sobota, 27 sierpnia 2011

Zimowy monarcha - Bernard Cornwell


"O królu Arturze, który nie był królem"


Bernard Cornwell to angielski pisarz, autor thrillerów i powieści historycznych, mieszkający na stałe w USA. W jego dorobku znajdują się rozmaite tytuły, ale największą sławę przyniosły Cornwellowi "Trylogia Arturiańska" ("Zimowy monarcha", "Nieprzyjaciel Boga", "Excalibur") oraz osadzony w czasach wojen napoleońskich cykl o przygodach Richarda Sharpe'a. Ceniony za umiejętności łączenia rzetelnej, popartej studiami, wiedzy oraz literackiej fikcji, Cornwell jest jednym z najpopularniejszych i najbardziej poczytanych anglosaskich autorów powieści historycznych. W dowód uznania dla jego twórczości, królowa Elżbieta II odznaczyła pisarza Orderem Imperium Brytyjskiego.

Brytania na przełomie V i VI wieku to mroczny czas w dziejach wyspy. Jest ona pogrążona w chaosie, walcząca między sobą, z trudem opiera się atakom Saksonów. Zaś starzejący się Uther nie ma potomka w odpowiednim wieku, by mógł objąć po nim władzę, ponadto jedynym człowiekiem, który zdolny jest zjednoczyć kraj i sięgnąć po koronę, jest Artur, jego nieślubny syn i podopieczny Merlina. Jest on wielce odważny i zdeterminowany by ocalić i zjednoczyć Brytanię. Wszyscy pokładają w nim swe ostatnie nadzieje, jednak on jest tylko zwykłym człowiekiem z wielkimi ambicjami. A musi podołać wielkiemu zadaniu i prawie niemożliwemu do zrealizowania, zważając na niektóre niesprzyjające sukcesowi okoliczności.

Postacie są zupełnie różne od tych, które spotykamy w legendach. Tutaj mamy do czynienia z bohaterami realnymi, z krwi i kości i w ogóle niewyidealizowanymi. W końcu są oni tylko ludźmi. Artur jest co prawda odważny, dobry i honorowy, jednak najważniejsze dla niego są jego ambicje, niekiedy zaś odzywa się w nim egoizm. Był także czasami irytujący i wydawało się, że jego niektóre decyzje graniczyły z hipokryzją. Merlin, nie jest wielkim czarownikiem, a strasznie zrzędliwym, złośliwym, niecierpliwym i impulsywnym fanem kotów. No może z tym fanem kotów troszeczkę przesadziłam, ale tylko troszeczkę, gdyż on naprawdę je lubił. Dlatego na początku przypominał mi trochę Magnusa z "Darów Anioła", jednak odniosłam wtedy mylne wrażenie. Prawdziwie był druidem, jednak nie miało się pewności czy miał kontakt z bogami, gdyż kochał udawać i grać Merlin dodatkowo był najzabawniejszą postacią w tej powieści. Jeszcze co mi się rzuciło w oczy przy bohaterach to to, że Lancelot nie był wcale tym wykwintnym, odważnym rycerzem, a kapryśnym i pragnącym poklasku mężczyzną, czasami nawet odzywał się w nim zwykły tchórz. Nie spotykamy w tej historii istot nadnaturalnych, jak Pani z Jeziora, co także odbiera trochę tej baśniowej atmosfery i wprowadza historyczny poblask.

W książce tej cały czas coś się dzieje. Nie można powiedzieć, że jest w niej za mało akcji. Walki, bitwy, wojny, to wszystko tak nas absorbuje, że nie mamy chwili wytchnienia. Trwamy wciągnięci w intrygi, spiski i spekulacje. Jesteśmy świadkami zdrady, zazdrości, miłości i męstwa, które prezentują swoją postawą bohaterowie. Mogłoby się niektórym wydawać, że wojny, ciągła walka może być nudna, gdyż nie każdy się tym fascynuje, jednak jest zupełnie odwrotnie. Pochłonięty czytelnik nie zauważa nawet kiedy mija kolejne strony, jak szybko leci czas. Ponadto czytając o dokonaniach, kogoś tak sławnego jak Artur, nie sposób się nudzić. Na tle historycznym, wielu z Nas dobrze znanym, dzieją się rzeczy spektakularne i niespodziewane. Ponadto zwroty akcji, które odwracają naszą wizję przyszłości do góry nogami, tak by nie dość, że zaskoczeni, to jeszcze żebyśmy byli bardziej zafascynowani.

Styl pisania w tej lekturze był przystępny, a autor bez problemu zaciekawiał odbiorcę. Nie stosował żadnych archaicznych zwrotów i jedynym utrudnieniem mogły być nazwy miejsc oraz imiona, do których po pewnym czasie i tak się przyzwyczajało. Przy tej pozycji mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową. Jednakże jest ona dość specyficzna, gdyż tak naprawdę nie skupiamy się na losach głównego bohatera Derfla, a na Arturze, o którym mnich snuje opowieść. Przez to także, mimo, że opisuje wszystko ze swojego punktu widzenia, nie zapoznajemy się zbyt często z jego uczuciami, a tym bardziej myślami. Tak naprawdę mamy wrażenie, jakby był tylko postronnym obserwatorem, choć tak nie jest. Jedynie w pewnym momencie, gdy to nie opowiada ani o Arturze, ani o innych osobach, będąc po prostu od nich tymczasowo odseparowanym, bardziej skupiamy się na jego postaci.

"Zimowy monarcha" jest pozycją ukazującą nam wiele ważnych wartości, których dużo osób nie pojmuje i nie chce pojąć. Widzimy w tej powieści prawdziwą przyjaźń, męstwo i honor. Jednakże ta lektura nie należy do łatwych, a zwolennicy lekkich utworów, możliwe, że nie dadzą rady jej przeczytać. Atmosfera, jaka panuje w książce, jest ponadto często napięta i tylko odrobina humoru ją czasami rozluźnia. Jedynie Merlin sprowadzał go do tej powieści i było go raczej niewiele, jednak według mnie i tak wystarczająco. Pierwszy tom "Trylogii Arturiańskiej" diametralnie różnił się od arturiańskich legend, jednak według mnie na korzyść. Mamy przed sobą, nie osoby wymyślne, idealne i jednocześnie nierealne, a zwyczajnych ludzi, którzy są wartościowymi postaciami. Polecam tę lekturę tym, którzy chętnie zobaczą inne oblicze Artura, nie króla Artura, lecz wodza i wojownika.

Moja ocena 9/10


Tytuł: Zimowy Monarcha
Autor: Cornwell Bernard
Ilość stron: 560
Wydawca: Instytut Wydawniczy Erica
Data premiery: 2010-05-18


Książkę otrzymałam od Instytutu Wydawniczego Erica, za co serdecznie dziękuję :)


 


piątek, 26 sierpnia 2011

Spętani przez bogów - Josephine Angelini


"Tragedia napisana przez los tysiące lat temu"


Młoda Amerykanka Josephine Angelini wywołała w roku 2011 swoim debiutem burzę wśród wydawców na całym świecie. Amerykański wydawca zapłacił za nieukończony tekst ponad milion dolarów za prawa do publikacji "Spętanych przez bogów". I kupił dwa dalsze nienapisane jeszcze tomy trylogii (Dreamless i Ilium). Równie entuzjastycznie zareagowali wydawcy w 21 krajach.

Helena Hamilton przez całe życie czuła, że jest inna. Dzieciaki w szkole mówiły, że jest dziwakiem, a ona zawsze usuwała się w cień. Przekonywała samą siebie, że jest normalna i że nic się nie dzieje. Jednak zaczyna dręczyć ją sen, który wraca do niej co noc. Helena wędruje w nim przez jałową pustynię, rano zaś budzi się, mając nogi brudne od piasku i krwi. Potem zaczynają ja prześladować trzy zawodzące kobiety w bieli. Nadal próbuje wszystko ignorować, lecz kiedy na wyspie pojawia się nowa rodzina, a w liceum spotyka najpiękniejszego chłopaka jakiego wiedziała, nie wytrzymuje. Ona, nieśmiała i łagodna, zaczyna pałać do niego czystą nienawiścią.

