradycyjnie) ^^

No ale to chyba na tyle, nie ma co więcej gadać, życzę już tylko:


Szczęśliwego Nowego Roku! 


poniedziałek, 30 grudnia 2013

Klątwa opali - Tamora Pierce



- Ale to życie Psa, Cooper. Szukamy, aresztujemy, zamykamy w klatkach. Czasami powoli, krok po kroku. - Omal nie umknęło mi to, co dodała na koniec: - A czasami tracimy więcej, niż złapiemy, do licha.”


Rebecca Cooper to szesnastolatka, która urodziła się w najbiedniejszej części miasta, a w końcu wstąpiła do legendarnej Gwardii Starościńskiej, strzegącej prawa i porządku. Trafiła tam pod opiekę najlepszych z najlepszych – Tunstalla i Goodwin, którzy nie byli zachwyceni perspektywą niańczenia niedoświadczonego Szczenięcia. Na szczęście okazało się, że Becca jest odważna i zdolna. Ponadto mimo swej nieśmiałości skrywa także pewien sekret, który może być przydatny na służbie. Dziewczyna w trakcie pełnienia straży w Niższym Mieście zaczyna wpadać na trop wielu morderstw. Ginący i znikający stamtąd ludzie to jednak nic nowego i mimo że dziewczyna wie, że tym razem dzieje się coś podejrzanego, niewiele może zrobić. Nikt jej na pewno nie uwierzy na słowo, a skoro ubodzy mieszkańcy slumsów ciągle znikają, to po co ktoś miałby sobie tym zawracać głowę. Aczkolwiek najwyraźniej warto co jakiś czas o tym pomyśleć, bo wychodzi z tego grubsza sprawa, która ma też związek z pojawieniem się pogłosek o Wężu Cienia, będącego wcześniej jedynie potworem z bajek, służącym do przestrzegania dzieci. Becca musi zrozumieć, że bycie Psem nie jest łatwe, nie zawsze wszystko się udaje i nie wszystkich da się uratować. Mimo to chce rozwiązać tę zagadkę i szuka pomocy nie tylko u Wieczornej Straży, ale także u przestępców. Jej niekonwencjonalne metody mogą przynieść jej wiele kłopotów, ale również skuteczność i sławę.

„-To jest Drapek - wyjaśnił Tunstall.
Wziął sobie krzesło.
-Będzie pierwszym kotem zarabiającym, jako Pies….”

Becca jest silną, odważną dziewczyną, która już od dawna wiedziała, że chce zostać Psem (gwardzistą). Jest niezwykle nieśmiała, nie lubi występować przed ludźmi, jednakże nie przeszkadza jej to w pracy. Mimo swej siły charakteru, skrywanej tajemnicy oraz sporych zdolności ta bohaterka wydała mi się najmniej interesująca, gdyż autorka ukazuje nam zbiór bardzo ciekawych postaci. Na początek nie można nie wspomnieć o Drapku, kocie Becci. Nawet nie znając jego sekretu, dwójka gwardzistów zaczęła go szanować i mówić do niego żartobliwie „Panie Drapku”. Ten osobliwy kociak potrafi pomóc w trakcie akcji, porozumiewać się ze swoją właścicielką i dawać rozmruczane prezenty, by nie być zbyt długo tarmoszonym. Jest uroczy i zaradny zarazem, na dodatek do końca nie wiadomo czym jest. Następnie warto pamiętać o sąsiadach, którymi są, co tu dużo mówić, przestępcy. Jednak nie są oni źli, wpadają do Becci na śniadania, dużo rozmawiają i dbają o dobre relacje z nią. Szczególnie Rosko Muzykant zwraca uwagę - mężczyzna o wielkich ambicjach potrafi zauroczyć swym wdziękiem i inteligencją. Dodatkowo gwardziści jak i reszta przyjaciół głównej bohaterki przedstawiają się od samego początku obiecująco, dzięki czemu z przejęciem można czytać o dalszych losach postaci.

Zostawiając na chwilę bohaterów, warto zwrócić uwagę także na świat przedstawiony w powieści. Trzeba przyznać, że jest on dobrze skonstruowany, a autorka wyraźnie nakreśla nam panujące tam zasady i zwyczaje. Niemniej jednak trudno na początku przywyknąć do wizji ukazanego świata. Samo nazywanie strażników porządku „Psami”, szkolących się nowicjuszy „Szczeniętami”, a posterunek „Budą„, trochę zastanawia. Takie dość prymitywne słownictwo wydaje się być w złym guście. Aczkolwiek okazuje się, że da się do niego przywyknąć, a uliczne odzywki i nazwy pasują tutaj jak ulał. Po jakimś czasie polecenie typu „Bierz go” wydane Szczenięciu, nie będzie robić już na czytelniku wrażenia, a panująca hierarchia zostanie przyswojona. Niemniej to nietypowe słownictwo, jak i wrzucenie czytelnika na głęboką wodę, sprawiało, że na początku trudno było wciągnąć się w tę historię. Dopiero po jakimś czasie można było z zaciekawieniem obserwować ciekawe wydarzenia, zaczynając rozumieć obyczaje przedstawianej rzeczywistości.