Postacie powieści są różnorodne. Ich charaktery są bardzo ciekawie dobrane do wyglądu. Na przykład najbliższa przyjaciółka Heleny, jest niska, drobniutka i może wyglądać jak aniołek , ale ma niezły temperament. Zaś sama główna bohaterka, jest strasznie wysoka i dobrze zbudowana , a emanuje nieśmiałością i spokojem. Mamy do czynienia z najróżniejszymi osobowościami oraz zachowaniami i przyzwyczajeniami. Ogółem rzeczy bohaterowie są barwni i każdy z nich ma indywidualny styl bycia.

Na początku trochę się obawiałam, że fabuła powieści będzie całkowicie pospolita i często spotykana. Stało się tak ponieważ na początku książki z pozoru dość zwyczajna, acz nielubiana uczennica poznaje bardzo przystojnego chłopaka, który od razu zaczyna się nią dziwnie interesować. Na szczęście okazało się, że byłam w błędzie, a akcja poszła innym torem niż się spodziewałam. Powieść nie jest uboga w wiele fascynujących sytuacji i nieoczekiwanych wydarzeń. Nie zabraknie także wątku miłosnego, który szczęśliwie nie jest do końca przewidywalny.

Mitologia i legendy stają się tutaj prawdziwe. Oczywiście nie wszystkie, jednak mamy przybliżoną historię wojny trojańskiej. Rzeczywistość jest poprzeplatana z fikcją. Potomkowie bogów, cztery Domy, mojry, erynie, to może Wam na razie niewiele mówić, jednak po przeczytaniu lektury będzie Wam dobrze znane. Całe to przedstawienie zmienionej mitologii jako prawdy, było dobrze wykonane i realistyczne. Czytając nie miało się wrażenia, że coś jest absurdalne, z czym niekiedy można się spotkać w niektórych pozycjach. Autorka umiejętnie wprowadziła postacie fikcyjne między te realne, tworząc inną rzeczywistość.

Styl pisania autorki jest przystępny, nie sprawia czytelnikowi trudności. Opisy świata przedstawionego, bohaterów i wydarzeń są wyczerpujące i zadowalające. Autorka bez problemu wciągnęła mnie w historię, o której pisała, tak bym nie mogła się oderwać od lektury. Książka choć nie nudziła, nie była jednak całkiem obfita w wydarzenia. Akcja się co prawda nie ciągnęła, lecz nie można powiedzieć, że wiele się działo. Osoby pragnące czytać o tuzinach przygód, będą zawiedzione, jednak uważam, że reszta będzie usatysfakcjonowana.

"Spętani przez bogów" jest pozycją, po którą warto sięgnąć. Ukazuje ona między innymi, jak bardzo historia lubi się powtarzać, i jakie są skutki niekiedy niewiele, zdawać by się mogło, znaczących rzeczy. Mamy do czynienia z mitologią, fikcją i rzeczywistością. Choć nie można zarzucić książce nieprzerwanej akcji, to nie jest ona nużąca, a humor, który rozładowuje chwile napięcia, trochę to nadrabia. Pozycję tę polecam osobom, które chętnie zanurzą się w świecie potomków bogów i gdzie los spisany przed tysiącami lat, może się zmienić.

Moja ocena 7,5/10


Tytuł: Spętani przez bogów
Autor: Josephine Angelini
Ilość stron: 400
Wydawca: Wydawnictwo Amber
Data premiery: 2011-07-05

Wyniki konkursu



A więc tak, wczoraj skończył się konkurs, w którym można było wygrać "Na psa urok" i "Raz wiedźmie śmierć". W jury razem ze mną była . Prace były świetne, a wybór bardzo trudny. Jednak nie przedłużając dwoma zwyciężczyniami są: SuzanDragon i angela_lola_french19@ . Gratuluję ! :D 
Dziewczyny. proszę o jak najszybsze nadesłanie adresu :D

Oto ich prace:

angela_lola_french19@

1. Jaki urok rzuciłbyś na psa, żeby przyniósł ci te książkę?


JA: -Psie, przynieś mi książkę, która jest do wygrania u Tristezzy!
PIES: -Sama sobie przynieś, mało ci tych, które masz na półce?

J: -No proszę cię, no nie bądź Gargamel!

P: -Porównujesz mnie z facetem od smerfów?!

J: -Sam się prosiłeś! Wredny jesteś!

P: - ...

J: -No proszę cię! Przez tydzień pozwolę tobie spać na moim łóżku, co ty na to?

P: -Mów do ściany.

J: - Wystarczy, że ludzie uważają mnie za wariatkę, bo gadam do ciebie! No to może kupię ci twoje ulubione mini hot-dogi?

P: -Zimno.

J: -Ty ze mną negocjujesz? Ty, Burek uważaj sobie!

P: -Chcesz książkę? To się wysil trochę! Za darmo nie pomagam.

J: (wkurzona) Już ja ci się postaram!!! (rzuca urok) Psie uparty, wygadany, jesteś dzisiaj wyszczekany. Nieposłuszeństwa nie toleruję miś, książkę przyniesiesz mi w zębach dziś!

(Pies szybko wybiega przez okno i nagle po chwili pojawia się z nową książką)


i SuzanDragon

2. Jak zadałbyś śmierć wiedźmie?


Ale czemu od razu zabijać? Nie lepiej przytuuuliiić? :D Ale jeśli naprawdę bym musiała, to:
Wynajęłabym Stefana i Zdziśka, moje mordercze miśki żelki obdarzone inteligencją, żeby ją porwały. Stefanowi i Zdziśkowi oczywiście by się nie udało, gdyż wciąż mają kaca po ostatniej imprezie z Magnusem, na której było mnóóóstwo Rosyjskiej Tęczowej, więc zakasałabym rękawy, chwyciła mój wierny łuk i poszłabym sama ją schwytać. Jak to mówią, jeśli coś ma być zrobione dobrze, zrób to sama. Wlokę schwytaną czarownicę za włosy do mojej kryjówki, w drugiej ręce trzymam miotłę, na plecach łuk. Przywiązuję czarownicę do kaloryfera. Skąd wziął się kaloryfer w mojej jaskini-kryjówce, nie wnikam. (i tutaj zaczyna się mordercza część) Piszę o niej niepochlebną recenzję na moim blogu. Kiedy już kończę, okazuje się, że ten kaloryfer, to nie był kaloryfer, tylko zaczarowana przez czarownicę żaba. Wrrr, ona gra nie fair! Chwytam za moją broń ostateczną, podchodzę do czarownicy i... Gilgoczę ją z całych sił piórkiem! Mało kto wie, że czarownice są bardzo wrażliwe na gilgotki. W końcu nie wytrzymuje i pęka ze śmiechu. Wszędzie rozsypuje się kolorowe konfetti. I tak zabiłam czarownicę. :D

.....................................................................................

Chciałam Wam jeszcze przybliżyć prace, które zostały wyróżnione, jednakże tylko słownie, a nagrody nie są przewidziane.  Lecz warto je też przeczytać :D Oto prace, których autorami są (kolejno): Patka, sandpierz@, Raya.

Mój kundel o zdecydowanie niemęskim imieniu Kwiatek, to najgłupsze stworzenie na świecie. Żeby zmusić go do czegokolwiek oprócz jedzenia trzeba cysterny siły i oceanu cierpliwości. Najpierw musiałabym pomedytować kilka godzin nad książką zjeść tabliczkę czekolady i z tak naładowanymi akumulatorami rzuciłabym na niego urok. Kundel zmieniłby się w przystojnego bruneta o cudownych brązowych oczach. Następnie zaczarowałabym kość tak by zachowywała się ja bumerang i wtedy pies pobiegłyby do Tristezzy, A ona całkowicie oczarowana jego urodą dałaby mu książki, trochę zdziwiona, że amant bierze je w zęby i ucieka goniąc dziwny latający przedmiot. Całe szczęście, że Tristezza, zapakowała książki w kopertę! Ponieważ nie można znęcać się nad zwierzętami, dałabym Kwiatkowi w nagrodę kość. Ja miałabym święty spokój a on kiedy zorientowałby się w końcu do czego kość służy wcinałby ze smakiem. A ja, biorąc z niego przykład, usiadłabym wygodnie i delektowałabym się świeżo upolowaną literaturą. 

______

Właściwie nie mam i nigdy nie miałam nic przeciwko miłośniczkom brodawek i czarnych, szpiczastych kapeluszy. Jeśli o mnie chodzi - mogą sobie latać na miotle i głośno rechotać na tle księżyca. Gdyby jednak zdarzyło się, że mam jakąś zabić, znaczyłoby to, że jest groźna, niebezpieczna i przede wszystkim potężna. Takiej wiedźmy nie pokonałabym moimi wątpliwymi umiejętnościami magicznymi (dawno temu skończyłam jedenaście lat, a nadal czekam na list z Hogwartu, co może sugeruje mi, że różdżką to ja się posługiwać nie potrafię), a już na pewno bałabym się zdecydować na rzucenie uroku, klątwy czy też zabawić laleczkami voodoo. Nigdy nie wiadomo, kiedy czarna magia może obrócić się przeciwko tobie.
Nie dałabym sobie też rady z udźwignięciem miecza, a scyzorykiem mogłabym ją co najwyżej dziabnąć w szklane oko. Łuk, szpada, maczuga, kij baseballowy - to wszystko chociaż jest cenną bronią to raczej nieprzydatną w niezgrabnych rękach kogoś, kto nie umie się nią posługiwać. Widzę więc w takiej sytuacji tylko jedno wyjście. Zakradnę się do jej jaskini vel groty vel kryjówki i wezmę ją z zaskoczenia. (Gdyby coś miało pójść nie tak, jestem gotowa użyć mojego uroku osobistego i wytrącić ją z równowagi rozmową). Następnie chwycę ją za kark i bezceremonialnie zanurzę jej ohydną twarz w bulgoczącym kociołku, w którym mieszała obrzydliwe składniki. Mój sposób na zabicie wiedźmy? Utopienie jej w tajemnej, magicznej miksturze, która miała jej zapewne pomóc przejąć nad światem władzę. 

______

A czemu miałabym zabijać wiedźmę? No dobrze, załóżmy, że owa wiedźma mnie bardzo zdenerwowała, ukradła mi moją książkę ze skarbca. Jako porządna kobieta, wzięłabym patelnię i wyruszyła do jej domu. Przecież wszyscy wiedzą o skuteczności tej broni. Głupi pomysł, prawda? W takim razie, otrułabym ją? Bez sensu, wyczuje swoim węchem. Zadźgała we śnie? Jej zaklęcia mnie zabiją zanim wejdę do domu. Hm… Już wiem! Wysłałabym kota mojej siostry! To krwiożercze czarne stworzenie, za każdym razem doprowadza mnie do szału. Wiedźma by nie wytrzymała psychicznie i sama by się zabiła. Pewnie niewyspana pomyliłaby coś w swoich „miksturkach” i wysadziła się w powietrze. Zbrodnia doskonała, a oprócz tego pozbyłabym się tego głupiego kota :D. 

...........................................................................

Dziękuję za udział w konkursie, prac było aż 40, z czego bardzo się cieszę. To na pewno jeszcze nie ostatni konkurs na moim blogu, jednak jeszcze nie wiem kiedy zorganizuje następny :) 

Pozdrawiam
Tris

Informacja wydawnictwa Mag; Podróże/Pieśń czasu - Ian MacLeod

Mag Jacek Rodek
Pl. Konstytucji 5/10,00-657 Warszawa
E:mag@mag.com.pl Web: www.mag.com.pl
Informacja prasowa
 Warszawa, 25 sierpnia 2011


 
Podróże/Pieśń czasu
Ian MacLeod

Dzięki "Podróżom" traficie do miejsc niezwykłych. Od odmienionej Jerozolimy po wiatraki poruszające się dzięki własnym wiatrom. Od zimnych brytyjskich kempingów do olbrzymich, wspieranych pracą niewolników imperiów. Zakres wizji MacLeoda przedstawionych w tym zbiorze jest przytłaczający, niemniej cechą wspólną wszystkich tych opowieści jest zainteresowanie autora człowieczeństwem oraz sposób, w jaki łączy to co fantastyczne i dziwne z przeciętną codziennością. Spodziewajcie się znaleźć w "Podróżach" cuda, zaskakujące prawdy i świetną literaturę. 

PIEŚŃ CZASU

Pod koniec dwudziestego pierwszego wieku, stara, mieszkająca w Kornwalii kobieta ratuje z oceanu nagiego młodzieńca i zabiera go do swego pięknego domu. Bohaterka jest światowej sławy skrzypaczką i - mimo nowoczesnych metod przedłużania życia - zbliża się do kresu swych dni. Niedoszły topielec z kolei cierpi na utratę pamięci, nie wie o sobie nic. Kobieta nadaje mu imię Adam. Zaczyna opowiadać mu swoje wspomnienia, on okazuje się wiernym słuchaczem. Opowieści bohaterki są przerywane scenami z codziennego życia w kornwalijskim domu. Barwne, pełne wydarzeń życie artystki prawie pozwala nam zapomnieć, że cała historia rozgrywa się w chaotycznym i niebezpiecznym świecie epoki. MacLeod przedstawia w książce specyficzną, fascynującą wizję dwudziestego pierwszego stulecia - wieku katastrof i nowych, śmiertelnych chorób. Niemniej, jak często w pisarstwie tego autora, okazuje się, że historia osobista zawsze jest ważniejsza od tej powszechnej -                                                                                                                       - Ray Olson, Booklist


Rozgrywająca się w niedalekiej przyszłości, osadzona w Anglii "Pieśń czasu"s jest bogatą i subtelną opowieścią, dotykającą tematu pamięci i tożsamości, ożywioną przez mistrzowsko nakreślone, ludzkie, aż nazbyt ludzkie, postacie bohaterów.
                                                                                                                     

Tytuł:
 Podróże.Pieśń Czasu.

Autor:
Ian MacLeod

Seria:
 Uczta Wyobraźni

ISBN:
 978-83-7480-218-5




Tłumaczenie:
 Paulina Braiter

Oprawa:
 Twarda

Format:
 135x202

Liczba stron:
 496

Rok wydania:
 26 sierpnia 2011

środa, 24 sierpnia 2011

Raz wiedźmie śmierć - Kevin Hearne


"Druid paranoik powraca"


Kevin Hearne urodził się w Arizonie. Uczy angielskiego, a kiedy nie sprawdza stosów prac domowych i nie pisze powieści, hoduje bazylię i maluje pejzaże z córką. Ponadto lubi robić piesze wycieczki, czytać komiksy i mieszkać sobie z żoną i córką w tycim, acz przytulnym domku. "Raz wiedźmie śmierć" jego autorstwa jest już drugą częścią serii "Kroniki Żelaznego Druida".

Atticus O'Sullivan, ostatni z druidów, po tym jak zabił pewnego celtyckiego boga, staje się sławny. Oczywiście chodzi tu o sławę wśród istot magicznych, której wcale nie pragnął. Teraz najróżniejsi bogowie życzą sobie, by zabił ich rywali, a w szczególności boga piorunów Thora. Jednak to nie są jedyne kłopoty druida. Otóż bóg-oszust Kojot, pewnego dnia puka do jego drzwi i żąda by unicestwił jednego wielkiego demona, który okazuje się być potężnym upadłym aniołem. Horda bachantek z Las Vegas postawia wyruszyć do jego sennego miasteczka i zmienić je w miejsce rozpusty. Na dodatek na jego życie czyha sabat niemieckich wiedźm, który poluje także na jego znajome polskie czarownice. Do pomocy ma jedynie swoich prawników, co prawda jeden jest wampirem, zaś drugi wilkołakiem, jednak czy to wystarczy w obliczu takiego zagrożenia, w jakim znalazł się Atticus?

Większość postaci została już przez nas poznana w poprzedniej części. Oczywiście spotykamy nowych bohaterów, jednak nie są oni pierwszoplanowi. Atticus, jak zwykle, był inteligentny, zabawny i sprytny oraz pozostał tym samym kochanym paranoikiem, dzięki czemu co jakiś czas mogłam się porządnie pośmiać. Niestety muszę wyznać, że w tej części jest o wiele mniej Oberona, co napawało mnie smutkiem. Jego ciekawe rozumowanie i wyskakiwanie z jakimś faktem w najmniej spodziewanym momencie nadal jest nam dostarczane, jednak w o wiele mniejszej dawce. Chciałam napisać jeszcze tylko o jednym bohaterze, otóż o sąsiedzie z naprzeciwka. Był on w tej części jeszcze bardziej irytujący, jednak to skutkowało równie zabawnymi sytuacjami, jak wcześniej. Według mnie jest on nieodłącznym elementem tej powieści i cieszę się, że i tym razem go nie zabrakło.