- Czemu nie spytasz swojego kolegi Klapsa? - spytał Tunstall. - Lubię Klapsa. To gołąb, z którym Pies może się utożsamić.”

Sama fabuła jest ciekawa i dobrze przemyślana. Książka nie dłuży się w trakcie czytania, opisywane sytuacje są interesujące, a tajemnice skłaniają czytelnika do myślenia. Wielowątkowość jest tutaj sporym plusem, gdyż daje nam większe pole do manewru przy rozwiązywaniu zagadek i kojarzeniu różnych faktów. Widać, że autorka zbudowała niezłą intrygę, którą musiała mieć już uporządkowaną wcześniej. Krok po kroku, idąc tropem różnych wskazówek zsyłanych Becce, można się domyślić, co będzie dalej i jak cała sprawa się rozwiąże. Czytałam w opiniach innych, że historia ta jest nieprzewidywalna, jednak osobiście rozgryzłam całą sprawę przed tym, jak została ona wyjaśniona. Dlatego też można wywnioskować, że całość nie jest banalna do przejrzenia, lecz jest porządnie ułożona i można przy niej z chęcią pomyśleć, po czym porównać własne wnioski z rzeczywistością, co daje jeszcze większą satysfakcję z czytania. Na dodatek jest to możliwe, dzięki samemu stylowi pisania autorki. Co prawda na początku trudno było przyzwyczaić się do używanego w powieści języka, niemniej gdy już miało się to za sobą, można było docenić to, jak autorka dba o szczegóły. Opisując wszystko w formie dziennika, przedstawia dość drobiazgowo, wydarzenia widziane oczami Becci, co jest możliwe dzięki jej spostrzegawczości. To zaś pozwala czytelnikowi dowiedzieć się wiele o zaistniałych sytuacjach i mieć ich pełny obraz.

Ogólnie „Klątwa opali” jest dobrą i poukładaną lekturą. Sam początek mnie do siebie zraził, jednak cieszę się, że miałam okazję przeczytać całą tę książkę. Okazała się ona być interesującą powieścią o złożonej fabule, dzięki której można było chwilę pogłówkować. Pojawiali się w niej ciekawi bohaterowie, których łatwo było polubić, a niektórych nawet trudno zapomnieć. Ponadto nie byli oni na szczęście wyraźnie określeni jako dobrzy czy źli. Psy nie były idealne, wpływowi ludzie, maczający palce w brudnych interesach, mieli kochające rodziny, a przestępcy mogli pomóc w rozwiązaniu sprawy morderstw, okazując się przy tym dobrymi towarzyszami. Na dodatek sam świat przedstawiony jest dobrze skonstruowany, styl pisania autorki niezły, a pozycję tę czyta się całkiem przyjemnie. Nie zostałam przez nią co prawda porwana. Nie. Zwyczajnie miło spędziłam czas z lekturą w ręku. Dlatego polecam ją osobom zainteresowanym fantastyką z silną główną bohaterką, z zagadką w tle i prostym językiem, ponieważ powinny one znaleźć tutaj coś dla siebie.


- Ty żyjesz – powiedziałam jak idiotka.
Przerwał lizanie łapy i skierował oczy na mnie. Masz o mnie marne zdanie, jeśli uważasz, że taka maleńka klątwa mogłaby mi choćby zmierzwić sierść.


Moja ocena 7/10


Tytuł: Klątwa opali
Seria: Kroniki Tortallu
Autor: Tamora Pierce
Ilość stron: 504
Wydawca: Jaguar
Data premiery: 2013-04-17



O autorce:

Tamora Pierce urodziła się w ubogiej rodzinie jako najstarsza z trzech sióstr. Snucie opowieści było zawsze jej wielką pasją. Miłością do fantastyki zaraził ją ojciec, który, przerażony tym, że córka mamrocze sama do siebie, zasugerował, by Tamora zaczęła spisywać to, co wymyśliła. Tamora wzięła się więc do pracy i stworzyła bardzo wiele opowieści rozgrywających się w jej ulubionych uniwersach - w świecie Star Treka, Władcy pierścieni, czy książek Michaela Moorcocka. Jeszcze przed swoim debiutem („Pieśń lwicy”) zaczęła studia psychologiczne w Filadelfii (do dziś wspomina statystykę jako jeden wielki koszmar) i imała się rozmaitych zajęć. Była asystentką w badaniach psychiatrycznych, pracownikiem socjalnym i nauczycielką, zaangażowała się również w wolontariat, a nawet prowadziła zajęcia z zakresu magii. Na ostatnim roku zapisała się na kurs pisania prozy science-fiction. W tym samym czasie tworzyła pierwszą powieść. Teraz zaś jest już od 25 lat szczęśliwie zamężna, nie ma dzieci, ale ma za to wielką, kochaną rodzinę rozsianą po całych Stanach.




Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Jaguar, za co serdecznie dziękuję ^^ 


http://wydawnictwo-jaguar.pl/

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...