W książce dużo się dzieje. Główny bohater co chwilę musi zmierzyć się z czym innym i jesteśmy świadkami wielu jego walk. Wydarzenia są barwnie opisane, z perspektywy druida, który często dopowiada swoje ciekawe komentarze. Fabuła składa się z kilku wątków, jednak one wszystkie są ściśle powiązane z panem O'Sullivanem. Manipulacje także są nierozerwalną częścią tej pozycji. Znajdujemy się w położeniu, w którym każdy chce wyjść na swoje, nie zważając na innych. Intrygi układane przez bogów, których pionkiem powinien zostać Atticus, często się rozpadają z prostego powodu. Otóż on nie daje sobą pomiatać. Przygody 2100-letniego chłopaka są niezwykle ciekawe i porywające.

Bardzo podoba mi się pomysł autora na to, że po prostu wszystkie istoty istnieją. W końcu tak naprawdę nie można wykluczyć istnienia czegokolwiek, a on ukazuje nam, że bogowie celtyccy, żyją obok greckich czy nawet obok Boga chrześcijańskiego. W takim przypadku, dzięki temu, że ktoś w nich wierzy, oni rzeczywiście żyją. Lecz wtedy może się nasuwać pytanie, jakim cudem? I w takim razie, jak to możliwe, skoro te religie się przecież wykluczają. No cóż na to odpowiedzi ni otrzymujemy, lecz wątpię by komuś to przeszkadzało. W takim świecie żałuję tylko, że nie ma Latającego Potwora Spaghetti, a raczej żałuję, że autor nie wprowadził go do swej opowieści.

Mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, gdzie narratorem jest Atticus. Poznajemy wiele jego myśli, jednak nie jesteśmy nimi przytłaczani. Pan Hearne posługuje się przystępnym językiem i wszystko dokładnie nam opisuje. Obraz jaki stworzył jest intrygujący i z pewnością nadzwyczajny. Wprowadza on do powieści wiele akcji, jej zwrotów i niespodziewanych wydarzeń, co dodaje wiele dynamizmu. Wszystko to przyozdabia także humorem, by w trudnych chwilach, czytelnik nie był całkowicie poważny, a miał od tych zdarzeń chwilę wytchnienia.

"Raz wiedźmie śmierć" z pewnością dorównuje poziomem pierwszej części. Jednak nie potrafię orzec czy jest lepsza, gdyż raczej oceniam je na równi. Bardzo mnie cieszy, że powieść nie spadła poniżej moich oczekiwać, a całkowicie je zaspokoiła. Ta barwna i zabawna, pełna przygód i intryg książka, nie tylko świetnie się zapowiadała, gdyż jej wykonanie także jest rewelacyjne. Jestem szalenie ciekawa cóż takiego Kevin Hearne jeszcze wymyśli i już nie mogę się doczekać kolejnej części. Polecam tę lekturę każdemu bez wyjątku, gdyż uważam, że każdego ona pochłonie i że każdy miło spędzi z nią czas.

Moja ocena 10/10



Tytuł: Raz Wiedźmie Śmierć
Autor: Hearne Kevin
Ilość stron: 400
Wydawca: Rebis Dom Wydawniczy
Data premiery: 2011-08-17


Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Rebis, za co serdecznie dziękuję :)



wtorek, 23 sierpnia 2011

Syrena - Tricia Rayburn


"Przyciąga jak syreni śpiew"


Tricia Rayburn swoją pierwszą książkę napisała jeszcze jako nastolatka. Dziś jest uznaną autorką powieści dla młodzieży. "Syrena" to pierwsza część jej wspaniale zapowiadającej się romantycznej serii z wątkiem kryminalnym. Pomimo strachu przed stworzeniami z głębin, Tricia wciąż uwielbia wodę, dlatego zamieszkała w nadmorskiej miejscowości na wschodnim wybrzeżu Long Island.

Vanessa Sands myślała, że to będą zwyczajne wakacje. Jednak gdy ciało jej siostry zostaje wyrzucone na brzeg, dzień po ich rodzinnej kłótni, wszytko się zmienia. Wszyscy uważają, że był to nieszczęśliwy wypadek lub wręcz samobójstwo, jednak jej siostra wie lepiej. Wie, że Justine nie byłaby ani tak lekkomyślna ani zdesperowana. Wkrótce po tej tragedii w nadmorskim miasteczku następuje seria podobnych zdarzeń. Jednak mężczyźni wyrzucani na brzeg, mają na ustach zastygłe szerokie uśmiechy. Przerażeni turyści uciekają w popłochu, zaś mieszkańcy nie wyściubiają nosów spoza swoich domów. Vanessa jest świadkiem mnóstwa niezwykłych sytuacji. Odkrywa wiele sekretów i zostaje wprowadzona do tajemnego świata...

Postacie powieści są świetnie wykreowane. Każda ukazuje zupełnie inny charakter, reprezentuje różne reakcje i zachowania. Na szczęście bohaterzy nie są także irytujący, jak to niekiedy się zdarza. Vanessa była dość ciekawą osobą. Zawsze jej się wydawało, że żyła w cieniu siostry, a okazuje się, że było dokładnie na odwrót. Dziwi mnie, że tego nie zauważyła. Poza tym po śmierci siostry zaczyna słyszeć jej głos, który jej pomaga i co szczerze mówiąc, nadal nieco wytrąca mnie z równowagi, ponieważ nie mam pojęcia co to dokładnie było. Ponadto dziewczyna jest odrobinę tajemnicza i skrywa sekrety, z których nawet nie zdaje sobie sprawy.

Fabuła jest interesująca. Powieść wciąga czytelnika już od pierwszych stron, gdy dopiero jesteśmy wprowadzani w sytuację. Jednak już wtedy nie potrafiłam oderwać się od książki. Musze przyznać, że lektura jest bogata w zaskakujące momenty, jednak gorzej ze zwrotami akcji. Tychże było mało, jednak nie odczuwało się potrzeby by było ich więcej. Tajemnice, które zostawały przed nami stopniowo odkrywane, dodawały nam jeszcze więcej motywacji by książki nie odłożyć. Ponadto spotkałam się z dość oryginalnie przedstawionym tematem syren, co także mnie ucieszyło.

Autorka posługuje się nieskomplikowanym językiem, który nie sprawia żadnych kłopotów w trakcie czytania. Opisuje wszystko, zaspokajając nasz apetyt. Potrafi przedstawić historię w ten sposób by czytelnik nie mógł oderwać się od powieści i z zainteresowaniem czytał o kolejnych zdarzeniach. Co więcej prezentuje nam całą historię bardzo realistycznie, przez co odbiorca może bez problemów zrozumieć i uwierzyć w to o czym czyta.

Podsumowując, "Syrena" jest powieścią o oryginalnej i ciekawej fabule, świetnie stworzonych bohaterach, a wszystko to jest spisane przystępnym językiem. Cała książka została bardzo pozytywnie przeze mnie odebrana i cieszę się, że miałam okazję ją przeczytać. Wszystkie te wrażenia, które wywarła na mnie ta pozycja są poprzeplatana spokojem, który także został przez nią wywołany. Czytając o o wodach, uczuciach i osobach, odbieranych w pewien normalny dla Vanessy sposób, czułam miejscami ukojenie. Tę lekturę polecam osobom, które będą zainteresowane taką tematyką oraz szukającym wrażeń i wytchnienia od zwyczajnego żywota.

Moja ocena: 9/10



Tytuł: Syrena
Autor: Tricia Rayburn
Ilość stron: 360
Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie
Data premiery: 2011-05-04


Książkę otrzymałam od Grupy Wydawniczej Publicat, za co serdecznie dziękuję ^^


 

niedziela, 21 sierpnia 2011

Mroczne szaleństwo - Karen Marie Moning


"Każdy dzień, gdy nikt nie próbuje mnie zabić, to dobry dzień."


Karen Marie Moning jest bestsellerową autorką 12 powieści, wliczając międzynarodowe bestsellery urban fantasy Kroniki Mac O'Connor. Jej książki zostały opublikowane w dwudziestu jeden językach i zyskała fanów na całym świecie. Moning zaczęła swą karierę pisząc książki paranormal romance w Szkocji, ale kiedy zaczęła coraz bardziej fascynować Celtycka mitologią, zamieniła gatunek na urban fantasy, a miejsce na Dublin, więc mogła skupić się na Tuatha de Danann lub starożytnej nieśmiertelnej rasie Fae, która żyła w sekrecie pośród ludzi.

MacKayla żyje w małym miasteczku. Dobrze jej się wiedzie, ma kochających rodziców i siostrę. Jednak jej siostra wyjeżdża na studia do Dublina, a ich kontakt pozostaje zmniejszony, tylko do elektronicznego. Pewnego dnia przychodzi wieść, że Alina została zamordowana. Rodzina nie potrafi tego przeżyć, zaś Mac postanawia znaleźć zabójcę swej najlepszej przyjaciółki. Dowiaduje się niestety, że ta miała przed nią ostatnimi czasy wiele tajemnic i już nie jest tą samą osobą, której wszystkie sekrety znała. Jedyną wskazówką jaka może ją naprowadzić na zabójcę to wiadomość na poczcie głosowej, zostawiona przez zmarłą tuż przed śmiercią. Aczkolwiek dziewczyna niewiele z tego rozumie i wyjeżdża do zupełnie obcego kraju, w którym straciła ukochaną osobę.

Mac dowiaduje się, że jest widzącą elfy sidhe. Na początku nie chce w to uwierzyć, bardziej prawdopodobną wersją według niej jest to, że popadła w szaleństwo. O tym kim jest dowiaduje się od przystojnego i mrocznego Jericho. Ona sama nic o nim nie wie, lecz będzie musiała mu zaufać. Czeka ją wiele niebezpieczeństw związanych z jej zdolnościami. W prawie każdym dniu ociera się o śmierć. Potrzebuje w tej chwili sprzymierzeńca, gdyż jej kłopoty to tylko część historii. Okazuje się, że wplątała się o wiele bardziej i teraz będzie musiała dokończyć dzieła swojej siostry.

W powieści występowały dwie postacie, które poznaliśmy najlepiej. Była to główna bohaterka Mac i Jericho, tajemniczy mężczyzna. Prezentują zupełnie odmienne charaktery, co na pewno jest miłym ubarwieniem w trakcie czytania. Tym co ich najbardziej od siebie odróżnia jest to, że Jericho jest pewnym siebie dorosłym mężczyzną, zaś Mac, choć ma dwadzieścia dwa lata, nadal zachowuje się i myśli jak nastolatka. Poza tym różnorakie elfy są świetnie opisane, tak, że odbiorca bez problemów może sobie je wyobrazić i uświadomić sobie, że nie chciałby takiego stworzenia spotkać. To właśnie elfy wprowadzały nutkę dynamizmu w opisach postaci.

Fabuła jest złożona i ciekawa. Wokół całej historii został zasiany tajemniczy klimat. Utwór ten nie jest także ubogi w zwroty akcji, które raz po raz zaskakują czytelnika. Wydarzenia następuję płynnie po sobie, a cała książka wciąga czytelnika bez reszty. Zaistniałe sytuacje są opisane bezbłędnie, dzięki czemu potrafimy jeszcze lepiej zatopić się w lekturze. "Mroczne szaleństwo" jest pozycją interesującą, stawiającą odbiorcę w trudnej sytuacji w jakiej znalazła się poznana przez nas widząca sidhe.

Styl pisania autorki nie sprawia żadnych kłopotów przy czytaniu. Mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, jednak dość specyficzną. A jest tak ponieważ nie poznajemy zbyt wielu uczuć i myśli bohaterki, w pewnym sensie narratorka opisuje to chłodno oceniając sytuację. Autorka mimo wszystko i tak idealnie wszystko obrazuje, a czytelnik czuje się usatysfakcjonowany przedstawieniem danych realiów.

Pierwsza księga "Kronik Mac O'Connor" wspaniale wprowadziła nas do świata elfów. Już nie mogę się doczekać kolejnej części, która jeszcze lepiej przedstawi nam sytuację. Bardzo podoba mi się świat, który przedstawiła nam Pani Moning i w jaki sposób to zrobiła. Jej książkę polecam osobom, które czekają na coś ciekawego, co oderwie ich od życia codziennego i wciągnie na dobre do innego świata.

Moja ocena 9/10


Tytuł: Mroczne Szaleństwo
Autor: Karen Marie Moning
Ilość stron: 364
Wydawca: Wydawnictwo Mag
Data premiery: 2011-05-18


Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Mag, za co serdecznie dziękuję :)

piątek, 19 sierpnia 2011

W nadziei na lepsze jutro - Ewa Bauer


"W poszukiwaniu szczęścia"


Ewa Bauer – prawniczka z wykształcenia, psycholog z zamiłowania. Choć zawsze mówiła, że pisanie książek pozostawia sobie na emeryturę, postanowiła przyspieszyć ten proces, czego efektem jest jej debiutancka powieść "W nadziei na lepsze jutro". Włada kilkoma językami obcymi, uwielbia podróże, ale korzenie zapuściła w Krakowie.

Powieść przedstawia historię młodej kobiety, Anny, która bardzo chciała odnaleźć szczęście w swoim życiu, mimo przeciwności, które zgotował jej los. Poznajemy także dwie inne bohaterki, które są ściśle związane z tym co przydarzyło się Annie. Kobiety muszą sobie poradzić w trudnych sytuacjach, zmieniają się. Lecz nie tylko one, wszystkie postacie przechodzą metamorfozy, podejmują różne decyzje, niekoniecznie słuszne, które prowadzą nas do kolejnych wydarzeń.

Postacie powieści są barwnie opisane, poznajemy je dogłębnie. Ich różnorodne charaktery, niekiedy nie pasujące do siebie, przybliżają nam naturę ludzi, o których czytamy. Anna bardzo wiele przeżyła, co na pewno odbiło się na jej stylu życia. Możemy wyraźnie zauważyć zmianę w jej zachowaniu na przełomie czasu, który mija w powieści. Dziewczyna zamyka się w sobie i już nie jest tak otwarta na innych jak wcześniej. Strata i cierpienie jakiego doznała, pozostawiła ślad na jej duszy, o którym już nigdy nie będzie jej dane zapomnieć.

Fabuła powieści jest bardzo ciekawa, jednak książka skupia się wokół uczuć. Miłośnicy wartkiej akcji i przygód zawiedliby się, jednak czytelnicy szukający czegoś głębszego, po przeczytaniu lektury będą zadowoleni. Jednakże nie można zarzucić, że nic się w tym utworze nie dzieje. Zdrady, rozstania i powroty, niektóre także niespodziewane następują po sobie, tworząc jedną całość. Jesteśmy co chwila zaskakiwani tym, jak toczą się losy naszych bohaterów.

Jak już pisałam uczucia są najważniejsze w tej pozycji. Czytając odczuwamy wszystko to co bohaterowie. Odczuwamy stratę, cierpienie i żal przy zdradzie, zaś gdy zaczyna się układać, zaczynamy napełniać się nadzieją i radością. Książka wywarła na mnie ogromny wpływ oraz ogromne wrażenie. Emocje, które mną targały w czasie czytania, nie zostaną przeze mnie za szybko zapomniane, ani wyrzucone z mego serca.

Autorka pisze językiem nie sprawiającym trudności, zaciekawiając czytelnika i wprowadzając go w świat głęboki emocjonalnie. Potrafi poruszyć odbiorcę i sprawić by zagłębił się w lekturę, naprawdę ją czując, nie tylko czytając i obojętnie patrząc na kolejne poczynania bohaterów. Używała prostego języka, którym trafiła do ludzi. Chłonąc słowa, zdania, akapity napisane przez nią, ma się wrażenie, że dopiero co zaczęło się żyć, odbierać wszystko co przekazuje świat.

"W nadziei na lepsze jutro" jest pozycją, która pozwoli oderwać się od otaczającej nas rzeczywistości, lecz nie tylko. Jest książką wartościowa, ukazującą nam zachowania ludzkie w trudnych sytuacjach. Wymusza w nas reakcje na krzywdę innych oraz odczuwanie emocji, których moglibyśmy nawet nie chcieć dopuścić, a które są potrzebne. Uważam, że książka ta nadaje się dla każdego, i że wiele osób powinno się z nią zapoznać. Dlatego polecam ją wszystkim, bez wyjątku i mam nadzieję, że i oni sięgnę po te lekturę.

Moja ocena 8,5/10


Tytuł: W nadziei na lepsze jutro
Autor: Ewa Bauer
Ilość stron: 163
Wydawca: Wydawnictwo Radwan
Data premiery: 2011


Książka została przeczytana dzięki Wydawnictwu Radwan i akcji "Włóczykijka"

środa, 17 sierpnia 2011

Niewidzialna - Rachel Caine

"ZNOWU w niebezpieczeństwie"


Rachel Caine, absolwentka zarządzania na Texas Tech University i klarnecistka, stała się jedną z najpopularniejszych na świecie autorek powieści paranormalnych. Jej seria o kobiecie demonie ("Wyklęta", "Nieznana", "Niewidzialna") zdobyła niezwykłą popularność wśród miłośniczek romansu paranormalnego, zachwyconych oryginalnością i pomysłowością autorki. Największą sławę przyniosły jednak Rachel Caine bestsellerowe "Wampiry z Morganville", wydawane w kilkunastu krajach i obecnie filmowane.

Cassiel, dżin wysokiej rangi, skazana przez przywódcę na życie w ludzkim ciele, za nie wykonanie rozkazu. Zakochała się w Strażniku, osobie władającej mocami żywiołów. Teraz ludzkości, której jest częścią, zagraża zagłada, a Cass jest jedyną osobą, która może ją uratować. Jednak musi także chronić swego ukochanego i jego bratanicę, a to niekoniecznie idzie w parze. Grozi jej wielkie niebezpieczeństwo, a by stawić mu czoło i się uratować, musi powrócić do świata demonów, jednak to równałoby się, wielkiemu wyrokowi ludzkości, który ona miałaby zadać.

Postacie powieści są wyraziste i barwne, jednak tak naprawdę nie wszystkich poznajemy, gdyż nie ma takiej potrzeby. Łatwo zauważyć zmianę w bohaterach, którzy towarzyszyli nam już w poprzednich częściach. Dzieci musiały wydorośleć i spoważnieć, w dorosłych zaś wyczuwało się pewnego rodzaju napięcie, oczywiście wszystkim towarzyszył także niezmierny strach. Ale nie o tego typu zmiany chodziło, najważniejsza była Cassiel, która z potężnego i obojętnego na innych dżina, przeobraziła się w kochającego, aczkolwiek nadal silnego człowieka. Ta metamorfoza potrzebowała wiele czasu i dopiero w tej części można ją najbardziej zaobserwować.

Fabuła powieści była co prawda ciekawa i czytelnik się nie nudził, jednak czegoś brakowało. Cassiel, jak zwykle wyrusza w niebezpieczną podróż, starając się nie dopuścić myśli, że coś porzuca. Niestety z czymś podobnym mieliśmy do czynienia w poprzednich częściach. Możliwa do zauważenia jest właśnie ta prawidłowość, która raczej nie powinna się pojawiać w każdej części cyklu. Ponadto tak naprawdę nie posunęliśmy się z wydarzeniami za bardzo naprzód, mimo że wiele się działo. Tak jakbyśmy zamarli w martwym punkcie. Autorka stara się to nadrobić zwrotami akcji, które pochłaniają czytelnika, jednak ten problem pozostaje i jest prosty do zauważenia.

Ta część była według mnie zupełnie niepotrzebna. Jakby autorka pisała na siłę, chcąc jak najdłużej cieszyć się z jej oryginalnej fabuły. Jednak tak naprawdę skoro nic nie posuwa się na przód, a my tkwimy w błędnym kole, zaczyna to być nużące. Czytając jesteśmy ciekawi, co będzie dalej, jaki będzie finał powieści, a tu co? Nic. Gdyż, mimo że ogólnie widzimy coś nowego, nie pochłania to naszej całej uwagi, a czujemy przy tym wielki niedosyt. Oczywiście nie wrażeń, gdyż ich jest wystarczająco, jednak nie możemy czytać o czymś w kółko i w kółko, aż w końcu wybrniemy z tej pułapki i ruszymy naprzód.

Styl pisania autorki jest przystępny i nie sprawia problemów w trakcie czytania. Bez problemu zaciekawia czytelnika i wprowadza go w dalszy ciąg wydarzeń. Wszystko dogłębnie opisuje, dzięki czemu mamy idealnie zarysowaną sytuację. Opisy uczuć wewnętrznych też nie stanowią dla niej problemu, przez co przeżywamy wszystko to co Cassiel, nawet jeżeli nie do końca byśmy tego chcieli. Wie dokładnie kiedy jest najlepszy moment na zwrot akcji, czy kiedy daną historię zakończyć. Język, którego używa także nie sprawia kłopotów, a wszystko razem wzięte pomaga czytelnikowi zatopić się w lekturze.

Książka mi się spodobała, jednak nie była rewelacyjna. Oryginalna fabuła i barwne postacie nie nadrobiły niestety tego, że książkę postrzegam jako zbędną w tej serii. Poza tym zabrakło tu także humoru, choć odrobiny, która przydałaby się w pełnej napięcia scenerii. Co prawda przy tej lekturze się nie nudziłam, jednak nie byłam ją całkowicie pochłonięta i nie czułam potrzeby ciągłego czytania, która dopada mnie przy niektórych naprawdę dobrych książkach. Ta okazała się przeciętną i polecam ją osobom, które czytały poprzednie części, coś dla siebie na pewno znajdą oraz osobom, których nie zraża brak postępu wśród wydarzeń.

Moja ocena 6,5/10



Tytuł: Niewidzialna
Autor: Rachel Caine
Ilość stron: 336
Wydawca: Wydawnictwo Amber
Data premiery: 2011-08-09
 



 Link do autora w serwisie nakanapie Rachel Caine 

Link do książki w serwisie nakanapie Niewidzialna

wtorek, 16 sierpnia 2011

Konkurs !

Tak więc, jak obiecałam organizuję konkurs, dlatego że mój blog ma już ponad 10 000 wyświetleń. Dziękuję, że mnie odwiedzacie, nie sądziłam, że tak szybko to się stanie ;) No ale do rzeczy. W konkursie można wygrać dwa zestawy książek, które będą zawierać "Na psa urok" i "Raz wiedźmie śmierć". Książki udostępnił mi Dom Wydawniczy Rebis, za co jestem bardzo wdzięczna.

Teraz zadanie konkursowe, jako, że nie miałam żadnego pomysłu, to takowy podsunęła mi , która będzie także w jury :D. Zdania konkursowe są dwa, jednak można sobie po prostu jedno wybrać, gdyż dla zwycięzcy z każdego z tych pytań jest przygotowany zestaw. Oczywiście można także odpowiedzieć na oba. Tak więc :

1. Jaki urok rzuciłbyś na psa, żeby przyniósł ci te książkę? (pozostawiam Wam interpretację pytania :P)
2. Jak zadałbyś śmierć wiedźmie?

Konkurs będzie trwał do 25 sierpnia, prace można nadsyłać do północy na adres: ania0278@wp.pl . W temacie wiadomości proszę wpisać "Konkurs", a w treści zamieścić nick, który ma na blogspocie (jeżeli nie posiada konta, to nic nie wpisuje) .

Charlotte zrobiła dla mnie także baner :)  Było by miło gdybyście wstawili go na swoich blogach, z podlinkowaniem tutaj :D



Powodzenia !


Pozdrawiam
Tristezza

sobota, 13 sierpnia 2011

Wichrołak - Paweł Szlachetko

 

"Dziwne samobójstwa, stara znajomość i wielkie kłopoty"


Paweł Szlachetko debiutował w latach dziewięćdziesiątych. Jest autorem kilkunastu słuchowisk i reportaży emitowanych w Polskim Radiu. Publikował również powieści sensacyjne pod pseudonimem Arthur Ray (m. in. "Poker morderców"). Scenarzysta filmowy i telewizyjny, współautor serialu telewizyjnego "Śladami złodziei aniołów". Na podstawie jego książki "Zwerbowana miłość" (MUZA 2010) powstał film pod tym samym tytułem.

Roman, początkujący dziennikarz, marzy o znalezieniu sensacji i gdy dowiaduje się o serii tajemniczych samobójstw w pewnej góralskiej wiosce, uważa, że tam znajdzie idealny materiał na świetny artykuł. Jednak gdy przyjeżdża do wioski wszystko się komplikuje. Kiedy zjawia się w wiosce, pod przykrywką wyjaśnienia nieoczekiwanego pomoru owiec, zamieszkuje u sołtysa. A w jego córce rozpoznaje swą ukochaną ze studenckich lat. Najgorsze jednak jest to, że on jest ojcem jej nieślubnego dziecka, a jeżeli prawda wyjdzie na jaw, nie wiadomo do czego rozwścieczony gospodarz byłby zdolny. Próbując odnaleźć rozwiązanie mrocznej zagadki, nie podejrzewa nawet co może się za tym kryć, a tajemnice wioski, jemu nieznane, na pewno nie wróżą nic dobrego.

Miejscem akcji jest góralska wioska Szremle Małe. Wszyscy się tam znają i wiedzą wiele o sobie. Plotki szybko się roznoszą, a sekrety szybko wychodzą na jaw. Ludzie są tam jedną wielką rodziną. Jednak Roman jest obcy. Kiedy przybywa, nawet jako narzeczony córki sołtysa, na początku jest traktowany z dystansem, jako ktoś gorszy od nich, miastowy. Jednak kiedy już zaczyna być akceptowany, dowiaduje się wielu ciekawych rzeczy. Aż dziwo, że w takiej małej wiosce dzieje się coś niewyjaśnionego, zaś mieszkańcy uważają, że to wszystko przez pewnego dziwnego człowieka... który nie żyje.

Postacie w powieści są wykreowane dość niezwykle. Co prawda każdy bohater ma swój indywidualny i niepowtarzalny charakter, każdy uosabia coś zupełnie innego. Jednak popadamy tam w skrajności, niektóre cechy, przypisane do postaci wydają się przesadzone, niekiedy zaś odrobinę nie na miejscu. Ponadto mamy do czynienia z bardzo wieloma bohaterami, których osobowości mieliśmy przybliżone, jednak wydawało mi się to zbędne, jeżeli postać nie odgrywała żadnej roli, była wręcz tylko przedstawiona, a wprowadzała niepotrzebny zamęt.

Pomysł na fabułę był całkiem dobry, jednak przez większość tej książki prawie nic się nie działo. Czytelnik mógł się strasznie nudzić, przy braku rozwoju wydarzeń. Co prawda autor wprowadzał nas na dobry szlak, wskazywał poszlaki i tym podobne, jednak przy czytaniu nie czuło się w ogóle napięcia, jedynie rozdrażnienie, wynikające z braku zainteresowania bieżącymi wydarzeniami. Fabuła mogła być o wiele ciekawsza, jednak nie była, nie czuło się rozdzierających emocji, tylko obojętnie obserwowało losy bohaterów.

Przynajmniej zakończenie "Wichrołaka" było czymś co mnie do końca nie zniechęciło. A piszę, że nie do końca, gdyż częściowo, było przewidywalne, a to odbierało sporo z elementu zaskoczenia, choć dawało trochę satysfakcji. Jednak i tak autor zgotował czytelnikowi dość niezwykłe, acz poniekąd satysfakcjonujące rozwiązanie zagadki. Niemniej jednak bacznie obserwując wszystko co działo się w tej pozycji, można by zapewne wpaść na finał tej historii, jednak jako, że mnie się to nie udało, chociaż efekt zaskoczenia nie ominął mnie całkowicie.

Tytuł jest dość intrygujący i może niektórych zastanawiać. Dlatego pragnę wyjaśnić skąd się wziął. Otóż wszyscy w wiosce mieli jakieś przezwiska, jak "Czernik" czy "Hamerykanka". "Wichrołak" był przydomkiem starego człowieka, zielarza, który był posądzony o czary oraz obarczony winą pomoru owiec, lecz nie tylko. Był postacią, którą rodzice straszyli swoje dzieci, jednak wzbudzał on przerażenie nawet w najbardziej dojrzałych mieszkańcach. Postać ta była źle postrzegana przez większość górali, a po jakimś czasie została postrzegana za, wręcz zmorę, która ich dręczy.

Styl pisania autora był całkiem dobry, jednak mi sprawiał trochę kłopotu. Choć pisał prosto, nie potrafił mnie zaciekawić, co wielce utrudniało lekturę. Jednak muszę przyznać, że podobało mi się przybliżenie słownictwa górali, których rozmowy towarzyszyły nam przez całą książkę. Było to miłą odmianą, jednak nie wystarczyło by całość została przeze mnie lepiej odebrana.

Spodziewałam się o wiele więcej po tej książce, jednak nie spełniła ona moich oczekiwań. Nudziłam się przy tej lekturze, dopiero na końcu przestałam być całkowicie obojętna i zainteresowałam się działaniami Romana. Jednak według mnie to o wiele za mało. Bohaterowie byli dość dziwni i niestety niektórzy niezbyt realni, fabuła nie była całkiem ciekawa, a przy czytaniu się męczyłam, czekając aż w końcu nastąpi koniec tej historii. Sam pomysł był dobry i mogło coś z tego wyniknąć, jednak się nie udało. Książki ani nie polecam ani nie odradzam za bardzo, gdyż możliwe, że komuś się spodoba i że odnajdzie się w tamtych realiach.

Moja ocena 4,5/10


Tytuł: Wichrołak
Autor: Szlachetko Paweł
Ilość stron: 336
Wydawca: Wydawnictwo MUZA S.A.
Data premiery: 2011-07-13



Książkę otrzymałam od Wydawnictwa MUZA S.A., za co serdecznie dziękuję :)



______________________


Właśnie zauważyłam, że przegapiłam jedną rzecz. Otóż mój blog został wyświetlony ponad 10 000 razy :) Bardzo dziękuję za odwiedzanie go :). Już obiecałam, więc niedługo ogłoszę konkurs :D.  Możecie się go spodziewać na dniach :D

niedziela, 7 sierpnia 2011

Wycieczka na tamten świat - Anna i Siergiej Litwinowie


"W złym miejscu o złym czasie i ze spadochronem"


Anna i Siergiej Litwinowie – rodzeństwo pisarzy, które zadebiutowało w 1999 roku. Anna jest z wykształcenia dziennikarką, w wolnym czasie uprawia spadochroniarstwo. Siergiej, inżynier energetyk, pasjonuje się archeologią. Wspólnie są autorami ponad czterdziestu powieści i czterech zbiorów opowiadań. Ich książki osiągnęły w Rosji nakład ponad sześciu milionów egzemplarzy.

Trójka pasażerów samolotu została oskarżona o spowodowanie wybuchu. Jednak jest to pomyłka i przez to trzej przypadkowi znajomi: atrakcyjna Tania, dziennikarz Dmitrij i zawodowy karciarz Igor, muszą uciekać przed milicją i służbami specjalnymi. Ale jak wytłumaczyć to, że zaraz po wybuchu wyskoczyli z samolotu pasażerskiego, ogarniętego paniką, ze spadochronami? Nie da się. Jednak to nie koniec ich kłopotów, gdyż z jakiegoś powodu ściga ich także mafia. Przyjaciele muszą podjąć się ucieczki, jednocześnie próbując wyjaśnić tajemniczą historię, która oderwała ich od dotychczasowego życia.

Tania pracuje dla agencji reklamowej i akurat była na wakacjach, a wybierała się na biegun, by skakać ze spadochronem. Jest ona typem poszukiwaczki przygód, jednak przyzwyczajona jest do wygody i uwielbia pieniądze. Zdawać by się mogło, że ich ucieczka może być jej przygodą życia i naprawdę tak było. Dmitrij jest skromnym dziennikarzem, ma dokładnie tyle pieniędzy ile mu potrzeba by normalnie żyć. Poszukuje jednak od zawsze sensacji, chce napisać niesamowity artykuł, który będą chcieli przeczytać wszyscy, tymczasem ma zrelacjonować skoki spadochronowe. Jednak nie wszystko układa się jak powinno. I na końcu Igor, hazardzista, który prawie nigdy nie przegrywa. Żyje w dostatku, nie zaznając w życiu biedy, nie pasuje za bardzo do nowego towarzystwa i jest bardziej tajemniczą postacią. I pytanie po co on leciał tym samolotem?

Fabuła jest ciekawa, a akcja nieprzerwana. "Wycieczka na tamten świat" jest pełna humoru i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Czytelnik jest świadkiem coraz bardziej intrygujących wydarzeń. Tajemnice, sekrety - to także tam znajdziemy. Poza tym mamy do czynienia z nierozwiązaną zagadką, w końcu nikt nie wie, co tak naprawdę stało się tego dnia w samolocie. Przeżywamy wzloty i upadki głównych bohaterów, którzy zmuszeni do ucieczki przed więzieniem a nawet śmiercią, wpadają w wir niesamowitych wydarzeń.

Pierwszy raz miałam do czynienia z powieścią kryminalną i jestem pozytywnie nastawiona do tego gatunku. Do "Wycieczki na tamten świat" podchodziłam trochę podejrzliwie, gdyż nie do końca wiedziałam czego mogę się po niej spodziewać. I zostałam zaskoczona, tyle że pozytywnie. Książka okazała się bardzo ciekawą lekturą, pełną ciekawych wydarzeń, intryg i tajemnic. Szczerze spodobał mi się styl takiej powieści i z pewnością sięgnę jeszcze po nie jedną książkę z tego gatunku.

Interesująca fabuła, przystępny, nie sprawiający kłopotów styl pisania oraz świetnie wykreowani bohaterowie, to coś czym może poszczycić się ta książka. Czytelnik przy lekturze nie miał kiedy się nudzić, będąc świadkiem coraz to nowych przygód głównych bohaterów. Od książki nie da się oderwać będąc złaknionym dalszych losów Tani, Dimy i Igora. Nie zabraknie tam także odrobiny humoru, który także towarzyszył postaciom. Utwór ten polecam wszystkim, którzy chcą poznać fascynującą i zajmującą historię ucieczki osób na początku obcych i złączonych niesamowitą pomyłką, następnie zaś oddanych kompanów.

Moja ocena 9/10


Tytuł: Wycieczka na Tamten Świat
Autor: Siergiej Litwinow, Anna Litwinow
Ilość stron: 314
Wydawca: Oficynka
Data premiery: 2011-06-24



Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Oficynka, za co serdecznie dziękuję :)



piątek, 5 sierpnia 2011

Kolejne zlecenie egzorcysty


Informacja wydawnicza


Nazwanie Bestii to doskonałe połączenie czarnego kryminału, horroru i dark fantasy. Ukaże się nakładem Wydawnictwa Mag 19 sierpnia.


Mówią, że droga do piekła jest wybrukowana dobrymi chęciami, ale jeśli spytacie Feliksa Castora, powie wam, że wśród owego bruku znajdzie się też sporo arogancji, bezmyślnej brawury i głupoty. Nie można bez końca grać na dwie strony i liczyć na to, że się nam upiecze. Nadszedł nieunikniony kryzys, i teraz Castor ma krew na rękach. No, nie własnych rękach - jak zwykle to inni spłacają rachunki: przyjaciele, znajomi, przypadkowi przechodnie.

Castor zatem topi smutki w morzu taniej whisky, a tymczasem niewinna kobieta traci życie, jej córka zapada w śpiączkę, nielicznym przyjaciołom, którzy mu jeszcze zostali, zagraża śmiertelne niebezpieczeństwo, a po ulicach krąży demon. I to nie byle jaki demon - ten bowiem dosiada duszy jego najlepszego kumpla.

I nie można go przepędzić, nie zabijając gospodarza. 


Powieści o Castorze dzieją się w świecie, w którym duchy i nadnaturalne istoty z ledwie zauważalnych postaci pochodzących z mitów i baśni stały się częścią akceptowanej rzeczywistości. Stały lecz nieunikniony wzrost zainteresowania człowieka światem pozagrobowym i zjawiskami nadprzyrodzonymi wydobył ich z cienia i sprawił że ich obecność w naszym świecie jest oczywista. Duchy stały się powszechne, lecz nie wszyscy je widzą. Demony można wywołać  nieuważnym słowem.  A wampiry... no cóż, nikt nie wie o nich ale gdzieś tam istnieją. 


O Autorze:

Mike Carey, to niezwykle utalentowany brytyjski scenarzysta komiksowy. Autor m.in. serii, Lucyfer i Hellblaizer. Na podstawie tej ostatniej studio Warner Bros. zrealizowało w 2005 roku głośny film Constantine z Keanu Reeves. Seria o Feliksie Castorze to debiut literacki Carey'a, który szybko zdobył uznanie w Wielkiej Brytanii i USA..

Poprzednie tomy:

MÓJ WŁASNY DIABEŁ
BŁEDNY KRĄG
PRZEBIERAŃCY
KREW NIE WODA


Tytuł: Nazwanie Bestii
Autor: Mike Carey
Seria: Felix Castor
ISBN:978-83-7480-207-9
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Redakcja: Joanna Figlewska
Oprawa: miękka
Format: 125x195
Liczba stron: 480
Cena detaliczna: 37,00

czwartek, 4 sierpnia 2011

Dziewczyny z Hex Hall - Rachel Hawkins



"Hekate Hall jest za długie, wszyscy mówią Hex Hall"


Rachel Hawkins, zanim została pisarką, uczyła angielskiego w szkole średniej w Alabamie. Teraz pracuje nad kolejnym tomem trylogii o Hex Hall. Rachel twierdzi, że nie jest czarownicą, choć jej byli uczniowie mogliby się z nią nie zgodzić... Jej pierwsza powieść została wydana przez Hyperion w marcu 2010.

Sophie Mercer choć żyje wśród ludzi, nie jest taka jak inni. Jest czarownicą, i po tym jak na studniówce rzuca zaklęcie, które wymyka się spod kontroli trafia do poprawczaka dla istot magicznych. Szesnastolatka dowiaduje się, że jakiś czas temu miało tam miejsce niewyjaśnione morderstwo, w które najpewniej zamieszane były mroczne siły. Jednak poza fizycznym zagrożeniem czeka ją wiele więcej, trzeba zapamiętać, że trafia do szkoły pełnej czarownic, zmiennokształtnych i elfów. Najpopularniejsze dziewczyny próbują uprzykrzyć jej życie jak się da, zaś przystojniak, który jej się podoba jest już zajęty i chodzi z jej największym wrogiem. Sophie jest w prawdziwych tarapatach.

Hekate Hall znajduje się na wyspie Graymalkin, pośród drzew. Odbywa się tam szkolenie elfów oraz istot zmiennokształtnych i magicznych, których ujawnione zdolności doprowadziły do różnorakich szkód. Uczniowie trafiają tam, gdyż stanowią niebezpieczeństwo dla społeczności Prodigium. Według Panny Mercer budynek Hex Hall przypominał skrzyżowanie dworu ze starego horroru z nawiedzonym domem według Disneya. To miejsce mogło się wydawać absurdalne i przerażające jednocześnie.

Fabuła powieści jest bardzo ciekawa, a akcja toczy się przez cały czas. Czytelnik nie ma czasu na wytchnienie, zasypywany nowymi wydarzeniami. Autorka swym lekkim stylem pisania wspomaga czytelnika w szybkim i nieprzerwanym zapoznawaniem się z sytuacją. Zwroty akcji umieszcza w najmniej spodziewanych momentach, wykorzystując chwilowe skupienie na czymś innym. Całą historię przypieczętowuje humorem, który towarzyszy bohaterom powieści.

"Dziewczyny z Hex Hall" są bez wątpienia warte uwagi. Lekki styl pisania, zaskakująca fabuła i niesamowity humor, to jest to czym ta opowieść może się szczycić. Powinniście poznać dziewczynę, dokładniej czarownicę, która widząc wilkołaka, który próbuje się na nią rzucić, potrafi wykrztusić tylko: "Zły pies". Nie jest to jednak ambitny utwór, a jedynie środek na oderwanie się od rzeczywistości na kilka godzin. Tę pozycję polecam osobom, które szukają książki, z którą przyjemnie spędzą czas, oddalając się od zmartwień oraz nie szukają lektury od której będą wiele wymagać.

Moja ocena 7/10



Tytuł: Dziewczyny z Hex Hall
Autor: Hawkins Rachel
Liczba stron: 304
Wydawca: Wydawnictwo Otwarte
Data premiery: 2010-09-08

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...